RAPORT Targi turystyczne
Rozdrobnienie nie sprzyja rozwojowi targów Rynek targów turystycznych staje się coraz bardziej rozdrobniony. Dziś jeśli nie każde większe miasto, to przynajmniej region organizuje festyn, giełdę, jarmark albo całkiem poważną imprezę branżową. I choć przedstawiciele przemysłu turystycznego nie mają problemów z wymieniem najważniejszych wydarzeń, to nadal brakuje w Polsce imprezy na miarę ITB czy WTM.
Przedstawiciele przemysłu targowego nie są jednak przekonani, że Polska potrzebuje tak spektakularnego wydarzenia. – Mierzmy siły na zamiary, przeanalizujmy własne możliwości i potencjał. Zadajmy sobie pytanie, ile może być w Europie tego typu globalnych imprez targowych? – pyta Andrzej Kozłowski, dyrektor zarządzający spółki MT Targi, dodając jednocześnie, że sukces targów mierzony zadowoleniem wystawców nie zależy tylko od rozmachu imprezy. – Targi uważa się za udane, kiedy odniesiemy sukces handlowy i promocyjny – dodaje Andrzej Kozłowski. Patrycja Stopczyk z Evento SA, organizatora Międzynarodowych Targów Turystycznych Wrocław (MTT), ocenia tę samą kwestię z innej perspektywy. – Tradycja targów turystycznych w Polsce jest zdecydowanie krótsza niż za granicą. Ciągle jeszcze rozbudowujemy infrastrukturę konferencyjną i poprawiamy sieć transportową, w ciągu ostatnich pięciu lat wiele jednak zmieniło się na lepsze. Przykładem na to może być również wciąż rosnąca liczba połączeń lotniczych, dzięki którym Polska z roku na rok staje się coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla zagranicznych firm – uważa Patrycja Stopczyk, account manager MTT.
Lepiej łączyć czy dzielić?
Faktem jest, że obecnie w Polsce odbywa się wiele imprez targowych, z których praktycznie żadna nie jest sprofilowana pod konkretnego odbiorcę. Dni branżowe przenikają się z otwartymi dla publiczności, konferencje dla profesjonalistów odbywają się obok spotkań z podróżnikami, na które przybywają tłumy odbiorców indywidualnych. Pierwsza refleksja mogłaby być następująca – twórzmy imprezy o jasno określonym charakterze, na których albo się zarabia budując kontakty biznesowe, albo sprzedając wycieczki turystom. Od razu pojawia się pytanie, czy takie rozdzielenie wydarzeń i dostosowanie ich do potrzeb tylko jednej grupy docelowej w ogóle ma biznesowe uzasadnienie? Zagraniczne przykłady pokazują, że kombinacja wydarzenia branżowego z salonem turystycznym jest udanym połączeniem. Targi ITB, uważane za wielkie spotkanie turystycznego świata, uruchamiają w tym roku możliwość sprzedaży produktów turystycznych. Co prawda pomysł skrytykował Niemiecki Związek Turystyczny DRV, jednak ankieta przeprowadzona przez Travel Industry Club pokazała, że 73 proc. spośród 220 menedżerów firm turystycznych uznało, że dzięki tej inicjatywie ITB może stać się największym na świecie biurem podróży, a tym samym podnieść swoją atrakcyjność dla klientów indywidualnych. Prof. Adrian von Dörnberg, wiceprezes Travel Industry Club, skomentował badanie mówiąc, że branża powinna zdobywać klientów na wszelkie możliwe sposoby.
W Polsce jak w Berlinie
Polskie przykłady także pokazują, że najlepiej sprawdza się łączenie profesjonalnych spotkań z wydarzeniami konsumenckimi. – Nasz rynek jest ciągle zbyt młody, by organizatorzy targów mogli odnieść ekonomiczny sukces profilując się na jedną z grup docelowych. Wszystkie wielkie imprezy targowe mają taki charakter, może poza kilkoma, takimi jak np. targi RDA w Kolonii – twierdzi Andrzej Kozłowski. Bożena Lipka, kierownik targów turystycznych Glob, które odbywają się w Katowicach od prawie dwudziestu lat, przyznaje, że w przeszłości pojawiały się próby podzielenia wydarzenia na dni branżowe i otwarte, pomysł został zarzucony, ponieważ nie odniósł zamierzonego sukcesu. – Glob, choć może poszczycić się długą tradycją, powstał jako impreza regionalna. Z czasem udało się nam uzyskać trzecie miejsce na liście najważniejszych wydarzeń w branży turystycznej. Mimo tej pozycji dostrzegamy potrzebę otwarcia się na różne grupy docelowe – tłumaczy Bożena Lipka. Co prawda przez lata proporcje odwiedzających branżowych w stosunku do indywidualnych zmieniły się osiągając dziś stosunek 70 proc. do 30 proc., mimo to organizator targów Glob nie zamierza dzielić imprezy na dzień dla profesjonalistów i turystów. – Z naszej perspektywy targi powinny być na tyle zróżnicowane, by przyciągnąć zarówno przedstawicieli branży, jak i ich potencjalnych klientów – twierdzi Bożena Lipka. To dlatego w Katowicach można porozmawiać z touroperatorami, przedstawicielami narodowych i regionalnych organizacji turystycznych, wziąć udział w konferencji turystycznej, posłuchać występów Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk czy spotkać znanych podróżników i innych celebrytów.
Szkolenia? Niekoniecznie!
Jednym z elementów przyciągających tłumy odwiedzających na zagranicznych edycjach targów turystycznych są konferencje i kongresy, w czasie których prelekcje wygłaszają znane osobistości ze świata turystycznego. Także w Polsce pojawiają się próby organizowania szkoleń, seminariów i wykładów, niestety z różnym skutkiem. Dyrektor zarządzający MT Polska uważa, że targi powinny oferować takie imprezy towarzyszące, jakich oczekuje branża, bo ona jest ich uczestnikiem. – Wydaje się dzisiaj, że powinniśmy przede wszystkim skupić się na tym i to rozwijać, co jest istotą tego typu imprez. Powinniśmy raczej tworzyć na targach warunki do prezentacji nowych produktów i ofert turystycznych, pokazywać nowości, prezentować nowe trendy – twierdzi Andrzej Kozłowski. – Targi powinny dawać przykładowo możliwość spotkania touroperatora ze swoimi agentami. Można wtedy podsumować mijający sezon, a zarazem zaprezentować nową ofertę na następny sezon, pokazać katalog. Chcemy jeszcze mocniej zachęcać wystawców do wykorzystania targów, które przyciągają przecież branżę z całej Polski, do rzeczywistej promocji, którą realizować można poprzez organizację spotkań, prezentacji, zarówno dla swoich i potencjalnych partnerów, jak i dla mediów, których na targach nigdy nie brakuje – wymienia Andrzej Kozłowski.
A skoro o przyciąganiu odwiedzających mowa, warto zapytać, w jaki sposób organizatorzy próbują pozyskać gości. Statystki pokazują, że ich liczba albo pozostaje na zbliżonym poziomie w porównaniu z poprzednimi latami, albo wykazuje lekkie spadki. Bożena Lipka rzeczywiście zauważa mniejsze zainteresowanie udziałem praktycznie we wszystkich dużych imprezach targowych, co tłumaczy na dwa sposoby. – Kryzys, który wymusza oszczędności, odbija się także na branży targowej. Z drugiej strony rośnie groźny konkurent dla tego typu imprez w postaci internetu – twierdzi kierownik targów Glob. I choć nadal wydaje się, że sieć może ograniczyć osobiste spotkania, to coraz więcej osób przyznaje, że potrzeba bezpośredniej rozmowy zakorzeniona jest w ludziach tak mocno, iż nie da się jej niczym zastąpić. Fakt ten w szczególny sposób dotyczy turystyki, która z natury opiera się na relacjach międzyludzkich. – W sektorze turystycznym częściej gwarantem rzetelności i jakości we współpracy jest nazwisko niż nazwa firmy. Partnerzy biznesowi przechodzący do innych przedsiębiorstw często podążają za swoimi długoletnimi współpracownikami – twierdzi Andrzej Kozłowski i dodaje, że targi to właśnie świetna okazja do osobistego kontaktu w jednym miejscu ze swoimi partnerami, ale także do poznawania nowych. MG
2013-01-30
powrót