Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Ludzie branży

»

A  |   B  |   C  |   D  |   E  |   F  |   G  |   H  |   I  |   J  |   K  |   L  |   M  |   N  |   O  |   P  |   R  |   S  |   T  |   U  |   W  |   Z  |   Ł
Saja Andrzej - sylwetka
Dyrektor ds. operacyjnych Port Hotelu opisuje, w jaki sposób szachy pomagają w biznesie
Cierpliwość jest cechą królów, wiceprezes i dyrektor ds. operacyjnych spółki Port-Hotel oraz wiceprezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego wyjaśnia, czego nauczył się od Leszka Balcerowicza i jak – jego zdaniem – rozwiązać kryzys wokół ustawy o usługach turystycznych.
Trzydziestoośmioletni wiceprezes spółki Port-Hotel ma życiorys, którym spokojnie można by obdzielić kilku jego rówieśników. Wydaje się jednak, że to nie miejsca, w których pracował, ale sposób, w jaki do tej pracy podchodził jest kluczem do jego dzisiejszego sukcesu. 

Pozytywista zamiast romantyka
Andrzej Saja przyznaje, że obecna sytuacja zawodowa daje mu wiele satysfakcji. – Miejsce, w którym w tej chwili pracuję, jest naprawdę bardzo interesujące. Jako spółka Port-Hotel zarządzamy hotelem Courtyard by Marriott oraz realizujemy trzy nowe projekty – zdradza Andrzej Saja. – To jest praca, która daje satysfakcję, bo po pierwsze coś się buduje, tworzy i zmienia. A po drugie jest to ciekawe, bo pracuje się z różnymi potężnymi sieciami, czyli w naszym wypadku z Mariottem i Hiltonem – dodaje Saja. Jak sam przyznaje, szczególnie pociąga go związana z hotelami możliwość rozbudowywania firmy. – Zawsze bardziej bliscy byli mi bohaterowie pozytywistyczni niż romantyczni. Wolę raczej coś budować niż walczyć, tworzyć coś od podstaw niż wszczynać rewolucję – mówi wiceprezes Port-Hotel. To właśnie te poglądy sprawiają, że w głośnej obecnie dyskusji nad kształtem ustawy turystycznej raczej nawołuje do jej nowelizowania niż pisania od nowa. – Co do ustawy o usługach turystycznych, to uważam, że jeżeli są konkretne zarzuty, to zmieńmy te konkretne rzeczy. Wszyscy znają obecną ustawę, jej poszczególne artykuły i paragrafy. Po co to burzyć? Wszyscy będą musieli się uczyć nowej ustawy od początku. Myślę, że nowe wcale nie musi być lepsze. Jeżeli są zapisy, które trzeba zmienić, poprawić, zróbmy to. Tak będzie zdecydowanie łatwiej i szybciej. Tymczasem słyszę „to jest bez sensu, zrobimy nową ustawę”. A kto powiedział, że nowa ustawa będzie z sensem? – pyta Andrzej Saja. 

Cierpliwość jest cechą królów
Przejawy natury nazywanej przez Nietzschego apollińską widać zwłaszcza w pasjach, którym dawniej oddawał się wiceprezes IGHP. W wieku szkolnym były to szachy. – Ta gra dużo mi dała – mówi. – Przyznam, że grałem na tyle dobrze, że uczestniczyłem nawet w międzynarodowych turniejach szachowych. Zdarzało mi się nawet ogrywać zawodników ze Związku Radzieckiego, co w tamtym czasie było dosyć dużym osiągnięciem – chwali się Andrzej Saja. Dodaje, że to właśnie dzięki tej umysłowej rozrywce rozwinęła się w nim zdolność analizy sytuacji oraz umiejętność szybkiego przystosowania się do nowej sytuacji. – Czasem wydaje się, że szachy są bardzo wolną grą. Prawda jest jednak taka, że wymagają one nierzadko bardzo szybkiej analizy i podjęcia decyzji. Potrzeba w nich strategicznego myślenia. W szachach jest tak, że nie do wszystkiego dochodzi się od razu. Wymagają planu i cierpliwości. A cierpliwość jest cechą królów – mówi Andrzej Saja. 

Rządzenie uczy
Drugą jego namiętnością była polityka. – Był taki okres w moim życiu, był to początek studiów, kiedy bardziej się angażowałem w politykę – wspomina Andrzej Saja. – Myślę, że pewnym sensie z sukcesami. Przez pewien okres byłem przewodniczącym Młodych Demokratów. Wtedy było tam 2 tys. osób, a ja byłem przewodniczącym na szczeblu krajowym. Rządzenie taką organizacją bardzo wiele uczy – przyznaje po latach. Choć możliwość zarządzania tak dużą grupą ludzi była pociągająca, dziś nie chciałby już tym się zajmować. – Byłem bardzo zaangażowany w politykę w okresie, kiedy, jak uważam, o coś więcej w polityce chodziło. Jednak odkąd rozpocząłem działalność zawodową, porzuciłem to. Lubię, żeby rzeczy, które robię miały sens – deklaruje Andrzej Saja. – Wtedy, kiedy funkcjonowałem w Młodych Demokratach, miałem poczucie, że jest to organizacja, która chce zmieniać kraj. Że dotyka różnych aspektów życia, aby je naprawiać, poprawiać. Dzisiaj w dużym stopniu polityka jest działalnością jałową. Politycy strasznie się obrażają. Nie idzie ku lepszemu, kluczowe staje się samo funkcjonowanie, a przestaje być widoczne to, o co tak naprawdę chodzi. Polityka bardzo się zbrutalizowała i to nie jest coś, w czym chciałbym uczestniczyć – zwierza się Andrzej Saja. Podkreśla jednak, że czas spędzony w towarzystwie znanych dziś polityków nie pozostał bezowocny. – W tamtym okresie miałem sporo okazji współpracować z Leszkiem Balcerowiczem. Wiele rzeczy, nawet niekoniecznie naukowych, tylko tych z zakresu praktycznego działania, udało mi się u niego podpatrzeć – przyznaje Saja. Według niego Balcerowicz jest człowiekiem, który doskonale prowadzi wszelkiego rodzaju zebrania, spotkania i narady. – Od czasu, kiedy widziałem, jak on prowadził spotkania czy posiedzenia, do dziś mam poczucie, że zdecydowana większość debat, zebrań i narad jest kompletnie źle zorganizowana. Traci się mnóstwo czasu na całkowicie jałowe dyskusje. Od tamtej pory wiem, że można to zorganizować lepiej – wyjaśnia wiceprezes Port-Hotel.
Względna stabilizacja, która od dłuższego czasu panuje w sektorze hotelarskim sprawia, że można zająć się rozwojem firmy i związanymi z tym szczegółowymi zagadnieniami. Daje też szansę na przemyślenie następnych biznesowych posunięć. A w czasach kryzysu przemyślana z precyzją szachisty strategia jest dla każdej firmy cenniejsza niż złoto.


Curriculum vitae
Andrzej Saja,
urodzony w 1974 r.
w Chełmie, jest absolwentem stosunków międzynarodowych na UW oraz podyplomowych studiów menedżerskich Executive MBA GFKM. Był dyrektorem w UKFiT i POT, prezesem PART i członkiem rady nadzorczej Orbis SA. Od 2011 r. członek zarządu i dyrektor ds. operacyjnych Port-Hotel. W latach 2007–2008 był sekretarzem Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, od 2011 r. jest jej wiceprezesem. Jest żonaty, ma dwóch synów.

 

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter