RAPORT - Turystyka w Internecie
Agenci walczą o miejsce w sieci
Ciężki rok zaostrzył konkurencję
Ostatni rok to czas fuzji, niespodziewanych wzlotów oraz gwałtownych upadków. Rynek internetowych biur podróży jeszcze nigdy nie zmieniał się tak dynamicznie.
Katarzyna Tarasiuk
To drugi z kolei trudny rok dla branży turystycznej. – mówi Andrzej Glapiak z Enovatis. – W 2009 dyżurnym hasłem medialnym odstraszającym klientów od zakupów wyjazdów był hipotetyczny kryzys. Jak się okazało, straszenie było zupełnie niepotrzebne. Niestety już w końcu marca zaczęła się lawina problemów – dodaje. Wymienia negatywnie przekazywany obraz sytuacji gospodarczej w Grecji, wybuch wulkanu na Islandii, tragedię smoleńską oraz dwie fale powodzi w kraju. – To wszystko wpłynęło i wciąż wpływa na tegoroczne wyniki finansowe branży – tłumaczy Glapiak. Z tą opinią zgadza się Daniel Kułakowski z e-wakacje.pl. – Liczyliśmy na lepszy rok – mówi. – Tymczasem zamiast wzrostu sprzedaży odnotowaliśmy spadek. Co prawda niewielki, ale i tak nie ma się z czego cieszyć – stwierdza.
Wyniki finansowe potwierdzają odczucia branży. Jedna z większych firm na rynku i jedyna spółka giełdowa travelplanet.pl od czwartego kwartału 2009 r. niezmiennie notuje spadki. Jeszcze w trzecim kwartale 2009 r. firma wypracowała zysk netto w wysokości 1 246 tys. zł. Od tego czasu straty w kolejnych kwartałach wynosiły odpowiednio: 753 i 820 tys. zł aż do 1705 tys. zł w drugim kwartale 2010 r. Zmniejszyła się także średnia wartość rezerwacji przez internet. Na portalach easygo.pl i wakacje.pl spadła o 24 zł. W lipcu 2009 wynosiła 5049, zaś rok poźniej 5025 zł. Mniejsze podmioty nie publikują wyników, ale mało kto może pochwalić się wzrostem sprzedaży. Taka sytuacja brutalnie wymusiła zmiany. Na rynku internetowych biur podróży zapanowało zamieszanie.
Spór o pierwszeństwo
Mało korzystna koniunktura zaostrzyła konkurencję w branży internetowych biur podróży. Dotyczy to jednak nie tylko małych podmiotów o podobnej ofercie. Gorąco zrobiło się także na szczycie. Teoretycznie liderem jest firma travelplanet.pl. Teoretycznie, bo ani lider ani pretendent do tego miana nie publikują wyników, które dałoby się porównać. Travelplanet.pl jako spółka giełdowa jest zobowiązana do regularnego pokazywania danych finansowych, co też skrupulatnie robi. Andrzej Glapiak z Enovatis ma jednak zastrzeżenia co do sposobu przedstawiania wskaźników – Travelplanet podaje wynik sumaryczny za całą swoją działalność – mówi. – Nie prezentują wycinkowych części produktowych i kanałów swojej sprzedaży. – podkreśla. Według tych właśnie wskaźników travelplanet jest niekwestionowanym liderem w branży. Glapiak uważa jednak, że biorąc pod uwagę wyłącznie sprzedaż wycieczek, to Enovatis objął w 2010 r. pierwszeństwo. Spółka nie publikuje jednak bieżących wyników bo, jak tłumaczy rzecznik, czekają z tym do zakończenia roku.
Idzie nowe
Zmiany zaszły także w strukturze podmiotów działających na rynku.
W ostatnim roku pojawiło się dużo małych, nowych biur podróży, które
w kryzysie dostrzegły szansę, a nie zagrożenie. Wszystkie liczą na to, że uda im się utrzymać w tym trudnym segmencie. Od stycznia zeszłego roku działa np. firma holiholi.pl. – Konkurencja rzeczywiście jest silna – mówi Paulina Rułka, reprezentująca to biuro. – Co za tym idzie zainteresowanie naszą ofertą nie jest tak duże, na jakie liczyliśmy. Ale utrzymamy się – zapewnia Rułka. – Chociaż myślę, że po fali wysypu nowych firm nastąpi fala upadków – dodaje po chwili.
Od roku działa także kiermaszwakacji.pl. Jego założyciele także liczą na to, że przetrwają trudne czasy i zaczną się rozwijać. – Trudno mi porównywać wyniki z zeszłym rokiem, bo wtedy nas jeszcze nie było, ale myślę, że na rynku jest jeszcze miejsce dla małych firm – mówi reprezentująca firmę Paulina Ćmoch. Tę opinię rozwija Damian Kułakowski z e-wakacje.pl – Miejsce jest, ale wyłącznie dla innowacyjnych projektów – tłumaczy. – Jesteśmy jeszcze zacofani w stosunku do zachodu, więc świeże, nowe pomysły na internetowe biura na pewno się przyjmą. Gorzej może być z tymi, które powielają przestarzałe schematy – kwituje. Andrzej Glapiak nie jest zadowolony z tego, że na rynku mnożą się małe podmioty. Uważa, że może to prowadzić do psucia rynku. – W dzisiejszych czasach postawienie ładnej witryny to nie sztuka. Może to zrobić trzech studentów. A klient nie wie, kto siedzi po drugiej stronie
i może się rozczarować – tłumaczy.
Finalizowanie zakupu w realu nadal skutecznie hamuje możliwość rozwoju internetowych biur podróży
P-ROPO-zycja jednak do odrzucenia
Z wycieczkami jest odwrotnie niż z lodówkami. Te pierwsze porównujemy w internecie a kupujemy w „realu”. Drugie wolimy oglądać na żywo a transakcji dokonywać w sieci. Jak przekonują badacze wszystkiemu winny jest efekt ROPO, szczególnie widoczny właśnie w turystyce.
Magdalena Kowalska
ROPO (Research online, Purchase Offline) czyli poszukiwanie ofert w internecie a finalizowanie zakupu w sposób tradycyjny to bolączka większości internetowych biur podróży. Z tego powodu niektóre z nich decydują się na poszerzenie działalności o tradycyjny kanał sprzedażowy. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Google we współpracy z TNS OBOP, ponad 60 proc. klientów przeglądających wakacyjne oferty w sieci decyduje się na podpisanie umowy na wycieczkę w siedzibie lub oddziale firmy, z oferty której chcą skorzystać. To oznacza, że dla sporej części klientów internetowych agentów turystycznych ich strony są po prostu wyszukiwarką i porównywarką ofert różnych touroperatorów. – Owszem ten problem istnieje, nie ma co ukrywać. Spotykamy się z wieloma takimi przypadkami, że klient przegląda oferty, zapoznaje się z możliwościami a kupuje offline – mówi Grzegorz Bosowski, prezes internetowego biura podróży Fly.pl. – Co możemy zrobić? Przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość. Myślę, że czas działa na naszą korzyść. Ludzie oswajają się powoli z możliwością kupowania wakacji przez internet. Żeby ten proces przyspieszyć należy przede wszystkim dać klientom kompleksową wiedzę na temat wybranego przez nich produktu – dodaje.
Efekt ROPO najłatwiej zaobserwować na przykładzie firm, które korzystają z obydwu kanałów dystrybucji. – Nie wyobrażam sobie jak w dzisiejszych czasach biuro może funkcjonować bez strony internetowej. Powiedziałabym, że „większa połowa” naszych klientów to takie osoby, które zanim podejmą decyzję, robią rozeznanie w internecie – mówi Aneta Stępniak z biura Adventure, właściciela witryny www.extrawczasy.com. – Takich osób, które trafiają od razu do naszego biura w mieście jest około 30 proc. Ale faktem jest też, że którzy szukają okazji w sieci, ostatecznie umowę podpisują u nas w firmie. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia – tłumaczy Aneta Stępniak. Pracownicy biura przyznają jednak, że trafiają się też osoby, które nie chcą dopełnić formalności online z obawy przed taką formą zawierania umów. – Gdzieś już kiedyś się nacięli i wolą dalej nie ryzykować. To mimo wszystko pojedyncze przypadki – podsumowuje Stępniak.
Żeby klient kupił ofertę, musi mieć pełną informację dotyczącą miejsca, do którego jedzie. To, jak tłumaczą pracownicy biur działających w internecie, sposób na zdobycie ich zaufania. – W internecie wycieczki „sprzedają” przede wszystkim dobrej jakości zdjęcia w dużym formacie – tłumaczy Grzegorz Bososwki. – Ważna jest też aktualna informacja dotycząca obiektu, do którego jedzie klient i opis okolicy. My korzystamy z informacji przygotowywanych przez zewnętrzną firmę, są to na przykład szczegółowe dane dotyczące plaż w promieniu 20 kilometrów czy możliwości uprawiania sportów. Warto też jasno komunikować cenę – jeśli ją podajemy klientowi niech zawiera wszystkie opłaty dodatkowe żeby nie sprawiać wrażenia, że coś chcemy ukryć – przekonuje prezes Fly.pl.
Bez względu na kanał dystrybucji touroperatorzy proponują swoim agentom sprzedaż ich oferty po identycznych cenach. Wyjątkiem od reguły są jedynie akcje partnerskie czy promocyjne. Oznacza to, że firmy sprzedające online nie mogą wpływać na decyzje konsumenckie, oferując bardziej atrakcyjne ceny. – W sytuacji kiedy wiemy, że klient chętniej decyduje się na zakup, kiedy ma do czynienia ze sprzedawcą twarzą w twarz musimy oferować jakąś wartość dodaną – mówi Bosowski – Zazwyczaj to są jakieś drobne upominki. Popularne są bony na zakupy w sklepach wolnocłowych czy Baltonie, a także dodatkowe, bezpłatne wycieczki fakultatywne w miejscu pobytu – opowiada. Taka wartość dodana może sprzyjać decyzji o dokonaniu zakupu online, szczególnie jeśli oferowany „dodatek” pochodzi z grupy prezentów „nice to have”, czyli jednoznacznie kojarzących się z czymś miłym.
Aby zniwelować efekt ROPO, można również zdecydować się na zawężenie pola działalności. Chociaż internet pozwala dotrzeć do klientów na całym świecie, to jak przekonują mniejsze firmy, warto czasem z premedytacją określić region w którym się działa. – My postawiliśmy na reklamę w Google AdWords. Określiliśmy jednak precyzyjnie dla jakich użytkowiników sieci ma się ona wyświetlać – mówi Wojciech Smolak właściciel portalu www.holidaysun.pl. – Jesteśmy widoczni w podwarszawskich miejscowościach: Józefowie, Otwocku, Legionowie. Myślę, że rozpoczynająca działalność na rynku firma metropolii nie podbije, a taka strategia pozwala pozyskać klienta – dodaje.
Efekt „Research online, Purchase Offline” wpływa na branżę
Etapy wyboru i poszukiwania informacji
65 proc. Tylu klientów poszukuje inspiracji na wyjazd w internecie 58 proc. Tyle osób wybiera miejsce wyjazdu w internecie
53 proc. Konsumentów wybiera touroperatora na podstawie własnych doświadczeń z wcześniejszych pobytów
61 proc. Porównuje oferty cenowe lub poszukuje atrakcyjnej ceny wycieczki w internecie
63 proc. Tylu klientów podejmuje ostateczną decyzję o zakupie w stacjonarnym biurze podróży
76 proc. Osób poszukuje w internecie przydatnych informacji o miejscu wyjazdu już po wyborze wycieczki
Wnioski
• Internet jest obecny w procesie decyzyjnym klienta przede wszystkim na jego pierwszym i ostatnim etapie
• Po wstępnym rozeznaniu w internecie większość klientów (63 proc.) decyduje się na zakup bezpośredni
• Duża część klientów traktuje internet jako poręczną wyszukiwarkę ofert (61 proc.)
Źródło: Efekt ROPO w segmencie Travel, badanie przeprowadzone przez Google i TNS OBOP
Aby osiągnąć sukces, nie wystarczy czołowa pozycja
w wyszukiwarkach
Jak efektywnie pozycjonować stronę WWW
Warto jest monitorować ilość uzyskanych wejść na stronę, czas na niej spędzony oraz liczbę obejrzanych podstron
Sprawdzaj negatywne opinie na temat swojej firmy. Nawet bezpodstawne zarzuty klientów mogą zaszkodzić wizerunkowi
Eksperci uważają, że wysoka pozycja na mapie wyników daje lepsze efekty niż dobra lokata w wynikach organicznych
Sam fakt, że jesteśmy na pierwszym miejscu w wyszukiwarce, to za mało. Liczy się ilość i jakość odwiedzin na naszej stronie. Efektywność prowadzonych przez naszego zleceniobiorcę działań trzeba sprawdzać regularnie. Niezbędne jest do tego narzędzie do analizy statystyk strony internetowej, np. Google Analytics. Badanie efektywności musi brać pod uwagę cel, jaki postawiliśmy przed sobą, rozpoczynając pozycjonowanie. W zależności od niego powinniśmy zliczać ilość uzyskanych wejść na stronę, czas na niej spędzony lub liczbę obejrzanych podstron. Warto też znać ilość wysłanych formularzy kontaktowych, mejli oraz śledzić zmiany w sprzedaży. Do ważnych wskaźników, które pokazuje nam Google Analytics, należy też współczynnik odrzuceń. Jest to procent odwiedzin pojedynczej strony (tzn. tych, podczas których osoba opuściła witrynę ze strony wejściowej). Wysoka wartość tego wskaźnika zazwyczaj oznacza, że strony wejściowe witryny nie są przez użytkowników uważane za trafne. O skuteczności SEO świadczy też lojalność użytkowników. Pokaźna liczba wielokrotnych odwiedzin wskazuje na dobry współczynnik ich utrzymania. Z kolei fakt posiadania wielu nowych użytkowników sugeruje ich silną rekrutację. Jest to proste narzędzie umożliwiające wizualizację mierników ilościowych i jakościowych w zależności od regionu geograficznego.
1 Nie pozwól mówić o sobie źle, zastosuj SEO PR
Każdej firmie mogą trafić się niezadowoleni klienci, którzy publikują swoje komentarze na forach czy portalach oceniających biura podróży. Ich skargi nie zawsze są zasadne, ale mogą negatywnie wpłynąć na nasz wizerunek. Dlatego warto jest dbać o SEO PR. Dzięki działaniom PR-owym możemy usunąć z wysokich pozycji strony niekorzystne, a zadbać o dobre pozycje stron z pozytywnymi komentarzami. Śledzenie opinii o naszej firmie w internecie jest jednak dość czasochłonne. Dlatego warto jest zatrudnić osobę, która będzie obserwowała komentarze o firmie, albo zlecić to zadanie obsługującej nas agencji reklamowej lub PR-owej.
2 System wymiany linków może zagrozić pozycji twojej strony
System wymiany linków to dobry sposób zdobycia wysokiego miejsca rankingowego na wybrane frazy kluczowe. SWL nie jest jednak akceptowany przez większość wyszukiwarek, stosowanie tej metody wiąże się więc z pewnym z ryzykiem. Równie szybko, jak zyskaliśmy wysoką pozycję, możemy ją bowiem stracić. Dlatego też ta metoda nie jest polecana przez ekspertów, choć na forach internetowych można znaleźć opinie użytkowników zadowolonych z SWL. Nie warto też stosować innych technik niezgodnych z wytycznymi wyszukiwarek, takich jak ukryty tekst czy oszukańcze przekierowania.
3 Pamiętaj, że warto mieć wysokie miejsce na mapie wyników
Skuteczne pozycjonowanie wymaga ciągłego bycia na czasie. Trzeba obserwować zmiany w internecie, najnowsze tendencje i sprawdzać, czy firma, która nas promuje, reaguje odpowiednio szybko. Od jakiegoś czasu przy wielu frazach na samej górze wyników wyszukiwania znajduje się mapa prezentująca siedem wyników (np. przy frazach „biuro podróży Warszawa”, „hotel Katowice”). Warto być na niej wysoko. Czołowa pozycja na mapie daje bowiem lepsze efekty niż dobra lokata
w wynikach organicznych.
4 Pozycjonowanie ma być szyte na miarę
Nasza promocja w wyszukiwarkach powinna być dobrze dopasowana do rodzaju działalności, którą prowadzimy. Inne słowa kluczowe są wskazane dla wielkiego touroperatora, inne dla małego biura podróży. Przykładowo pozycjonowanie pod bardzo trudnymi frazami typu „biuro podróży”, gdy jesteśmy małym agentem z Katowic, może być zbyt drogie w stosunku do efektów, jakie przyniesie. SEO takich fraz jest kosztowne i może nie skutkować zwrotem z inwestycji. Warto też pamiętać, że promowanie kilku fraz o niewielkiej liczbie wyszukań najczęściej wiąże się ze znikomą lub zerową liczbą wejść na stronę. Pozycjonowanie na takie frazy ma sens tylko wtedy, gdy ich liczba jest bardzo duża.
5 Zdarza się, że strona idealna według wyszukiwarki jest niedopasowana do potrzeb naszych klientów
Częstym błędem popełnianym przez firmy, które pokładają w pozycjonowaniu duże nadzieje, jest przeoptymalizowanie strony internetowej. Oznacza to, że stworzyliśmy stronę idealnie dopasowaną do potrzeb np. Google, a nie naszego odbiorcy. Taka sytuacja może być bardzo szkodliwa dla firmy. Nasza witryna będzie umieszczona bardzo wysoko, obejrzy ją wielu klientów, ale nie będą zadowoleni. Użytkownicy internetu to odbiorcy mało lojalni. Nieusatysfakcjonowany klient raczej nie wraca na stronę, która nie spełniła jego oczekiwań. Trzeba pamiętać, że strona internetowa przede wszystkim powinna być przyjazna i funkcjonalna dla naszych klientów, a nie dla wyszukiwarek.
6 Popularność nie zależy wyłącznie od pozycjonowania
Jeżeli mimo wysokiego miejsca
w wyszukiwarce nasza strona nie jest popularna, nie powinniśmy wpadać w panikę. Trzeba potraktować taką sytuację jako cenną informację zwrotną, która ułatwi nam znalezienie błędów popełnionych przy SEO. Częstym powodem, dla którego internauci nie odwiedzają umieszczonych wysoko stron, jest mało atrakcyjny opis. Ważne jest, aby ten, który znajduje się w wyszukiwarce, zachęcał do wejścia na witrynę. Jeżeli jest dobrze skonstruowany, a wysoka pozycja nadal nie przynosi efektów, to problem może dotyczyć strony internetowej. Trzeba sprawdzić, co w naszej witrynie może denerwować odbiorców. Mogą to być nachalne reklamy, zbyt dużo elementów nagromadzonych na stronie głównej czy mało przejrzyste menu. Jeżeli sprawdziliśmy i konstrukcję strony, i opis, a wysoka pozycja ciągle nie przyciąga klientów, wina leży zapewne po stronie fraz. Należy wtedy jeszcze raz zastanowić się nad doborem słów kluczowych.
7 Przy wyborze zleceniobiorcy dobrze jest zwrócić uwagę na stosunek cen fraz łatwych do fraz trudnych
Na koniec warto zapamiętać, że przy wyborze firmy, która będzie pozycjonowała naszą stronę, nie powinniśmy kierować się wyłącznie kosztami. Należy zwrócić szczególną uwagę na stosunek cen fraz bardzo łatwych do fraz bardzo trudnych. Jeżeli koszt frazy typu „tanie biuro podróży Katowice” (fraza łatwa) przy płatności za pozycje 1-10 wynosi 100 zł, a fraza „biura podróży” (fraza bardzo trudna) wynosi 200 zł, to może oznaczać, że cena trudnej frazy została sztucznie zaniżona tylko po to, aby podpisać umowę i pobierać wynagrodzenie za frazę łatwą. Fraza trudna najprawdopodobniej nigdy nie będzie wypozycjonowana. KT
Jakie frazy będą najlepsze dla strony www?
• Dobór fraz jest jednym z najistotniejszych elementów pozycjonowania strony internetowej. Przy ich wyborze należy:
• zwrócić uwagę na obszar działania firmy
• być ostrożnym przy frazach bardzo ogólnych
• zwrócić uwagę na kolejność wyrazów we frazie np: „Warszawa hotel”
i „hotel Warszawa” to dwie różne frazy
• uważać na słowa wieloznaczne
4 etapy prawidłowego pozycjonowania :
1 wybór odpowiednich fraz
2 zbadanie i optymalizacja struktury strony internetowej
3 stałe zarządzanie udziałem linków przychodzących do strony
4 analiza efektywności prowadzonych działań
Zapytaj eksperta
Cezary Czapluk, e-marketing department director,
Synerway
Jakie konkretnie korzyści przynosi wysokie miejsce strony www wśród pierwszych dziesięciu wyników wyszukiwarki?
Badania naukowe dowodzą, iż ponad 70 proc. użytkowników wyszukiwarek internetowych przegląda wyłącznie pierwszą stronę wyników. Jeśli witryna znajduje się na dalszych pozycjach, jest mała szansa, że zostanie dostrzeżona. Badania wykazują również, że większość badanych internautów uznaje stronę znajdującą się na czele wyników wyszukiwania za bardziej wartościową i godną zaufania. Nie sposób tego nie docenić.
O ile możemy podnieść wzrost oglądalności strony internetowej dzięki pozycjonowaniu?
Przeciętnie o kilkaset procent. Ta wielkość jest uzależniona jednak od wielu czynników, m.in. zakresu pozycjonowania, obecnych pozycji w wyszukiwarkach, od samej branży.
Czy pozycjonowanie może być usługą jednorazową?
Skuteczne pozycjonowanie powinno być procesem ciągłym. Należy pamiętać, że państwa konkurencja nie śpi i również pozycjonuje swoje strony internetowe. Dla utrzymania wysokich pozycji cały proces musi być wykonywany nieprzerwanie.
A czy warto przeprowadzać go samodzielnie?
Dla skutecznego pozycjonowania stron internetowych niezbędna jest bardzo specjalistyczna wiedza, wieloletnie doświadczenie oraz odpowiednia infrastruktura informatyczna. Bez powyższych czynników może okazać się bardzo trudne osiągnięcie pożądanych wyników. Co więcej jest mało prawdopodobne, aby nowo powstała strona internetowa znalazła się na wysokich pozycjach w wyszukiwarce bez udziału firmy zajmującej się pozycjonowaniem. W trudnej branży jaką jest turystyka prawdopodobieństwo to jest bliskie zeru. Pozycjonowania nie jest przypisane do firmy która stworzyła stronę. Przed rozpoczęciem działań warto jest zapoznać się z ofertami kilku doświadczonych firm.
Powstała wyczerpująca internetowa baza poświęcona turystycznym kompleksom uzdrowiskowo – rekreacyjnym
Kąpieliska i aquaparki złapane w sieć
Powstał nowy specjalistyczny serwis turystyczny. Turyści znajdą w nim informacje o termalnych i leczniczych kąpieliskach w Europie.
Serwis Gorące Źródło prezentuje 15 europejskich krajów i ponad 400 kąpielisk, kompleksów relaksacyjnych oraz uzdrowisk.
– Naszą ambicją było stworzenie strony, która prezentowałby termalne kąpieliska polskim turystom i kuracjuszom, propagując jednocześnie idee zdrowego trybu życia oraz naturalne metody leczenia – mówi Barbara Mrzygłód, pomysłodawca portalu. Internauci mogą zapoznać się na nim z ofertą nowoczesnych aquaparków, rodzinnych kąpielisk z atrakcjami dla najmłodszych, uzdrowisk, a także medycznych centrów zabiegowych, w których wykorzystywane są wody o leczniczych właściwościach. Portal zawiera również praktyczne informacje dotyczące cen, godzin otwarcia infrastruktury i obiektów. Znaleźć tu można także bogatą bazę adresów noclegowych, uwzględniających termin wyjazdu, kategorię gwiazdek hoteli oraz miejsce pobytu.
Dodatkowo w serwisie zamieszczono mapki, zdjęcia, a także informacje o okolicznych atrakcjach i zabytkach. Przy każdym z prezentowanych kąpielisk znajduje się również opis leczniczych właściwości wód i sposobów stosowania ich w zabiegach medycznych, odnawiających i relaksacyjnych. MGO
www.goracezrodlo.pl
Czego szukają klienci w Google i Qtravel?
Poznaj kod dostępu do klienta
Coraz częściej konsument zaczyna poszukiwanie wycieczki nie od witryny biura podróży, ale od okienka... wyszukiwarki. Dla firm oznacza to wielką szansę. A dokładnie zakodowaną
w słowach kluczach odpowiedź na zasadnicze pytanie: czego chce klient?
Maria Kilijańska
Google potwierdza znaną zasadę: destynacyjne hity wyszukiwarek internetowych to najpopularniejsze, najczęściej wybierane kierunki w realu.
Z badań firmy jednoznacznie wynika, że od maja do sierpnia internauci najczęściej wpisywali w sieci nazwy takich krajów jak: Chorwacja, Egipt, Turcja, Grecja i Hiszpania. Szczyt zapytań o numer jeden z listy przypadł na okres od 20 do 26 czerwca. Co oczywiste, zainteresowanie podróżniczą tematyką spadło dopiero w drugiej połowie sierpnia.
Tylko trochę inaczej wyglądają wyniki wyszukiwarki wycieczek Qtravel. Tu
z kolei na pierwszym miejscu zdecydowanie lokowała się Turcja. Jednak ścisła, pierwsza piątka pozostała taka sama. Wśród miast wygrały egipskie gwiazdy: Sharm el-Sheikh i Hurghada.
Zbadaj klienta wielopłaszczyznowo
Badanie tych wyników może prowadzić nie tylko do określania, na co aktualnie jest popyt, lecz także do odkrywania i wyprzedzenia zainteresowań na rynku. – Analizując trendy, można na bieżąco reagować na potrzeby internautów oraz dowiadywać się, jakie preferencje mają potencjalni klienci – mówi Patrycja Matul, brand manager z SearchLab. – W ten sposób łatwiej wyprzedzać konkurencję – dodaje. Przydatność danych z wyszukiwarek podnosi fakt, że wybory klientów można badać wielopłaszczyznowo. Z wyników Google można się więc dowiedzieć nie tylko, jakie destynacje budziły zainteresowanie, ale też jakie sformułowanie zaliczyło największy skok popularności w ostatnim sezonie (w przypadku tego roku było to „last minute Bułgaria” – wzrost o 450 proc. – oraz „last minute Chorwacja” – 300 proc). Qtravel wskazuje z kolei, że najpopularniejsze hasła dotyczące wakacyjnych aktywności to: „plaża”, „zjeżdżalnie”, „aquapark” czy „rafa koralowa”. – Ostatnio często pojawiają się zapytania dotyczące wypoczynku dla rodzin z dziećmi. Wpisywane są takie słowa jak „animacja” czy „brodzik” – komentuje Agnieszka Grygiel. – W lipcu popularne były też hasła związane z aktywnym wypoczynkiem takie jak: rejs, nurkowanie i golf – dodaje.
Z tymi typowaniami zgadza się Google, który za jedno z najpopularniejszych słów internetowych również uznał hasło „aquapark”, zwłaszcza w powiązaniu z zapytaniami o Bukowinę Tatrzańską, Zakopane, Jarosławiec czy słowacką Tatralandię.
Klucz do trendów
Do czego jednak biurom podróży może posłużyć tak szczegółowa wiedza?
– Analizą trendów w wyszukiwarkach zajmują się eksperci, którzy na podstawie wyników mogą przygotować odpowiednie kampanie kierujące uwagę internautów na konkretną ofertę. Cała sztuka polega na zbadaniu odpowiednich fraz, które najlepiej przekładają się na sprzedaż – mówi Patrycja Matul. – Mając takie dane, dużo łatwiej możemy stworzyć bardzo dobrze konwertujące kampanie w linkach sponsorowanych (kampanie skierowane na sprzedaż) – dodaje. Dlatego jedni touroperatorzy zlecają badania ekspertom od marketingu w wyszukiwarkach, a inni nie biorą ich pod uwagę.
Agent wie więcej?
Choć codziennie w różnej maści wyszukiwarki wpisywane są miliony haseł dotyczących ofert turystycznych, to nie zawsze zainteresowanie danymi pojęciami pociąga za sobą wykupienie wycieczki wakacyjnej. A to z kolei sprawia, że biura podróży z dystansem podchodzą do podawanych przez internetowe firmy wyników.
– Badając popyt i przygotowując ofertę, nie przywiązujemy zbyt dużej wagi do internetowych słów kluczowych. Nie koniecznie musi to świadczyć bowiem o świadomym zainteresowaniu ofertą, często może być to tylko przypadek – mówi Grzegorz Karolewski, dyrektor generalny Oasis Tours. – Dużo większy wpływ na nasze decyzje mają konsultacje z agentami, którzy otrzymują bezpośrednią informację o tym, czym interesują się klienci – zaznacza. W podobnie wyważonym tonie wypowiada się prezes TUI Polska. – Nie analizujemy tego, czego klienci szukają w wyszukiwarkach, dla nas jest to wyznacznikiem oferty, która jest już przez nas przygotowana – mówi Marek Andryszak z TUI Polska. – My idziemy o krok dalej i tworzymy oferty w oparciu o to, czego w przyszłości może chcieć klient, aby potem przy szukaniu w wyszukiwarce mógł to znaleźć – dodaje.
Serwisy społecznościowe wchodzą do branży
Społeczności się specjalizują
W porządkowaniu wirtualnego worka bez dna od zawsze pomagało zacieśnienie specjalizacji poszczególnych stron czy portali. Coraz częściej zaczyna dotyczyć to również serwisów społecznościowych.
Maria Kilijańska
Ostatnio w świat social mediów wkroczyła wąska tematyka turystyczno-hotelarska. Spabook.pl to pierwszy w Polsce serwis społecznościowy dla właścicieli, menedżerów, pracowników oraz użytkowników hoteli i ośrodków spa. Firmy, które się na nim zarejestrują, mogą tworzyć tu profile, a także umieszczać zdjęcia i filmiki dotyczące ich oferty biznesowej. Założyciele serwisu planują też uruchomienie zakładki, do której można będzie bezpłatnie dodawać informacje prasowe.
– Na innych serwisach typu Nasza-klasa.pl czy Facebook.pl użytkownicy, którzy chcą zasięgnąć konkretnych informacji, często gubią się
w gąszczu newsów z tysiąca branż. Nasz serwis ma temu zapobiec – mówi Jarosław Matusiak, dyrektor marketingu firmy Business Centre Spa, która odpowiada za realizację tego przedsięwzięcia. Matusiak podkreśla, że celem jest w tym przypadku stworzenie wyspecjalizowanej społeczności, która skupiać będzie mogła ludzi bezpośrednio związanych z branżą oraz ich potencjalnych klientów. – Ma to być również platforma, dzięki której będzie można nawiązywać nowe kontakty biznesowe czy wymieniać się doświadczeniami związanymi z działalnością – podkreśla Matusiak.
Spabook ma pełnić również funkcję serwisu w którym klienci spa mogą wymieniać się doświadczeniami. Wielbiciele rytuałów spa stworzą tu własny profil, indywidualnie dobiorą lub zaprojektują grafikę. Dzięki podczepionemu do witryny mikroblogowi klienci spa mogą na bieżąco relacjonować swój pobyt w ośrodku znajomym.
Serwis ruszył 19 sierpnia. Od tej pory rozesłano mejle z zaproszeniem do ponad tysiąca firm. – W przeciągu dwóch miesięcy chcemy zrzeszyć ok. 400–500 przedstawicieli branżowych, a do końca roku aktywować konta dla ok. 10 tys. użytkowników indywidualnych – informują przedstawiciele Business Centre Spa. Firma nie przewiduje żadnych opłat dla użytkowników. Na pytanie o koszty uruchomienia portalu jej przedstawiciele odpowiadają, że zamknęli się
w kwocie 30 tys. zł.
Z czego zatem będzie utrzymywał się serwis? – Na razie jest to inwestycja non profit. Jednak w miarę rozwoju serwisu liczymy na zyski generowane głównie ze sprzedaży reklam – stwierdza Matusiak. By jednak stało się to możliwe, Business Centre Spa musi przyciągnąć do społeczności jak największą liczbę użytkowników
2010-09-22
powrót