Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Aktualności

»

Wojna o wpływy w MROT trwa

Obecny zarząd Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej jest oburzony działaniami – Urzędu Marszałkowskiego, który jego zdaniem traktuje organizację jak swoją własność, negując jej społeczny charakter. A Urząd obwinia MROT o nierealizowanie swoich celów statutowych i wstrzymuje wpłatę składki.

Mazowsze ma do turystyki pecha. Nie dość, że jako ostatnie polskie województwo doczekało się własnej regionalnej organizacji turystycznej (cóż za paradoks, wszak to ogromnie ważny region), to jeszcze cały czas wiszą nad nią czarne chmury. Dopiero co przebrzmiały echa wyników kontroli, którą Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła w Mazowieckiej ROT w czerwcu zeszłego roku, a pojawiła się kolejna odsłona kryzysu. Urząd Marszałkowski, będący członkiem Stowarzyszenia, zarzuca mu niewywiązywanie się z zadań i marnowanie niemałej wcale składki, którą wnosi do jego budżetu. Nie zamierza przy tym odpuścić i chce walczyć o swoje, wzywając do zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia członków MROT i waląc przy tym aktualny zarząd po oczach raportem po osławionej kontroli. Pełniący aktualnie obowiązki prezesa Andrzej Mańkowski, na co dzień wicedyrektora Biura Promocji Miasta w Urzędzie M. St. Warszawy, zarzuca gabinetowi marszałka manipulację mającą na celu obsadzenie kluczowych stanowisk w MROT swoimi ludźmi i uczynienie z niej jakiegoś własnego quasi organu. Słowem – idzie o polityczne interesy.
W drugiej połowie marca Urząd Marszałkowski wysłał do członków MROT podpisane przez marszałka Adama Struzika pismo, w którym napisał, że po pięciu latach istnienia stowarzyszenia z trudem upatruje efektów jego działalności. „Cele statutowe funkcjonują wyłącznie na papierze, a nieliczne działania podejmowane przez MROT są chaotyczne, niespójne, nie realizują założeń Strategii Rozwoju Turystyki, która przecież została opracowana na zlecenie MROT. Począwszy od struktury organizacyjnej poprzez działalność merytoryczną i wreszcie politykę finansową, funkcjonowanie MROT budzi olbrzymie wątpliwości. Odnoszę również wrażenie, że Mazowiecka Regionalna Organizacja Turystyczna nie współpracuje ze swoimi członkami, a opłacane przez nas składki nie są rekompensowane żadnymi działaniami ze strony MROT” – czytamy w dokumencie. Marszałek jako powód, dla którego chce zwołać walne, podał wyniki kontroli NIK z czerwca 2010 roku, rezygnację dwóch członków zarządu stowarzyszenia i możliwe deklaracje dalszych rezygnacji, utratę kontroli członków MROT nad działalnością członków zarządu, a szczególnie jego prezydium, oraz wprowadzenia zmian w statucie umożliwiających tę kontrolę. Proponowane zmiany statutu dotyczą m.in. ograniczenia liczebności zarządu do 7 osób i likwidację prezydium zarządu. – Jedenastoosobowy skład zarządu jest niewspółmierny do efektów jego działania. Dla przykładu, w zarządzie województwa mazowieckiego czyli regionu wielkości Danii, jest tylko pięć osób. Mniej osób w zarządzie to większa decyzyjność i skuteczność działań, a tego do tej pory w MROT brakowało – tłumaczy Marta Milewska, rzecznik samorządu Mazowsza.
„Czyja” w końcu jest ta MROT?
Ponadto marszałek chce doprowadzić do odwołania członków aktualnego zarządu i „uzupełnienia” jego składu. Do pisma była dołączona deklaracja dalszego członkostwa w MROT lub chęci rezygnacji z niego oraz wniosek o zwołanie walnego zebrania do podpisania i odesłania do Urzędu Marszałkowskiego. Ten krok marszałka wywołał niemałe kontrowersje w aktualnym zarządzie z Andrzejem Mańkowskim na czele. – Od przeprowadzenia przez NIK kontroli, która zresztą miała w sumie pozytywny wynik i wykazała, że środki finansowe były wydawane gospodarnie, odbyły się dwa walne zgromadzenia i zmienił się zarząd MROT. Uważam, że zwalanie niepowodzeń na zarząd jest grubym nietaktem, a w momencie, gdy Urząd Marszałkowski wysłał pismo z wnioskiem o zwołanie walnego zgromadzenia oraz protokół kontroli, przekroczył granice dobrego smaku. To próba manipulacji – stwierdza. Do kolekcji faux pas ze strony Urzędu zalicza jeszcze telefoniczne naciski na członków, by podpisali formularz wniosku w sprawie zwołania walnego zebrania z gotowym porządkiem obrad. – Nie wiem, skąd potrzeba robienia takiej awantury. Niestety wiążemy to z konkursem na dyrektora biura MROT, bo działania pana marszałka zbiegły się w czasie z przesłuchaniami kandydatów na to stanowisko – mówi Andrzej Mańkowski – Moim zdaniem dramat polega na tym, że Urząd Marszałkowski uważa MROT za integralną część swojej struktury i chce mieć nad nią pełną kontrolę – dodaje.
My swoje i oni swoje
Andrzej Mańkowski zapowiada, że zamierza zaprowadzić porządek w MROT, bo martwi się, że Stowarzyszenie w rankingu polskich ROT-ów jest na szarym końcu i że jeśli marszałek dalej będzie się tak zachowywał, spadnie na ostatnie miejsce. Obecny zarząd chciałby położyć nacisk na profesjonalnie działające biuro, bo jest ono wraz ze swoim dyrektorem kluczowe dla sukcesu organizacji. – W takiej atmosferze, jaką stwarza marszałek wokół MROT, nie da się nic zrobić, bo mu zależy na obsadzaniu w MROT swoich ludzi. Mógłby wprost powiedzieć, że chodzi mu o wybór Anny Somorowskiej na stanowisko dyrektora biura. Jej kandydaturę w pełni akceptował były prezes Jerzy Lach i w wyniku procedury konkursowej została ona wybrana i zatrudniona – mówi prezes.
Co na to Urząd Marszałkowski? Jego przedstawiciele mają na temat wyników kontroli NIK zgoła inne zdanie niż prezes i uważają, że potwierdzają one wcześniejsze wątpliwości. Największy niepokój wzbudziła część raportu mówiąca o tym, jak MROT gospodarowała finansami, w tym składką Urzędu, która w roku 2010 wynosiła 600 tys. zł. Tegoroczna ma być jeszcze wyższa – 800 tys. – To są bardzo duże pieniądze i w momencie, gdy Mazowsze boryka się z kryzysem i zarząd województwa musi oszczędzać na szeregu bardzo ważnych działań, wyniki kontroli NIK bardzo nas niepokoją. Nie jesteśmy dobrym wujkiem, który będzie bezkrytycznie finansował nieskuteczne działania. Przekazując publiczne środki na aktywność MROTu oczekujemy ich racjonalnego wykorzystania i co najważniejsze efektów. Nasze niezadowolenie wynika natomiast z bardzo konkretnych rzeczy - wyników kontroli NIK i braku zadawalających efektów działania MROT. W takiej sytuacji oczekiwalibyśmy wyciągnięcia wniosków i wzmożonej pracy, a nie personalnych ataków na marszałka. Co do dyrektora biura, trudno mi się odnieść do jego wyboru, bo został on dokonany, gdy w zarządzie MROT nie było już naszych przedstawicieli – komentuje Marta Milewska.
Andrzej Mańkowski liczy na to, że były prezes Jerzy Lach, dyrektor Departamentu Kultury, Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego, zechce znów kandydować i powróci na opuszczone w marcu stanowisko. I że przy okazji wyczerpująco odpowie na wątpliwości, pytania i zarzuty sformułowane w piśmie marszałka. 

Joanna Morawska

2011-05-06 16:44:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 
.

»



Newsletter

»

Zamów newsletter