Kraj Kwitnącej Wiśni wcale nie jest jednym z najdroższych państw. Wciąż postrzegana jako destynacja dla najbogatszych Japonia gości coraz więcej Polaków. I to nie tylko wyjeżdżających służbowo.
W roku 2008 i 2010 do Japonii przyjechało ponad 10 tys. turystów z Polski. Hideaki Nakazawa, dyrektor biura Japońskiej Narodowej Organizacji Turystycznej (JNTO), podczas TT Warsaw mówił, że liczy na to, iż w przyszłym roku liczba ta wzrośnie o 150 proc. Zdaniem Nakazawy nietrudno dostrzec potencjał polskich turystów – zainteresowanie Japonią w naszym kraju jest coraz większe, co widać chociażby po liczbie osób trenujących judo i karate czy otwieranych restauracji z sushi.
Kraj Kwitnącej Wiśni postrzegany jest często jako państwo wysoko rozwiniętej technologii, jednak interesujący się kulturą antyczną również znajdą tu coś dla siebie. W badaniu przeprowadzonym dla strony Hotels.com Japonia znalazła się na trzecim miejscu państw o najsmaczniejszej kuchni narodowej. Zagłosowało na nią 18 proc., czyli aż 27 tys. respondentów.
Niepotrzebne obawy
Trzy najczęściej pojawiające się obawy, które zniechęcają do podróży do Japonii, to: bariera językowa, koszt i odległość. Przygotowana przez JNTO oraz ambasadę Japonii w Polsce prezentacja podczas targów TT Warsaw miała obalić te stereotypy.
Odległości pomiędzy oboma krajami nie da się zmniejszyć, jednak otwarcie bezpośredniego połączenia z Polski do Japonii mogłoby zwiększyć zainteresowanie turystów tą destynacją. Jak zdradza dyrektor JNOT, jest możliwe, że takie rejsy zostaną uruchomione już w przyszłym roku, a ambasada jest temu pomysłowi bardzo przychylna. Lot z Niemiec do Tokio trwa 11 godz., rejs z Warszawy zająłby mniej więcej tyle samo czasu. Niestety, tego typu deklaracje, które padły już podczas ubiegłorocznych targów, jak dotąd nie niosły za sobą faktycznych działań.
Problemem dla polskich turystów nie powinna być natomiast bariera językowa. Kwestię tę rozwiązuje cierpliwość – angielski zna większość mieszkańców Japonii. Czasem tylko potrzeba, jak zaznacza Nakazawa, mówić nieco wolniej i wyraźniej, żeby dać rozmówcy szansę na zrozumienie nas.
Taniej niż w Niemczech
Finanse także nie powinny martwić turystów. Nakazawa udowodnił to na kilku przykładach. Najbardziej dosadnie rozbieżność między opinią na temat Japonii a rzeczywistością widać w badaniu przygotowanym przez Skyscanner. Na zlecenie tej wyszukiwarki badacze porównali faktyczny koszt pobytu w danym kraju z tym, jak postrzegany jest przez opinię publiczną. Badanie zostało przeprowadzone na grupie Brytyjczyków, którzy zostali poproszeni o ułożenie 30 państw od najtańszego do najdroższego (bez uwzględniania kosztów dojazdu). Następnie wyniki zestawiono z faktycznymi kosztami pobytu jednodniowego i tygodniowego. Okazało się, że Japonia – uważana za czwarte z najdroższych państw – jest tańsza niż chociażby Chorwacja czy Grecja. Koszty transportu lokalnego również nie są wysokie – ceny przejazdów w Tokio są niższe niż we Frankfurcie, a długość tras podobna. Również zakwaterowanie i wyżywienie nie powinny stanowić przeszkody dla wyjazdu do Japonii. Nakazawa podkreśla, że w samym centrum Tokio bez problemu można zjeść lunch w granicach 5–10 euro.
Noclegi na poziomie europejskim
Ceny noclegów również nie muszą odstraszać. Według portalu Hotels.com średnia cena noclegu w Tokio w roku 2011 wyniosła 102 funty, czyli mniej niż w Londynie (115 funtów), Wenecji (137 funtów) czy Moskwie (164 funty). Japonia ma do zaoferowania bogatą bazę noclegową, w tym nie tylko najwyższej klasy hotele lecz także tańsze i skromiejsze hostele. Wysokie standardy sprawiają, że wybór hotelu z mniejszą liczbą gwiazdek nie oznacza niższej jakości czy czystości – Tokio zostało uznane przez portal hotel.info za miasto, w którym hotelarze przywiązują największą wagę do czystości. KP