Marszałek woj. mazowieckiego, Adam Struzik, już wkracza na drogę sądową wobec Skarbu Państwa; Marek Woźniak, marszałek woj. wielkopolskiego czeka tylko na pisemne odpowiedzi od swego wojewody i od Ministra Finansów, by zrobić to samo.
Obaj marszałkowie podali sumy, jakie musieli uruchomić ze swoich budżetów, by ściągnąć do Polski turystów upadających biur podróży. Na Mazowszu tylko koszt sprowadzenia do kraju klientów dwóch biur (Blue Rays oraz Summerelse) przewyższył o ponad 190 tys. zł sumy gwarancyjne. Więcej dopłacono do powrotów turystów w Wielkopolsce: 273 728 zł (Alba Tour) plus 38 128,90 zł (Mati World Holidays). Do tego dochodzą koszty administracyjne (godziny pracy, urzędników, w tym nadliczbowe, korespondencja, połączenia telefoniczne), które, podliczone na Mazowszu, złożyły się na niebagatelną sumę 65 tys. zł.
- Skoro obowiązujące przepisy nie zabezpieczają w pełni interesów turystów, mimo że taki obowiązek nakładają na nas unijne dyrektywy, środki na ten cel powinna zabezpieczyć strona rządowa. Nie można przerzucać skutków niedopracowanych przepisów na samorządy – mówi marszałek Struzik, powołując się na opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej. Izba przyjrzawszy się sprawie uznała, że choć sprowadzenie do Polski turystów upadających biur podróży było uzasadnione, finansowanie ich powrotów z regionalnego budżetu – już nie.
>> Więcej przeczytasz w numerze WT nr 20/266 (16 -31 października 2012).