Przepisy zabijają objazdówki
Obcokrajowcy rzadko decydują się na wycieczki objazdowe po Polsce. Powody? Wciąż niedostateczna infrastruktura, wysokie ceny i przede wszystkim: uciążliwe przepisy dla zagranicznych touroperatorów i przewoźników.
Większość turystów przyjeżdżających do naszego kraju wybiera pobyt w największych miastach: Warszawie, Krakowie, Gdańsku, a także coraz częściej we Wrocławiu czy Poznaniu. Tylko nieliczni decydują się na wycieczki objazdowe, pozwalające poznać mniejsze ośrodki i regionalne atrakcje.
– Wycieczki objazdowe cieszą się popularnością na średnim poziomie. Ich liczba na przestrzenni lat jest mniej więcej stała, maleje za to liczba osób biorących udział w takich wyjazdach. Autokary mają mniejsze obłożenie – mówi Andrzej Hulewicz, prezes Mazurkas Travel.
Biurokratyczna machina
Leszek Ostaszewski z Travel Projekt zwraca uwagę, że relacje z zagraniczną branżą psują przede wszystkim polskie przepisy. – Zeszłoroczny obowiązek rejestrowania się zagranicznych firm autokarowych w polskich urzędach skarbowych i biurokratyczne przepisy spowodowały dużą większą szkodę niż największe dziury w drogach i korki – powiedział Ostaszewski. – Wielu przewoźników uznało nasze przepisy za tak dyskryminujące, że skreśliło Polskę z katalogów i oferowanych kierunków wyjazdów. Ale oczywiście pomysłodawcy takich przepisów pozostają anonimowi i bezkarni
– dodaje.
Rejestracja zagranicznych firm świadczących okazjonalne przewozy pasażerskie na terenie Polski rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych i najtańszych. Obecny system opodatkowania, który funkcjonuje od stycznia 2011 roku jest mocno zbiurokratyzowany. Stawką podatku w wysokości 8 proc. opodatkowane zostają obroty przewoźników z tytułu przejechanych kilometrów na terenie Polski. W celu rejestracji wymagane są przetłumaczone na język polski i uwierzytelnione oryginały dokumentów.
– Jest to szczególnie uciążliwe dla obcokrajowców i podnosi koszty rejestracji – poinformowała Aleksandra Chudzińska z firmy Dr. Koerner International GmbH, świadczącej usługi prawne przewoźnikom i biurom podróży. – Problemem jest przede wszystkim obowiązek składania oryginałów dokumentów, a nie kopii, jak w innych krajach Unii. Poza tym sam czas oczekiwania jest stosunkowo długi. Z naszej praktyki wynika, że NIP zostaje nadany w polskim urzędzie skarbowym w ciągu 6-8 tygodni, podczas gdy w innych krajach europejskich, np. w Niemczech – w ciągu dwóch – powiedziała Chudzińska. Ponadto, nie ma żadnych ulg dla przedsiębiorców, którzy rzadko jeżdżą do Polski. Z kolei zwrot podatku dokonuje się tylko na konta banków polskich, co oznacza obowiązek posiadania takowego. W praktyce rozbudowana biurokracja powoduje, że nowi przewoźnicy niechętnie decydują się na rozszerzenie oferty o nasz kraj.
Polska nie jest tania
Nawet turyści planujący dolecieć do Polski, by skorzystać z usług miejscowego przewoźnika, napotykają na przeszkody. – Czynnikami hamującymi są droższe bilety do naszego kraju. Dla Hiszpana czy Włocha taniej jest przylecieć do Pragi niż do Warszawy. Poza tym liczba przelotów do Polski jest stosunkowo mniejsza – podaje Andrzej Hulewicz. A jeżeli już obcokrajowcy decydują się na Polskę, to przyjeżdżają tu na krócej. Touroperatorzy zgodnie przyznali, że długość „objazdówek” uległa skróceniu. Turyści spędzają w kraju przeważnie 6-7 nocy w 3-4 lokalizacjach. Do rzadkości należą już wycieczki dziesięciodniowe i dłuższe. Z jednej strony jest to wynik ogólnoświatowego kryzysu, a z drugiej wysokich cen. Goście z zagranicy wybierający Polskę spodziewają się poniesienia niższych kosztów niż np. w przypadku wyjazdu do Niemiec. – Przyzwyczailiśmy się oferować Polskę jako tanią destynację, podczas gdy oferujemy usługi na takim samym poziomie, jak np. w Austrii – mówi Grzegorz Soszyński. Koszty wycieczek objazdowych po Polsce są podobne jak w pozostałych krajach europejskich, a nawet wyższe w porównaniu z naszymi najbliższymi sąsiadami. Jednak rozbieżność między wizerunkiem „taniej destynacji”, a stanem faktycznym zniechęca turystów. Brak konsekwentnej polityki cenowej to kolejna słabość tego segmentu.
Polskie drogi...
– Imprezy objazdowe to wycieczki rozciągające się w czasie. Z powodu słabo rozwiniętej w Polsce infrastruktury organizatorzy nie mogą dokładnie zaplanować czasu realizacji programu. A to generuje dodatkowe koszty – wymienia jako kolejny powód małej popularności objazdówek Dariusz Wojtal, dyrektor generalny Intourist. Chociaż na przestrzeni ostatnich kilku lat stan polskich dróg znacząco się poprawił, to jeszcze do niedawna organizator nie zawsze był w stanie przewidzieć dokładny czas przejazdu. Mimo że problemy z drogami tracą powoli na znaczeniu, to uprzedzenia u zagranicznych organizatorów i turystów pozostały. Kwestią dodatkową jest brak jednolitego systemu opłat autostradowych. Kierowcy samochodów powyżej 3,5 tony skarżą się, że wybierając autostrady należące do prywatnych przedsiębiorstw, muszą zatrzymywać się za każdym razem na bramkach i wnosić opłatę.
Wycieczki objazdowe mogłyby przynosić większe zyski polskim firmom, a regionom korzyści. – Jest to nie tyle „niewykorzystany potencjał”, co „potencjał do wykorzystania”. Wymaga on jednak jeszcze większego wysiłku, promocji, brandingu, lepiej przygotowanych programów, eventów – wylicza Andrzej Hulewicz. Jednak póki co, więcej czynników przemawia na niekorzyść wycieczek objazdowych. Obcokrajowcy wolą się udać do sąsiednich Czech czy Niemiec, gdzie zapłacą tyle samo bez obawy, że nie dojadą na czas. AO
2012-09-07 16:21:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»