Przepisy blokowały dotacje UE
Trwają już prace nad nowymi programami operacyjnymi dla turystyki. Poprzednie często uniemożliwiały zainteresowanym skorzystanie z unijnych środków. Analiza starych błędów powinna pomóc w skonstruowaniu nowych, lepszych zapisów. Branża powinna jednak określić, co źle działało i jakie ma oczekiwania wobec powstających właśnie przepisów o rozdziale środków pomocowych.
Zgodnie z terminarzem prac udostępnionym przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego we wrześniu tego roku rozpoczynają się oficjalne prace nad nowymi programami operacyjnymi. Faktycznie prace te zaczęły się jednak już wcześniej – specjalny roboczy zespół POT oraz MSiT już od blisko dwóch lat gromadzą materiały mające pomóc skonstruować programy odpowiadające rzeczywistym potrzebom branży turystycznej. Aby tak się stało, należy przede wszystkim prześledzić, jakie wady miały poprzednie zapisy. Najlepszą metodą jest wysłuchanie głosu tych, którzy walczyli o środki w mijającym rozdaniu. Z ich historii wyłania się bardzo niepokojący obraz: przepisy były konstruowane przez ludzi niemających pojęcia o realiach pracy w turystyce. Wśród głównych wad systemu wymienić można brak znajomości zagadnienia wśród osób oceniających projekty, rozbudowaną biurokrację, często konieczność dzielenia jednego przedsięwzięcia między różne programy operacyjne, konkurowanie projektów państwowych i samorządowych z przedsiębiorcami, brak możliwości współpracy pomiędzy POT i ROT a branżą oraz brak spójności między priorytetami unijnymi i działaniem naszego rządu.
Nowy podział środków
Coraz bardziej intensywne prace nad nowymi programami unijnego wsparcia finansowego zmuszają do zastanowienia się nad efektami poprzedniego rozdania środków. Choć przyszły budżet nie jest jeszcze znany, znanych jest już 11 celów, na które będzie rozdysponowany. Niedawno podano do wiadomości, na co zostanie przeznaczone więcej, a na co mniej środków. Programy dla turystyki mają zostać zawarte w przydziale przypadającym na cel 6., czyli: „Ochronę środowiska naturalnego i wspieranie efektywności wykorzystania zasobów”, oraz 8, czyli „Wspieranie zatrudnienia
i mobilności pracowników”. Warto zauważyć, że choć na cel 8. przewidziany jest znaczny wzrost środków (dwa plusy w trzystopniowej skali), to na cel 6., czyli ochronę środowiska, ma być przeznaczone ich dużo mniej niż poprzednio (3 minusy w trzystopniowej skali). Receptą na zmniejszone środki finansowe mają być tak opracowane programy operacyjne, które pozwolą na większe niż ostatnio wykorzystanie unijnych pieniędzy. Jak pokazuje bowiem doświadczenie ostatnich lat, to nie z brakiem środków, ale ze złymi wytycznymi dotyczącymi ich wydawania był największy problem.
Wśród celów priorytetowych nadal nie ma wyodrębnionej turystyki. – Taki zabieg KE jest celowy i wprowadzony po to, żeby w budżecie nie było sektorowości, żeby nie wyróżniać poszczególnych gałęzi gospodarki – wyjaśnia Piotr Tatara – dyrektor Biura Zarządzania Projektem „Promujmy Polskę Razem”. Dodaje, że podczas głosowania nad tą sprawą Polska postulowała wyodrębnienie sektora turystycznego, ale inne kraje, takie jak Niemcy czy Wielka Brytania, nie były zainteresowane wprowadzeniem takiego rozwiązania.
Nowe wcielenie procesu Kafki
Jednym z największych problemów przedsiębiorców, którzy chcą skorzystać z funduszy unijnych, jest rozbudowana, nieprzyjazna administracja. Traumatyczne doświadczenia towarzyszą nawet tym, którym ostatecznie udało się uzyskać dotację. Najbardziej jaskrawym przykładem jest znana historia Krzysztofa Przyłuckiego, właściciela Folwarku Łękuk Mały, jednego z laureatów zorganizowanego przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego konkursu „Polska pięknieje – 7 Cudów Funduszy Europejskich”. Przedstawiony przez niego projekt zamiany zdewastowanego przez pegeeryzację folwarku w ośrodek wypoczynkowy został początkowo zupełnie odrzucony, gdyż urzędnicy uznali, że powinien ubiegać się o środki w ramach innego programu. Przyłucki odwoływał się od decyzji dwa razy, ale dopiero trzeci protest – skierowany bezpośrednio do wojewody warmińsko-mazurskiego – przyniósł pożądany skutek. Choć poprzednie decyzje okazały się urzędniczą pomyłką, niewiele brakowało, by listy zakwalifikowanych do dotacji zostały zamknięte bez uwzględnienia folwarku. – To, kto ocenia projekty, jest tajne – opisuje Przyłucki. – My dostawaliśmy tylko uwagi i mieliśmy jedynie kontakt z osobą, która zajmuje się naszym wnioskiem – dodaje. Choć Krzysztof Przyłucki rozumie, że procedura ta ma zmniejszyć ryzyko korupcji, przyznaje, że taki sposób rozwiązywania problemów bardzo przypomina głuchy telefon. Problematyczny okazał się również podział zadań pomiędzy dwa odrębne programy, w ramach których musiał ubiegać się o środki.
Kłopotliwy podział środków
Większe projekty niejednokrotnie nie mieszczą się w ramach jednego programu. W efekcie logicznie obmyślony projekt trzeba dzielić tak, by poszczególne jego części pasowały do odrębnych pul pieniężnych. – Podział nie przystaje do rzeczywistości – złości się Przyłucki. Odnowa folwarku została więc podzielona na dwa projekty. Podczas gdy pieniądze z pierwszego projektu już spłynęły, środki na drugi (choć wniosek został złożony także w 2008 roku) dopiero teraz mają zostać uruchomione. – W funduszach unijnych to nie przedsiębiorca steruje biznesem, ale dotacje sterują jego działaniami – kwituje Przyłucki. Podział, zbyt drobiazgowy, prowadzi do tworzenia projektów nie pod kątem sensowności, lecz otrzymania dotacji. Tego samego zdania jest Marek Migdal, prezes Forum Turystyki Regionów. Przypomina, jak problematyczna może być sytuacja, gdy przedsiębiorstwo dostanie pieniądze tylko z jednego projektu. Przykładowo – otrzyma dotację na obiekt noclegowy, ale projekt na wyposażenie zostanie odrzucony. Tymczasem próby mieszania różnych potrzeb obniżają ocenę projektu i zmniejszają jego szanse na pieniądze lub są niekwalifikowalne. – Coraz częściej jest tak, że aby uzyskać dotacje, trzeba zgłosić się do wyspecjalizowanej firmy i zlecić napisanie wniosku projektowego. Poziom formalizacji i szczegółowości wniosków oraz wymaganych czasami absurdalnych zapisów jest tak wysoki, że zwykły śmiertelnik najczęściej nie jest w stanie sam sobie z tym poradzić – opisuje Migdal. Proponuje, że pomocą w radzeniu sobie z unijnymi formalnościami mogłyby się zajmować ROT-y i LOT-y.
Brak beneficjantów infrastruktury
Wśród istotnych wad poprzednich zapisów znalazł się również kłopot z włączaniem branży do korzystania z wybudowanej za unijne pieniądze infrastruktury. Marek Migdal opisuje sytuację, w której jedna z gmin dostała pieniądze na wybudowanie przystani kajakowej. Wybudowano przystań i hangar, a nawet zakupiono kajaki. Niestety, ponieważ były to pieniądze UE, samorząd nie mógł na tym zarabiać. Tym-
czasem funkcjonujący tam lokalny przedsiębiorca zajmujący się wypożyczaniem kajaków mało nie zbankrutował, bo ludzie woleli wypożyczać kajaki za darmo, niż od niego. Brakuje projektów partnerskich, w których inicjatywy samorządowe idą w parze z budowaniem oferty komercyjnej przedsiębiorców.
– Taka sytuacja wynika z braku doświadczenia i koordynacji władz samorządowych w zakresie inwestowania w turystyczną infrastrukturę lokalną z wykorzystaniem partnerstwa publiczno-prywatnego – przyznaje Piotr Tatara.
Ważnym postulatem towarzyszącym pracom nad nową perspektywą finansową jest też częste oderwanie wsparcia unijnego od wsparcia rządowego. Doświadczył tego Ryszard Cetnarski, prezes Holiday Travel. Jako jedynemu udało mu się pozyskać 200 tys. zł dotacji na wzmocnienie działań marketingowych na rynku chińskim. Choć Holiday Travel otrzymało dotację (częściowo także z braku konkurencji, bo nikt inny nie spełnił wspomnianego warunku) i wykorzystało ją zgodnie z planem, trudno mówić o zadowoleniu. – Zrobiliśmy dla Chińczyków stronę www oraz przetłumaczyliśmy i wydrukowaliśmy katalogi, ale po dwóch latach od realizacji projektu efekty są mizerne – kwituje Cetnarski. Dodaje, że do sukcesu zabrakło wsparcia ze strony rządu. Przypomina, że projekt komercyjny nie wyeliminuje konieczności oficjalnej promocji.
Współpraca potrzebna od zaraz
Choć nie wszystkie problemy towarzyszące uaktywnianiu unijnych środków wynikają ze źle napisanej perspektywy finansowej, należałoby zadbać o to, żeby wyeliminować chociaż te zdiagnozowane już teraz problemy. – Mając już doświadczenie we współpracy z branżą turystyczną podczas realizacji projektu „Promujmy Polskę Razem” Polska Organizacja Turystyczna dąży do wypracowania sposobu wspólnego aplikowania o środki unijne w ramach nowej perspektywy. Zależy nam, aby efekt wspólnych działań był wspólną inwestycją branży turystycznej i POT w rozwój turystyki w Polsce – zapewnia Piotr Tatara. Całość prac związanych z nowymi programami unijnymi koordynuje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, POT nadzoruje prace zespołu roboczego mającego wyeliminować usterki z programów operacyjnych związanych z turystyką. W skład zespołu wchodzą m.in.: Forum Turystyki Przyjazdowej, PIT, ITRP, Forum Regionalnych organizacji Turystycznych, Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, PTSM, PTTK, LOT. Dobrze by było, by każdy zainteresowany funduszami unijnymi przedsiębiorca turystyczny wiedział, kto reprezentuje jego interesy w zespole. To, co zostanie wypracowane teraz, będzie miało bezpośredni wpływ na jakość programów dla turystyki.
W ramach obrad VI Gremium Ekspertów Turystyki odbędzie się debata ekspercko-rządowa nt. „Miejsca turystyki w nowej perspektywie finansowej Unii Europejskiej na lata 2014–2020. Wypowiedzi, sugestie oraz opinie wypracowane podczas Gremium mogą mieć znaczenie przy podziale środków budżetowych z Unii Europejskiej na turystykę. Gremium Ekspertów Turystyki odbędzie się we Wrocławiu w dniach 29 listopada –1 grudnia.
2012-10-01 16:21:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»