Latem 2012 ruch turystyczny spadnie
Przygotowania do współorganizacji Mistrzostw Europy 2012 wchodzą w ostatnią fazę. Polska Organizacja Turystyczna wzięła na siebie obowiązek promowania ich pod kątem turystycznym.
Jest to nie lada wyzwanie, tym bardziej, że doświadczenia innych krajów pokazują, że masowe imprezy sportowe wcale nie generują większego ruchu turystycznego.
Instytucje odpowiedzialne za organizację i promocję Euro 2012 chcą uchronić Polskę przed popełnieniem tych samych błędów jakie popełnili inni gospodarze tego typu imprez. Austriacy pocieszają nas, że u nich przygotowania też nie wyglądały tak różowo. W Wiedniu nowo budowaną linię metra oddano do użytku dwa tygodnie przed rozpoczęciem mistrzostw. Jest więc szansa, że Warszawa również zdąży. Gospodarze poprzedniego Euro ostrzegają jednak, żeby nie nastawiać się na długie pobyty kibiców w czasie mistrzostw. Do Austrii przyjeżdżali średnio na dwa noclegi. Nie należy więc przewidywać, że fani piłki nożnej spędzą w Polsce swój urlop. – Naszym błędem było również zaniechanie badań nad profilem turysty, który odwiedził nas podczas imprezy – mówi Franca Maria Kobenter z Österreich Werbung (austriackiej organizacji turystycznej) – Dlatego dużo pieniędzy poszło na niepotrzebne inwestycje, np. w budowę hali z łóżkami noclegowymi. Ktoś nie pomyślał, że przecież kibica, którego stać na bilet, stać również na nocleg w hotelu – dodaje.
Nie chodzi o wzrost ruchu podczas mistrzostw
Na Euro przyjeżdża raczej klasa zamożniejsza, wejście na mecz kosztuje od 120 do 2400 zł. Po bilety zgłosiło się ponad 12 mln kibiców, z czego prawie 88 proc. stanowią ci z Polski i Ukrainy. Wśród krajów, których mieszkańcy również nadesłali dużą liczbę formularzy znalazły się Niemcy (2.82 proc.), Rosja (1.16 proc.) oraz Szwajcaria (1 proc.). Kibiców z Europy Zachodniej nie będzie więc wielu, ale organizatorzy imprezy i osoby odpowiedzialne za jej promocję nie stawiają akcentu na ruchu turystycznym. – Zdajemy sobie sprawę, że w tym roku może się on nawet zmniejszyć, tak jak pokazują to doświadczenia innych krajów, które gościły duże imprezy sportowe – mówi Rafał Szmytke, prezes POT. – Dla nas ważne jest raczej to, co będzie później, chcemy potraktować to jako inwestycję w przyszłość. 85 proc. turystów, którzy odwiedzili nasz kraj po raz pierwszy, jest pozytywnie zaskoczonych. Motywem przewodnim naszych działań będzie zachęcić tych, którzy przyjadą, by w latach następnych tutaj wrócili – dodaje. Przykład Austrii pokazuje, że ruch turystyczny po mistrzostwach wcale nie wzrósł, jednak Austria już jest krajem z turystycznej wyższej półki, rozpoznawalnym, mającym silną pozycję. – Dla Polski szansą na jej wzmocnienie może być właśnie Euro 2012 – mówi Paweł Madler, koordynator krajowy do spraw promocji PL.2012 – Chcemy, żeby goszczenie tej imprezy zaowocowało wyższym miejscem w rankingu Nation Brands Index. Gdy Niemcy organizowali piłkarskie mistrzostwa świata, podskoczyli w nim o dwie pozycje – dodaje. Ranking ten odzwierciedla pozycję marki, jaką posiada dany kraj, a zajęcie w nim lepszego o punkt miejsca oznacza zwiększenie ruchu turystycznego o 500 tys. W 2008 r.Polska zajmowała 29. pozycję, zobaczymy jak zmieni się ona po zakończeniu mistrzostw.
Bez środków na inwestycję niczego nie osiągniemy
Promocja turystyczna Euro 2012 rozpoczęła się na targach ITB Berlin 2011, gdzie Polska była krajem partnerskim. – Nie chcieliśmy zaczynać kampanii dwa lata przed imprezą ponieważ to nie byłoby efektywne – mówi Rafał Szmytke – Trzeba mierzyć siły na zamiary, dlatego skumulowaliśmy środki na okres jednego roku przed imprezą. Specjalnie po to staraliśmy się, żeby właśnie teraz być krajem partnerskim na targach, co pozwoliło spektakularnie rozpocząć działania promocyjne – dodaje. POT przewiduje, że słowo „Polska” pojawi się w tym roku 9 mld razy w mediach na całym świecie. Jednak bilboardy i spoty sporo kosztują, a POT dostał tylko 50 mln zł na promocję na kluczowych rynkach: niemieckim, francuskim i brytyjskim.
Marzena Zarzycka
2011-05-10 16:28:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»