Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Biura

»

Thomas Cook ostro ogranicza koszty

Islandzki wulkan ciągle uderza branżę po kieszeniach Brytyjski Thomas Cook może spotkać się w sądzie z hiszpańskimi hotelarzami. Ci ostatni grożą, że wystąpią z pozwami przeciwko touroperatorowi, który jednostronnie zadecydował o zmniejszeniu zapłaty należności dla obiektów w Hiszpanii za sierpień i wrzesień o 5 proc.

Marzena German
Ignacio Vasallo, dyrektor brytyjskiego oddziału Hiszpańskiego Ośrodka Turystycznego, powiedział, że iberyjscy hotelarze czekają z niecierpliwością, czy organizator pozostanie przy swojej decyzji. Thomas Cook tłumaczy ją koniecznością poniesienia kosztów w wysokości 70 mln funtów, które spowodowane były wybuchem wulkanu na Islandii. Termin uiszczenia płatności upływa w tym tygodniu i – jak mówi Vasallo – jeśli będą one niższe niż pierwotnie ustalono, właściciele hoteli wystąpią z wnioskiem do sądu. Istotną informacją jest to, że ci ostatni mogą liczyć na wsparcie swojego ministerstwa turystyki. Hiszpański Związek Hotelarzy i Obiektów Noclegowych (CEHAT) odbył w zeszłym miesiącu spotkanie z touroperatorem, niestety nie udało się dojść do porozumienia. Vasallo dodał, że hotelarze i tak obniżyli swoje ceny o 20 proc. w minionym sezonie letnim, a koszt pobytu w niektórych ośrodkach był niższy niż np. w Turcji. Decyzja Thomasa Cooka nie odnosi się jedynie do rynku iberyjskiego. Także szefowie obiektów hotelowych w Grecji i na Malcie zostali poinformowani o redukcji należności za sierpień i wrzesień o 5 proc. Rzecznik prasowy Thomasa Cooka powiedziała, że touroperator prowadzi rozmowy z hotelami i w większości przypadków udaje się zawrzeć porozumienie.
Poza podjęciem kontrowersyjnej decyzji dotyczącej rozliczeń z hotelami, Thomas Cook szykuje się do przeprowadzenia zwolnień wśród swoich pracowników. Z utratą pracy w Wielkiej Brytanii muszą liczyć się setki osób. Rzecznik prasowy przyznała, że liczba zwolnionych będzie jednak oscylowała w granicach kilkuset, a nie kilku tysięcy. Redukcja dotyczy raczej pracowników back office, przy czym touroperator liczy, że ilość osób, z którymi faktycznie rozwiąże umowy, zostanie zminimalizowana poprzez naturalną rotację pracowników, która ma miejsce na rynku każdego roku. Organizator szuka oszczędności, analizując dotychczasowe koszty ponoszone na działania z zakresu IT, utrzymanie nieruchomości i umowy z dostawcami. MG


Arktyczne lody dla krezusa
Wyprawa na Biegun Północny to propozycja premium


W lipcu na wycieczkę atomowym lodołamaczem na Biegun Półkuli Północnej z biurem Prestige Holidays & Tours wyruszyła pierwsza grupa odważnych. Firma ma ambicje wysyłać kilkanaście osób rocznie.
To oferta dla klienta, który jest w stanie zapłacić 22 890 dolarów (ok. 66 tys. zł). Wyprawa trwa dwa tygodnie i stwarza okazję oglądania lodowo-śnieżnych krajobrazów tak z pokładu statku, jak i helikoptera. Daje też możliwość stanięcia na czubku Ziemi (900 N) i zwiedzenia najbardziej wysuniętego na północ obszaru Rosji i Europy – archipelagu Ziemi Franciszka Józefa. Firma Prestige Holidays & Tours planuje organizować jedną taką wyprawę w roku. Na więcej nie pozwalają warunki – podróż trwa trzy tygodnie, a jedyny dogodny miesiąc na takie przedsięwzięcia to lipiec, kiedy wyjazdy do ciepłych egzotycznych krajów nie wchodzą w grę ze względu na zbyt wysokie temperatury. W pierwszym rejsie na biegun wzięły udział trzy osoby, a kolejnym, planowanym na lipiec 2011 roku, jest poważnie zainteresowanych około 10 polarników amatorów. Biuro dopiero zaczyna zapisy na wyprawę. – Kilkanaście osób rocznie w pełni by nas satysfakcjonowało. Ponieważ jest to bardzo droga oferta, przypuszczalnie najdroższa na naszym rynku, a takie wyjazdy wymagają zaufania do biura, najskuteczniejszą reklamą jest poczta pantoflowa – mówi Jacek Torbicz, właściciel PH&T. W przyszłym sezonie biuro planuje wprowadzić do katalogu wyprawy na Spitzbergen. JM


Turyści walczą z biurami w sieci
Lawinowo powstają portale łączące turystów poszkodowanych przez biura podróży


Mimo że po upadku Selectoursa i Orbisu na forach turystycznych zawrzało, niektórzy przedstawiciele branży nie widzą w tym problemu. Pozew zbiorowy uznają za zupełnie niegoroźny dla biur podróży. – To tylko straszak na touroperatorów – mówi Marek Kamieński, właściciel biura Mag Mar – Chociaż z drugiej strony, może to zmotywuje kiepsko prosperujące firmy do walki – dodaje. Tłumaczy też, że szanse na zwrot kosztów wyjazdu są w przypadku turysty mocno ograniczone. Po ogłoszeniu upadłości to syndyk zarządza majątkiem firmy. – Najpierw rozlicza się z urzędem, potem wypłaca pensje, a dopiero na końcu zwraca koszty klientom indywidualnym. Także możliwość składania pozwu zbiorowego jest bardzo potrzebna klientom upadłych biur– mówi. Nie wszyscy zgadzają się z tą opinią. – Moim zdaniem to przesada – stwierdza Marek Ciechanowski z Dolnośląskiej Izby Turystyki. –To wytworzy grupę ludzi, którzy będą jeździli na wycieczki z ołówkiem w ręku, zapisywali, że samolot spóźnił się 10 min i żądali odszkodowania – oburza się. Dodaje też, że większość umów z biurem podróży turysta zawiera indywidualnie, więc sam powinien dochodzić swoich praw. Według prawnika na co dzień zajmującego się pozwami zbiorowymi, Marcina Grońskiego, są one skutecznym narzędziem walki z nieuczciwymi biurami podróży i dochodzenia swoich praw u ubezpieczyciela. – Koszty sądowe w przypadku pozwu indywidualnego są dla klienta relatywnie wysokie. Turyści zjednoczeni mogą stanowić dla biura czy funduszu realną przeciwwagę – tłumaczy Groński. Dodaje też, że dobrze zorganizowana grupa może nawet sięgnąć do majątku własnego członka zarządu czy wspólnika, jeśli sąd uzna, że za późno ogłosił on upadłość.
Na mocy prawa upadłościowego i naprawczego, odpowiadają oni całym swoim majątkiem, jeżeli wprowadzili inwestorów w błąd. Każdy wierzyciel biura podróży, a więc także poszkodowany klient może wytoczyć proces przeciwko władzom firmy i domagać się zwrotu poniesionych kosztów. KT


Mount Ski chce ciąć ceny
Część personelu firmy Bezkresy założyła nową firmę


Już mamy klientów, chociaż nie otworzyliśmy jeszcze głównej siedziby sprzedaży – chwali się jeden z założycieli firmy, Piotr Szostak. – Właściwe to w ogóle nie musielibyśmy jej otwierać, no ale klienta trzeba czasem gdzieś zaprosić – dodaje. Firma odłączyła się od biura podróży Bezkresy, które ma w ofercie wyłącznie ofertę letnią. Właściciel tłumaczy, że jego firma nie chce konkurowac z poprzednim pracodawcą. – Nasze oferty się uzupełniają, nie mamy w planach sprzedawać egzotycznych wycieczek jak Bezkresy – mowi Szostak. Mount Ski chce zmienić zwyczaje wyjazdowe polskich narciarzy. Oferta firmy jest skierowana głownie do ludzi, którzy do tej pory sami organizowali sobie wyjazdy w góry. Założyciele chcieliby skłonić tę grupę do wyboru zorganizowanej formy wypoczynku. Prezes firmy zapytany o to, jak chce konkurować na tak zapełnionym rynku odpowiada, że będzie kusił klienta niskimi cenami.
Mount Ski będzie także organizować letnie wyjazdy w Alpy: do Włoch, Francji i Szwajcarii. Firma działa jako spółka cywilna. Ma trzech właścicieli: Piotra Szostaka, Karola Szostaka oraz Rafała Szlidke. Biuro mieści się przy al. Niepodległości 18. KT

2010-10-18

powrót

 
Ludzie

»




»Beata Górka
, Rafał Górka właściciele biura HolidayCafe.pl w Tarnowskich Górach, laureaci konkursu Agent Roku 2024  » więcej



Newsletter

»

Zamów newsletter