Antyfundusz na turystyczne bolączki Samo określenie „fundusz” pochodzi od łac. fundus i oznacza tyle co grunt, podłoże, podstawa, fundament – a czy rzeczywiście polskie fundusze wypełniają treść definicji?
Mamy fundusze emerytalne, nie spodziewajmy się jednak, że zapewnią one nam godne życie na turystycznej emeryturze. Jest powoływany twór pod nazwą fundusz gwarancyjny niegwarantujący nikomu niczego poza dochodami budżetu państwa i zarządzających. Działa fundusz ochrony środowiska, nie zawsze wspierając inwestycje turystyczne w obszarach chronionych, a Narodowy Fundusz Zdrowia dotujący okazjonalnie leczenie i wypoczynek w uzdrowiskach doprowadza większość z nas do stanu przedzawałowego. Także w funduszu pracy trudno doszukać się wsparcia dla pracowników poszukujących pracy w turystyce, a w Europejskim Funduszu Społecznym (POKL) pozyskanie dotacji na szkolenia turystyczne graniczy z cudem. Jest też Fundusz Kościelny, ale czy wspierający turystyczne udostępnienie zabytków sakralnych, to tego już nie wiem.
Nieuchronnie zbliża się koniec jednego, a początek drugiego okresu programowania funduszy unijnych, który zdecyduje o być albo nie być polskiej turystyki, w tym o dalszej promocji turystycznej kraju. Moje obawy rosną po lekturze planów władzy, która nie dostrzega znaczenia turystyki dla gospodarki i już teraz ją marginalizuje w programowaniu funduszy na lata 2014–2020.
A ja przewrotnie proponuję powołanie antyfunduszu do zwalczania wszelkiej głupoty w polskiej turystyce, mając nadzieję, że większość z nas się na ten fundusz złoży dobrowolnie, bo kwota potrzebna na podjęcie niezbędnych działań jest ogromna .