Felieton - pisze Wojciech Fedyk
Dno osiągnięte, ale jak się odbić? Odnoszę wrażenie, że nie tylko miliardy wpompowane w działania wizerunkowe i promocyjne polskiej turystyki w czasie EURO 2012, lecz także wysiłek nas wszystkich został zniweczony i trafił na dno z powodu kilku oszustów i złodziei znanych z doniesień medialnych.
Czy tworzenie w branży spółek-córek w celu niepłacenia kar administracyjnych i zmniejszania kwoty ubezpieczenia, czy przekazywanie klientów jak paczek między firmami, aby unikać płacenia długów, czy wyrafinowane zawieszanie działalności w trakcie sezonu, aby nie płacić podwykonawcom, czy upadłości sterowane i bankructwa sprokurowane, aby dorobić się na klientach lub kosztem innych podmiotów turystycznych to już norma i model na „dobry, polski biznes” w duchu źle pojętego rozumienia hasła „creative tension” czy „move your imagination”? Nie jestem przekonany, czy podwyższenie poziomu stawek ubezpieczeniowych pomoże w odbiciu się od dna, czy raczej spowoduje utonięcie lub podtopienie kilku kolejnych rzetelnie działających biur. A może warto, aby kogoś wysłać na dno stosownym wyrokiem kary więzienia, aby uzmysłowić, że biznes turystyczny nie jest dla wszystkich, a tym bardziej nie dla oszustów i złodziei! A może warto upublicznić nazwiska wszystkich członków zarządów i dyrektorów biur turystycznych, które ogłosiły upadłość, bankructwo lub odmówiły realizacji świadczeń w okresie działania ustawy, aby w ten sposób pomóc polskiej turystyce w samooczyszczeniu!? Czy istnieją jeszcze inne dna turystyczne? Tak, bo obok wyżej wskazanych pojawiła się nawet „opłata denna” za wykorzystywanie przez branżę (wg RZGW) sztucznych jezior mazurskich – podobno stworzonych przez Krzyżaków, a nie w wyniku zlodowacenia.
2012-07-31 16:37:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»