Prezes Greckiej Federacji Hotelarzy Yiannis Hatzis nie dostrzega w swoim kraju problemu nadmiernej turystyki. Jego zdaniem, rozmowy o niej przysłaniają prawdziwy problem, jakim jest brak nowoczesnej i funkcjonalnej infrastruktury.
W rozmowie z Athens News Agency (ANA) Hatzis zwrócił uwagę na jeszcze inny problem – mimo że lotniska notują zwiększony ruch pasażerski, ich statystyki nie mają przełożenia na sytuację w hotelach. Powodem jest przekierowanie turystów do apartamentów oferowanych w ramach najmu krótkoterminowego, pisze portal GTP. To sprawia, że ten sezon dla hotelarzy wcale nie jest aż tak udany, jak mogłoby się wydawać. Głównie dotyczy to obiektów z wyższej półki – trendy obserwowane w lipcu i sierpniu nie pokrywają się z tymi z lat poprzednich, a hotelarze mają problemy z zapełnieniem pokoi. W wielu miejscach widać oznaki spowolnienia.
Według danych INSETE , liczba pasażerów wzrosła na lotniskach w Atenach (+15%) i Mitilini (+38%). Jednakże odnotowano spadki na lotniskach w Kefalonii (-1%), Santorini (-4%), Mykonos (-9%) i Kawali (-11%).
Hatzis zwrócił również uwagę na znaczący, 12-procentowy spadek wydatków turystów w przeliczeniu na mieszkańca, dotyczy to zwłaszcza krajów strefy euro i Wielkiej Brytanii. Tak wynika z danych Banku Grecji za okres styczeń-maj.
- Trend, jaki do tej pory obserwowaliśmy, który polegał na tym, że po pandemii turyści wydawali więcej pieniędzy, całkowicie się zatrzymał. Goście są teraz niezwykle ostrożni w tej kwestii , a wszystkie segmenty turystyki muszą na to zareagować w odpowiedzialny sposób – dodaje. MG