Biurokracją w wizy dla Rosjan
Zastosowany przez MSZ na Ukrainie, a potem w Rosji outsourcing wizowy skutecznie hamuje zorganizowany ruch turystyczny między tymi krajami a Polską.
Ambasada rosyjska wprowadziła od 9 lipca nowe zasady wizowania. Przy ambasadzie utworzono centrum wizowe, gdzie należy składać wnioski o wizę do Rosji. Za złożenie, oprócz opłaty za wizę, pobierana będzie dodatkowa opłata 25 euro. W opinii przedstawicieli branży jest to oczywista odpowiedź Rosjan na działania naszej ambasady na terenie Rosji. – Mniej więcej od miesiąca w Moskwie funkcjonuje podobne centrum, w którym Rosjanie indywidualnie starający się o wizę do Polski składając wnioski wizowe, muszą uiszczać dodatkową opłatę 25 euro – informuje Czesław Choroś z Almaturu Opole. – Od września z pośrednictwa tego centrum będą musiały korzystać również biura podróży, u których klienci zamawiają usługi, podróżując do Polski. Wprowadzenie dodatkowej biurokracji, dodatkowych opłat niewątpliwie przyczyni się do zmniejszenia zainteresowania wyjazdami do naszego kraju – twierdzi. Zamiast zatem ułatwiać, nasze MSZ robi wszystko, by wyjazdy do Polski utrudniać. Z opinii biur ukraińskich, (gdzie takie rozwiązania wprowadzono wcześniej) wynika, że ci, którzy nie muszą jechać do Polski (np. z przyczyn rodzinnych czy zarobkowych), wybierają inne kierunki. – Potwierdzają to nasze, almaturowskie statystyki: turystów z Ukrainy przyjmujemy coraz mniej. Podobne skutki (spadki przyjazdów) po wprowadzeniu centrów wizowych zanotowały Czechy, stąd duża kampania czeskich i rosyjskich biur podróży, organizacji branżowych i hotelowych, które walczą o przywrócenie stanu poprzedniego – mówi Czesław Choroś. – Nie spodziewałem się, że za chwilę MSZ wprowadzi rozwiązania tak niekorzystne dla całej branży turystycznej – dodaje.
Bez alternatywy
Idea outsourcingu wizowego była słuszna: Rosja to naprawdę wielki kraj (a i Ukraina niemały), więc podróże np. z Władywostoku do Moskwy czy z Krymu do Kijowa (raz, by złożyć wniosek, drugi raz, by odebrać wizę) też kosztują. Punkty wizowania tworzące gęstszą siatkę niż konsulaty mogły ułatwiać życie. Jednak do wspólnego worka z turystami indywidualnymi wrzucono biura podróży. Branża dawno wypracowała własne ścieżki dotarcia do konsulatów, miała swoich przedstawicieli w miastach, gdzie się załatwia wizy i rekomendacje od partnerów z Polski, które ułatwiały im całą procedurę. Przymusowe pośrednictwo wydłużyło czas oczekiwania – z punktów wizowania wnioski wędrują do wydziałów konsularnych, bo tylko tam można wizę otrzymać, a potem wracają. Przede wszystkim jednak dochodzą nowe opłaty, które trzeba doliczyć do kosztów wycieczki. Outsourcing mógłby stanowić miłą alternatywę, wyboru jednak nie dano. Nawet w miastach, gdzie są konsulaty, wnioski wizowe można składać tylko w punktach wizowania. Na Ukrainie: za 225 hrywien (równowartość 22 euro).
– Dla biur podróży te 22 euro – mówi dyrektor POIT w Kijowie Włodzimierz Szczurek – to czynnik wybitnie kosztotwórczy i odstraszający potencjalnych klientów. Rodzina, która chce pojechać do nieodległej przecież Polski, dopłaca na dzień dobry do wakacji 100 euro. Ci, dla których to tylko drobne, i tak pojadą w Alpy, a nie w Tatry – dodaje. Jak twierdzi dyrektor POIT w Kijowie, rośnie nam turystyka indywidualna z Ukrainy i to nawet o 30 proc. rocznie, ale od trzech lat spada turystyka zorganizowana. – Myśleliśmy, że uda się ten trend powstrzymać i odwrócić – mówi Włodzimierz Szczurek. – włożyliśmy dużo wysiłków w ułożenie współpracy z biznesem turystycznym, a tu niespodzianka.
Konsultacje bez dyskusji
Na skierowany do MSZ apel o odwrócenie szkodliwych procedur otrzymaliśmy wyjaśnienie: „Outsourcing wizowy jest mechanizmem przewidzianym i zalecanym przez Wspólnotowy Kodeks Wizowy, który obowiązuje od kwietnia 2010 r. Większość członków UE stosowała go już wcześniej, na mocy przepisów prawa krajowego.
Outsourcing wizowy pozwala zwiększyć ogólną przepustowość wizową konsulatów, dlatego nie ma podstaw do jego zmiany”. Ciekawie było dalej: „Skierowanie obsługi ruchu turystycznego na Ukrainie i w Rosji na punkty outsourcingu wizowego zostało uzgodnione z Polską Izbą Turystyki. Utrzymano dla akredytowanych biur turystycznych te same ułatwienia i przywileje („zielony korytarz”), jakie posiadały dotychczas przy składaniu wniosków bezpośrednio w konsulatach”. Od Dariusza Wojtala, który zajmuje się w radzie naczelnej PIT kierunkiem wschodnim i znakomicie zna realia rosyjskie (kierował Intourist Polska), dowiedzieliśmy się, że konsultacje z MSZ owszem, były. Nikt jednak PIT-u nie pytał, czy wprowadzać punkty wizowania ani nie dyskutował, czy objąć outsourcingiem wizowym zorganizowany ruch turystyczny. – Stanęliśmy przed faktem dokonanym – tłumaczy Dariusz Wojtal. – Jedyne, co mogliśmy zrobić, to dopilnować, by dotychczasowe ułatwienia i przywileje dla naszych partnerów biznesowych po wschodniej stronie zostały utrzymane także w punktach wizowania – dodaje.
Wygląda na to, że wzrost ruchu turystycznego z rynków wschodnich wyhamuje biurokratyczna tama. A tego typu przeszkód nie da się ani przeskoczyć, ani ominąć. LOK
2012-11-22 16:46:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»