Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Aktualności

»

Polsce brakuje luksusowego produktu

Brak większego zainteresowania polską ofertą turystyki luksusowej wynika z niedostatecznej promocji naszego kraju jako miejsca, w którym można nabyć ekskluzywne dobra. Winien jest też niewielki wybór turystycznych produktów z tej kategorii.

Na polskim rynku działa kilka podmiotów oferujących turystykę luksusową. Jest to jednak działalność niszowa. Choć mówi się, że kryzys nie dotknął najbogatszych, w niczym nie poprawia to sytuacji polskiego luksusowego incomingu. Głównym tego powodem jest fakt, że w zbiorowej świadomości reszty świata nasz kraj nijak nie kojarzy się z bogactwem. 

Kwestia oprawy
Rokrocznie znajduje się kilkuset turystów, którzy decydują się przyjechać do naszego kraju, korzystając z oferty luksusowej. Każdy z nich zostawia u nas kilka tysięcy euro. – Granica pomiędzy turystyką luksusową a wypoczynkową jest bardzo umowna. To nawet nie jest kwestia ceny, tylko aranżacji. Tak naprawdę wszystko zależy od opakowania – wyjaśnia Grzegorz Soszyński, prezes biura Jan-Pol. Dodaje, że aby wykreować produkt luksusowy, trzeba prócz zakwaterowania i programu zapewnić najwyższy standard obsługi. – W niektórych wypadkach przewodnik jest profesorem wyższej uczelni, z którym dzięki temu, że doskonale zna język, można przyjemnie pokonwersować przy kolacji – mówi Soszyński. 

Nie ma marki
Najpoważniejszym problemem jest to, że nasz kraj nie jest utożsamiany z luksusem. Zjawisko to ma podwójne korzenie. Pierwszym jest – co prawda mylne, ale niestety dosyć powszechne – kojarzenie Polski z krajem byłych republik ZSRR. – Polska nie jest na świecie kojarzona jako destynacja luksusowa. Próby sprzedania tego produktu można porównać do prób sprzedania Polakowi luksusowej wycieczki do Albanii albo na Białoruś. One tam najprawdopodobniej są, ale nam trudno w to uwierzyć – opisuje Grzegorz Soszyński, prezes spółki Jan-Pol, prowadzącej sprzedaż oferty luksusowej pod marką Luxury Poland. – Mimo że jesteśmy w stanie zapewnić naprawdę dobre warunki, Polsce brakuje mitu państwa luksusu – dodaje Soszyński. Sytuację mogłyby poprawić znane ekskluzywne marki naszych produktów. Te niestety nie pojawiają się w powszechnej świadomości potencjalnych turystów z tego sektora. – Jako Polska nie mamy luksusowych marek, które kojarzą się w świecie – potwierdza Leszek Ostaszewski, dyrektor zarządzający spółki Travel Projekt. – To zamyka w znacznym stopniu napływ turystów zorientowanych na tego typu wyjazdy – dodaje.
Do podstawowych problemów należy także słabe zaplecze techniczne. – Nie jest łatwo, głównie dlatego że w Polsce mamy niewiele produktu, który można uznać za luksusowy – opisuje Leszek Ostaszewski. Przyznaje, że choć pojawia się u nas coraz więcej wystarczająco ekskluzywnych obiektów noclegowych, problematyczne jest zapełnienie programu. Przede wszystkim dlatego, że instytucje kultury nie są przygotowane do zapewnienia opcji „plus”. – Profesjonalnym podejściem może pochwalić się tylko Opera Wrocławska, która potrafi zorganizować backstage oraz elegancki poczęstunek we wnętrzach – skarży się Ostaszewski i dodaje, że choć inne instytucje, które mają wystarczające warunki i renomę, by włączyć się do tworzenia produktu luksusowego, po prostu nie są tym zainteresowane. Problematyczna jest także kwestia standardu obiektów turystycznych. – Mamy kilka pięknych szlaków kolejowych. Natomiast wagony, które proponuje się turystom odbiegają standardem nawet od wagonów towarowych – narzeka Ostaszewski. To samo dotyczy rejsów wycieczkowych. – Jeśli się spojrzy na naszą białą flotę, która pamięta wczesnego Gierka, to się wszystkiego odechciewa. Plastikowe kubeczki i przerażające toalety mocno odstają od tego, co proponuje się na Zachodzie – dodaje. 

Nocleg i nic więcej
Jakość obiektów noclegowych można śmiało uznać za najmocniejszą stronę naszego luksusowego incomingu. Zainteresowaniem cieszą się zwłaszcza zamki i pałacyki. W grę wchodzą także obiekty wellness i spa. Jednak wysoki standard zakwaterowania nie stanowi jeszcze dostatecznie silnego magnesu, by ściągnąć do Polski turystów o zasobnych portfelach. – Niektóre dworki oferują takie atrakcje, jak konie czy wyprawa myśliwska. Ciągle jednak jest to na niewielką skalę – twierdzi Ostaszewski. Problem zauważa również Grzegorz Soszyński. – Kiedy turysta wyjdzie już z tego zamku, nie ma co ze sobą zrobić. A ile można siedzieć w najlepszej nawet wannie? Problem w tym, że obiekty te są zwykle usytuowane „in the middle of nowhere”. Zaraz po kilku kilometrach natrafia się na nasze „piękne” popegeerowskie zabudowania i dziury w drogach – stwierdza Soszyński. Dodaje, że jedynym ratunkiem jest zabranie turysty do dużego miasta: Krakowa, Warszawy lub Gdańska. Tam może liczyć na udział w ważnym wydarzeniu kulturalnym oraz – co ważne – na możliwość zrobienia kosztownych zakupów. – Turyści chcą do nas przyjeżdżać po to, by pójść do bardzo dobrej galerii ze sztuką czy biżuterią. Są też zainteresowani naszą znakomitą ceramiką – wylicza Soszyński. 

Oferta wizerunkowa
Okazuje się jednak, że zorganizowanie już tych kilkunastu, kilkudziesięciu ofert luksusowych w ciągu roku pozwala wzmacniać wizerunek firmy. – To nie jest dla nas biznes mainstreamowy. Nie budujemy na nim kapitału firmy. Ale buduje to nam pewien określony wizerunek. A ponieważ nie wiąże się to z naszej strony z dużą inwestycją, nie chcemy z tego rezygnować – wyjaśnia prezes Jan-Pol. Warto również pamiętać, że z racji tego, iż zapewnienie luksusu w Polsce nie jest w kategoriach światowych zbyt kosztowne, nawet niewielka grupa turystów z tego sektora może dostarczyć touroperatorowi pożądany zastrzyk finansowy.  KP



2013-03-28 16:34:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter