Leśniak Zbigniew - sylwetka
Dogadujemy się przy herbacie Zbigniew Leśniak, właściciel biura turystycznego Alf, doskonale łączy bycie ojcem i szefem. Przyznaje jednak, że nawet przy najbardziej zgranym zespole potrzebny jest czas, w którym można od siebie odpocząć.
Wielu ludzi branży bez oporów oświadcza, że choć turystyka jest całym ich życiem, do pracy w niej trafili właściwie przypadkiem. Są jednak i tacy, dla których praca w branży turystycznej była ucieleśnieniem długo pielęgnowanych marzeń i realizacją konkretnego pomysłu na życie. To w ich gronie należy poszukiwać Zbigniewa Leśniaka, właściciela biura turystycznego Alf. – Mija 21 lat, odkąd założyliśmy z żoną biuro i działamy na rynku turystycznym – wspomina Zbigniew Leśniak. – Zawsze ogromnie mnie to interesowało. Nawet gdy chodziłem do liceum, marzyły mi się podróże, choć wtedy jeszcze wydawały mi się one nieosiągalne dla „zwykłego obywatela”
– mówi. Równocześnie dodaje, że własna działalność nie była jego pierwszą pracą w turystyce. – Wcześniej przez dwa lata pracowałem na stanowisku kierownika w jednym z biur turystycznych. Prowadzenie całej działalności spadało na mnie, bo dwaj prezesi odwiedzali biuro nieczęsto – opowiada. Pomyślałem, że skoro i tak robię wszystko, to mogę otworzyć biuro i zacząć działać na własny rachunek – śmieje się, wspominając. Dodaje, że w tamtym czasie dużym wsparciem były dla niego rozmowy ze znajomymi z branży, którzy nie tylko doradzali mu, ale też opowiadali o blaskach i cieniach prowadzenia własnej działalności. W końcu jednak pragnienie usamodzielnienia się zwyciężyło.
3 listopada 1991 r. firma Alf wystartowała. Jak przyznaje Leśniak, początki nie były lekkie. – W tym czasie nie mieliśmy żadnych środków finansowych, żeby funkcjonować, więc już w grudniu wyjechałem do Niemiec na trzy miesiące, żeby zarobić na dobry start biura
– wspomina. Jak sam dodaje, szybko zrozumiał jednak, że choć praca tam była bardzo dochodowa, to chce przede wszystkim wrócić do kraju, do rodziny i tam realizować wyznaczone sobie wcześniej cele. Dziś cieszy się, że podjął taką decyzję.
Rozstania bywają kłopotliwe
Choć, jak podkreśla szef biura Alf, prowadzone przez niego przedsiębiorstwo ma bardzo szeroki zakres działalności, u początków firmy leży praca z dziećmi. Z racji tego, że sam przez dłuższy czas był harcerzem, nauczył się uporządkowania w sprawach organiza- cyjnych. Ta dyscyplina pomogła mu również podczas organizacji pierwszych turnusów dla niepełnosprawnych, które przez długie lata były znakiem rozpoznawczym, czego ślad widać jeszcze w nazwie przedsiębiorstwa – Alf Biuro Usług Turystycznych i Rehabilitacyjnych. Jak mówi Zbigniew Leśniak, szczególną satysfakcję w tej pracy daje to, że najzwyczajniej w świecie uszczęśliwia się ludzi. – Po dwóch tygodniach te niepełnosprawne osoby, które z nami wyjechały, wracały ogromnie uszczęśliwione, także dlatego, że podróż stanowiła dla nich przełamanie rutyny dnia codziennego i długo oczekiwaną zmianę otoczenia – opowiada. Dodaje również, że przy takiej grupie trudno jest wszystko przewidzieć. Podczas ich pierwszej wyprawy z niepełnosprawnymi właściciel ośrodka chyba nie zdawał sobie sprawy, kogo będzie przyjmował. – Kiedy nas zobaczył ,nie był zachwycony. W pewien sposób zrobił bunt na pokładzie. Ale gdy wyjeżdżaliśmy, to już nas zapraszał na następny raz. Trzeba wiedzieć, że osoby niepełnosprawne są bardzo spragnione miłości. Z tego powodu rozstania po zakończeniu turnusów bywają kłopotliwe – opisuje Zbigniew Leśniak. – Praca z taką grupa nauczyła mnie pokory i że w życiu trzeba cieszyć się z małych i dużych rzeczy, które los nam zsyła – dodaje.
Rodzinny biznes
Opisując swoją sytuację zawodową, Zbigniew Leśniak nie waha się stwierdzić, że Alf to przede wszystkim rodzinny biznes. W jednej firmie pracują już dwa pokolenia: od samego początku prowadzi interes z żoną Teresą, a od jakiegoś czasu w biurze pracują również ich dorosłe już dzieci. – Dobrze, gdy można liczyć na świeże umysły. Tak jak my są pracownikami biurowymi, pomagają nam przede wszystkim w marketingu i w dotarciu do klientów – opisuje. Wspomina, że aktywność ich dzieci w rodzinnym interesie wynika częściowo z tego, że od samego początku spędzały każde lato na organizowanych przez nich turnusach wypoczynkowych, więc taka forma spędzania czasu była dla nich zupełnie naturalna.
Wspólna praca to również niepojęta dla większości ludzi konieczność przebywania z rodziną niemal całą dobę. – Nasi znajomi zastanawiają się, jak my wytrzymujemy ze sobą 21 lat cały czas w pracy. A my po prostu staramy się nie przenosić sytuacji z pracy na życie rodzinne i sytuacji domowych na relacje w pracy – zdradza receptę swojego spokoju. Dodaje jednak, że nawet oni potrzebują czasem od siebie odpocząć. – Jeśli chodzi o czas wolny, to już na samym początku muszę powiedzieć, że jestem zapalonym kibicem. Siatkówka i piłka nożna, to wszystko bardzo mnie zajmuje – zdradza Zbigniew Leśniak. Choć spędzanie większości weekendów osobno od dzieci to pewna odmiana, właściciel biura turystycznego Alf przyznaje, że nie ma poczucia przesytu. Jako ciekawostkę podaje fakt, że do biura przychodzi również jego 6-letnia wnuczka.
– A kiedy ją zapytałem, co chce robić w życiu, odpowiedziała: „Jestem panią prezes” – śmieje się Zbigniew Leśniak.
powrót