Nawet tam!
Prezydent Obama podpisał ustawę The Travel Promotion Act. To pierwszy w dziejach USA przypadek powstania prawa federalnego dotyczącego promocji turystyki tego kraju. Wśród ochów i achów, które rozbrzmiały jak Stany długie i szerokie, warto zwrócić uwagę na parę niuansów, które różnią to rozwiązanie od np. polskiego.
Po pierwsze, politycy amerykańscy (ustawa była zainicjowana w Senacie) nieźle rozumieją związek między turystyką a gospodarką i takimi elementami jak podatki i miejsca pracy. Po drugie, do kosztów promocji dokłada się biznes prywatny w wysokości ok. 100 mln dol. Po trzecie, promocja ma być w części finansowana z opłat od tych, którzy odwiedzają USA w systemie bezwizowym. Po czwarte, regulacja zakłada, że program nie będzie w żadnej części finansowany z podatków obywateli USA. Po piąte, co wynika z pierwszego, Budżetowe Biuro Kongresu wyliczyło, że zwiększenie przyjazdów pomniejszy federalny deficyt o mniej więcej 400 mln dol. w ciągu 10 lat.
Doceniając to zdroworozsądkowe i pragmatyczne podejście, wypada jednak zauważyć, że przez lata turystyka amerykańska dawała sobie świetnie radę bez ustawy promocyjnej, a miała największe dochody na świecie. I pozostaje wątpliwość, czy nie jest to tylko ruch pozorny, choć ładnie opakowany. Ted
2010-06-23 10:23:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»