Potrzeba kolejnych wierzycieli, by zgłosić upadłość Lexusa

W 2011 r. Marek Śliwka wygrał proces wytoczony przez Towarzystwo Lexus, dotyczący jednej z klauzul z umowie touroperatora („WT” 20, 16–30.10.2011, s. 5). Sędzia, orzekając na korzyść pozwanego, nałożył na Towarzystwo obowiązek uiszczenia kosztów procesowych. Te jednak do dziś nie zostały uregulowane. Marek Śliwka jako wierzyciel firmy chciał złożyć wniosek o jej upadłość. – Okazało się jednak, że konieczne są co najmniej dwa podmioty, u których Lexus ma nieuregulowane zobowiązania, by możliwe było złożenie takiego wniosku – informuje Śliwka. Być może drugi wierzyciel znajdzie się już wkrótce.
Mimo że od pewnego czasu Lexus przestał nękać firmy z branży turystycznej, to kontynuuje działalność, tym razem pozywając księgarnie i sklepy internetowe. Pozwy otrzymały m.in. księgarnie internetowe hostowane przez firmę Azymut, która jednak nie zamierza iść na ustępstwa. Sprawą już zajmują się prawnicy Azymutu. 
Marek Śliwka twierdzi, że Lexus pod przykrywką działalności społecznej de facto wyłudza pieniądze od przedsiębiorców. Mechanizm działania jest prosty. Towarzystwo pozywa firmy, które łamią zazwyczaj przepisy kodeksu cywilnego. Chodzi o artykuł 385, który mówi m.in., jakie klauzule nie mogą znajdować się w umowach między przedsiębiorcą i klientem. Towarzystwo pozywa przedsiębiorców do sądu, jednocześnie proponując pozasądowe ugody, w zamian za zapłacenie określonej kwoty od jednego niezgodnego zapisu w umowie obiecuje wycofanie pozwu. Większość poszkodowanych decydowała się na ugody, gdyż dla małych firm koszty procesu byłyby wyższe niż kwoty żądane przez Towarzystwo. Taka działalność wzbudza duże wątpliwości moralne, gdyż Lexus nie wysyła wcześniej ostrzeżeń, nie wzywa do zmiany regulaminu. Od razu składa pozew, a zaraz potem proponuje ugodę. Marek Śliwka ma nadzieję, że uda się mu ukrócić tę działalność, wykorzystującą niedoskonałości prawa. AO