Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Aktualności

»

Plagi polskie

Ostatnia (na razie) z plag, które dotknęły Polskę, wykazała całą mizerię rozbudowy naszych miejscowości. Obowiązek sporządzania planów zagospodarowania przestrzennego przez urzędy gmin i miast wrzuciliśmy do Wisły wraz z ośmieszoną pięcio- czy sześciolatką PRL-u. Rzeki nam się właśnie odpłaciły…

Z tego samego powodu – braku planów zagospodarowania o mocy prawa – od dawna, w sposób mniej może dramatyczny i nie tak spektakularnie jak powódź, zalewa nas urbanizacyjny chaos. Na zagrożonej wiślanej skarpie rosną najmodniejsze apartamentowce Warszawy, betonowe ośrodki wypoczynkowe zajmują miejsca wycinanych borów sosnowych nad samym morzem, miejscowości letniskowe rozpełzają się bezładnie wzdłuż brzegów jezior. Deweloper ma prawo walczyć o jak najlepszą lokalizację – koszt działki odbije sobie z nawiązką w cenie nieruchomości. Miejski czy gminny urbanista ma obowiązek zezwolenie na budowę wydać – bo nie ma przepisów, na podstawie których mógłby taki zamiar zakwestionować. Sporządzanie planów zagospodarowania jest żmudne, długotrwałe i kosztowne. Wymaga opinii, ekspertyz, konsultacji – ale po zatwierdzeniu plan zyskuje moc ustawy. Bałagan budowlany nie kosztuje. Do czasu, kiedy rzeka wyleje, albo gdy rozrośnięty nadmiernie moloch urbanistyczny straci wszelkie walory zacisznej miejscowości letniskowej. Unia Europejska uważa to za grzech przeciwko tzw. rozwojowi zrównoważonemu. W Polsce „równowaga” od dawna należy do pojęć czysto abstrakcyjnych. Liliana Olchowik

2010-06-23 10:26:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 
.

»



Newsletter

»

Zamów newsletter