Pieniądze miałyby być wykorzystywane na usługi turystyczne realizowane w kraju. O szczegółach programu opowiedział Ireneusz Raś, przewodniczący
sejmowej Komisji Sportu i Turystyki. Wspomniany program nie jest nowością w programie partii, bo pojawił się już wcześniej w opracowaniu Gabinetu Cieni. To nie jest czek socjalny, jaki proponuje PIS, ale progospodarczy, choć w części też pomocowy, bo miałby być wprowadzony w czasie koronokryzysu, z powodu którego branża bardzo mocno ucierpiała.
Projekt jest rozpisany na 3 lata, ale teraz „sprasowany” na 2 lata, które będą najbardziej krytycznymi dla polskiej turystyki. Ireneusz Raś mówi, że turystyka nigdy nie była dostrzegana przez rządzących, nigdy nie było pomocy wprost, poza tą w postaci inwestycji w infrastrukturę wybudowaną przy okazji organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Czek ma być wykorzystywany za pośrednictwem aplikacji zarządzanej przez Polską Organizację Turystyczną. Budżet programu to 18 mld zł, które byłyby wydane w ciągu 3 lat. Ireneusz Raś argumentuje, że jeśli wziąć pod uwagę deklarację wicepremier Jadwigi Emilewicz, że do końca tego roku na bon 1000+ zaproponowany przez wiceministra Guta-Mostowego budżet ma przeznaczyć do 9 mld zł, to kwota 18 mld zł na 3 lata, nie przeraża. Co więcej, pieniądze te pobudzą wydatki, co ostatecznie przełoży się na dodatkowe wpływy do kasy państwa. By pokazać efektywność programu, co roku do 2022 roku Sejm miałby otrzymywać sprawozdania z funkcjonowania projektu. Poseł Raś przypomina, że kraje takie jak Hiszpania walczą np. o turystów-seniorów, by wypełnić miejsca w hotelach poza wysokim sezonem, dlatego nie należy wprowadzać ograniczeń co do jego beneficjentów. Przypomnijmy, według programu wiceministra Guta-Mostowego, bon 1000+ ma być dostępny dla osób zatrudnionych na umowę o pracę, które zarabiają nie więcej niż 5,2 tys. zł brutto. MG