Dolar, wulkan i sprzedaż po kosztach
Chociaż o problemach Selectoursa mówiło się od dawna wciąż najważniejsze pytanie dotyczy przyczyn jego upadku.
W jakimś sensie takie wydarzenie zawsze jest zaskoczeniem – mówi Piotr Henicz z Itaki. – Faktem jest jednak, że kłopotów Selectoursa można było się spodziewać. W zeszłym roku wprowadzono zmiany w strukturze własności. Widać było, że coś się dzieje niedobrego, ale nikt chyba się nie spodziewał, że skończy się to tak drastycznie – dodaje. Zdaniem touroperatorów po upadku firmy turystycznej najtrudniej jest odpowiedzieć na pytanie „dlaczego”. Trudna sytuacja finansowa zazwyczaj jest bowiem składową wielu elementów. – Spekuluję, że największy wpływ mogły tu mieć wahania kursu dolara. Trzeba pamiętać, że w momencie, gdy w listopadzie 2009 r. na rynku pojawiły się oferty first minute, za jednego dolara płacono 2,7 zł – mówi Piotr Łabędowicz, dyrektor marketingu Bee Free. – W maju, kiedy na wakacje polecieli pierwsi klienci, którzy kupili wakacje zimą, kurs skoczył o 80 groszy do poziomu 3,5 zł. To spowodowało drastyczny wzrost kosztów pobytu, który biura podróży musiały pokryć z własnej kieszeni – podsumowuje. Do tego należałoby dodać jeszcze katastrofę pod Smoleńskiem, która wywołała spowolnienie na rynku i oczywiście wybuch wulkanu na Islandii. – Ta ostatnia sytuacja, sprawiła, że organizatorzy zmuszeni byli na kolejny tydzień zakwaterować w hotelach klientów pozostających zagranicą oraz zapewnić im powrót do Polski na własny koszt. Te wydarzenia dotknęły wszystkich touroperatorów, niestety dla Selectoursa okazały się zabójcze – kwituje Łabędowicz. MG, MKK
Sytuacja oczywiście najbardziej dotknęła klientów biura, szoku nie kryli jednak również kontrahenci firmy. – Jestem całkowicie zaskoczony tą informacją – mówi Anis Sehili, dyrektor handlowy tunezyjskiej sieci El Mouradi, bardzo popularnej wśród polskich turystów. – Szefowie Selectoursa byli profesjonalistami, jakich rzadko spotyka się w tej branży. Nie mieliśmy chociażby problemów związanych z płatnościami, które zawsze były regulowane terminowo – konkluduje Sehili.
Zaskoczenia nie kryją też agenci biura. – Nie miałam powodów do odstąpienia od sprzedaży oferty – mówi Katarzyna Majewska z biura podróży VIP Travel sprzedającego ofertę Selectoursa w Siedlcach – Do ostatniej chwili pracownicy byli bardzo pomocni i starali się dopasować propozycję wyjazdu do wymogów klientów, nawet jeśli wykraczały one poza standardowy produkt firmy – dodaje. Majewska zaznacza też, że w pewności, że biuro jest wiarygodnym partnerem, utwierdzał ją także przeprowadzony ostatnio rebranding wizerunku Selectoursa. – To zazwyczaj świadczy o rozwoju i nowych pomysłach na prowadzenie biznesu, a nie o jego bliskim upadku. Z drugiej strony zauważyłam, że na dwa tygodnie przez ogłoszeniem upadłości, Selectours nieco obniżył swoje ceny, ale nadal nie odnosiłam wrażenia, by było to działanie typowe dla bankrutujących touroperatorów, którzy zazwyczaj w takich sytuacjach sprzedają wakacje dużo poniżej realnych kosztów. W przypadku tego organizatora ceny były nadal na stosunkowo wysokim poziomie, choć, faktycznie, niższe niż jeszcze kilka tygodni wcześniej – opowiada Majewska
Przedstawiciele branży tłumaczą, że firma mogła ukrywać swoje kłopoty przed otoczeniem, ale jej szefowie już dawno musieli sobie zdawać sprawę z powagi sytuacji. – To nigdy nie jest tak, że firma zaczyna tracić płynność z dnia na dzień – mówi Piotr Henicz. – To złożony proces i domyślam się, że zarząd Selectoursa był na to przygotowany. Na kilka dobrych miesięcy wcześniej na pewno było wiadomo, że sytuacja jest zła. Jeśli w szczycie sezonu firma sprzedaje poniżej kosztów, nie ma zaplecza finansowego i jeszcze długi, to nie ma praktycznie żadnych szans – diagnozuje Henicz.
Nieoficjalnie mówi się też, że Selectours miał być pierwszą z dwóch spółek przejętych przez Rainbowa. Tą, która miała dołączyć do notowanej na giełdzie firmy już we wrześniu. Przedstawiciele Rainbowa nie chcą komentować całej sytuacji, twierdzą jednak, że upadek Selectoursa nie będzie miał wpływu na dalszy rozwój ich firmy. – Rozmawialiśmy i rozmawiamy z kilkoma podmiotami z branży i mocno liczymy, iż któryś z tych projektów się zmaterializuje – komentuje Grzegorz Baszczyński z Rainbow Tours. – Ale oczywiście trzeba pamiętać, że przejmowanie spółek to proces długotrwały i trudny i strony mogą się rozejść bez zawierania transakcji z wielu względów, m.in. ceny, planów na przyszłość, standingu finansowego strony przejmowanej czy po prostu braku chemii pomiędzy zarządami. Dlatego do rozmów podchodzimy z umiarkowanym optymizmem – dodaje.
rainbow chciał kupić selectoursa
Od kilku tygodni po rynku krążyły plotki, że Selectours ma zostać wykupiony przez Rainbow Tours. Gigant nie potwierdzał tej informacji aż do dnia 14 września 2010, kiedy to opublikował informację poufną w Raporcie Bieżącym nr 27/2010 o następującej treści:
„W dniu 04.06.2010 roku Emitent podpisał z Panami Zouhaier Attia oraz Sami Bakloutii list intencyjny i rozpoczął prowadzenie negocjacji w sprawie zakupu 100 proc. udziałów spółki Selectours Sp. z o.o. Negocjacje nie doprowadziły do zawarcia stanowczej umowy, z powodu ujawnienia w toku rozmów negatywnych w ocenie Emitenta informacji mających wpływ na ocenę opłacalności inwestycji. W szczególności Emitent informuje, że zrezygnował z przejęcia spółki Selectours spółka z o.o. ze względu na niespełnienie przez nią parametrów finansowych ustalonych w liście intencyjnym, przede wszystkim nieosiągnięcie zakładanego poziomu sprzedaży i przekroczenie poziomu zadłużenia. Nie istnieją żadne inne zobowiązania ani roszczenia wobec Emitenta lub jego spółek zależnych z tytułu prowadzenia tych negocjacji i zawarcia ww. listu intencyjnego”.
2010-10-12 13:11:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»