Izrael liczy na polski kapitał
Izraelskie Rządowe Centrum Turystyki otworzyło w Warszawie swoją placówkę zagraniczną. Władze tego kraju nie ukrywają, że w swoich rachubach ekonomicznych liczą na polski kapitał. Minister Turystyki Izraela Stas Misezhnikov zapowiedział, że nowo otwarte biuro będzie miejscem spotkań branży i mediów.
Zajmie się kolportażem materiałów i wyszukiwaniem dla polskich touro-peratorów partnerów biznesowych. Minister liczy też na zainteresowanie polskiego kapitału przemysłem turystycznym Izraela. Turystyka jest dla Izraela ważnym działem gospodarki. Według obliczeń, każde 100 tys. przyjeżdżających do Izraela turystów oznacza 4 tys. miejsc pracy i wpływy rzędu 150 mln USD. Jeśli chodzi o przyjazdy z Polski, rekordowy był rok 2008, kiedy Ziemię Świętą odwiedziło 150 tys. naszych rodaków. Później liczba przyjazdów spadła i ustaliła się na poziomie 100 tys. polskich turystów rocznie.
Obecnie turystyka globalna przeżywa pewien regres. Minister turystyki oświadczył, że spowolnienie może wynosić nawet ok. 20 proc. Bezpośredni sąsiedzi Izraela przeżywają głęboki kryzys ze względu na niestabilną sytuację polityczną, co ma także wpływ na przyjazdy do Izraela – niemal ustały jednodniowe wycieczki turystów wypoczywających w Egipcie do Jerozolimy. A Polska, jak wiadomo „zielona wyspa”, jeszcze niezbyt doświadczona kryzysem, pozostaje rynkiem obiecującym. Podczas uroczystości otwarcia ośrodka minister Misezhnikov spotkał się z Joanną Muchą, minister sportu i turystyki oraz przedstawicielami polskiej branży turystycznej. Liczy na religijność Polaków, a przede wszystkim na efekt „otwarcia nieba”, które nastąpi po podpisaniu w lipcu umowy z Unią Europejską. Z Ukrainą i Rosją Izrael podpisał umowy o ruchu bezwizowym. Joanna Mucha obiecała swojemu izraelskiemu koledze, że Rzeczpospolita jeszcze w tym roku otworzy polską placówkę w Izraelu. Problem w tym, że w budżecie POT takiej pozycji nie przewidziano. LOK
2012-04-04 16:47:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»