Koralewski Tomasz - sylwetka
Działacz turystyczny ze sportowym zacięciem. Zastępca dyrektora Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Łódzkiego Tomasz Koralewski to entuzjasta wszelakich sportów. W dzieciństwie wraz z kolegami wymyślał różne nie zawsze bezpieczne sposoby uprawiania ich na podwórku, czym doprowadzał do pasji dozorcę.
Choć mówi się, że nic w życiu nie jest dziełem przypadku, to jednak początek przygody Tomasza Koralewskiego z turystyką miał charakter losowy. Wracając z liceum jako świeżo upieczony 18-latek przechodził obok łódzkiego biura podróży Odyseja (wtedy jeszcze Odys) i jego wzrok spoczął na wiszącym w witrynie ogłoszeniu o rozpoczynającym się naborze na kurs pilota wycieczek zagranicznych.
– To brzmiało niezwykle atrakcyjnie! Geografia i historia zawsze były moją pasją, dość szybko łapałem też podstawy języków obcych. Na kursie poznałem grupę wspaniałych ludzi, otwartych na świat, z pasją i energią opowiadających o swoich doświadczeniach z branży – no i stało się, połknąłem bakcyla – wspomina.
Reszta już potoczyła się płynnie. Wkrótce pojawiły się pierwsze zlecenia na obsługę grup, potem kolejne, współpraca z kilkoma biurami z Łodzi i spoza niej, wyjazdy – najpierw głównie młodzieżowe, potem również z dorosłymi po Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech, Włoszech i Grecji. Studia historyczne umożliwiały wiceszefowi biura ROT WŁ czasowe angażowanie się w wyjazdy bez wielkiej szkody dla nauki, a jednocześnie przydawały się jako uzupełnienie wiedzy przekazywanej potem turystom. Następnie były staże studenckie w USA i praca w gastronomii i hotelarstwie w kurorcie Ocean City na wschodnim wybrzeżu. Po powrocie i ukończeniu magisterium rozpoczął współpracę z łódzkim oddziałem Polskiej Izby Turystyki, skąd z kolei trafił do tworzonego wówczas biura Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Łódzkiego. Tu razem ze swoim współpracownikiem, Zbigniewem Frączykiem, zaczynał praktycznie od niczego – najpierw był wolontariat, potem staże, praca na prywatnym laptopie, wynajęty kąt przy Centrum Informacji Turystycznej w Łodzi, niewiele kontaktów – takie były początki łódzkiej ROT. Dzisiaj oczywiście sytuacja jest już zupełnie inna.
– Udało nam się stworzyć od podstaw niezależną od polityki i profesjonalnie działającą organizację, która dzisiaj jest uznawana za jedną z lepszych
w Polsce. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania ludzi – zarówno pracowników, jak i całej rzeszy przyjaciół skupionych wokół nas – mówi.
Polowanie na znaczki
Powołanie do życia ROT WŁ i wieloletnia praca w niej było dla Tomasza Koralewskiego nie tylko zawodowym sukcesem, ale przede wszystkim niezłą szkołą życia i miejscem, gdzie wiele się nauczył, zarówno od osób bardziej doświadczonych, jak i poprzez popełniane błędy. Przez te wszystkie lata przekonał się także, że turystyka przyciąga jak magnes, bo otwiera przed nim różne kraje, z różnorodnością kultur, bogactwem dziejów i doświadczeniami cywilizacji, językami i specjałami kuchni, które uwielbia penetrować. Ale to tylko jedna strona medalu. Turystyka, jak żadna chyba dziedzina życia, nie wymaga tak wielokierunkowego samokształcenia – w zakresie geografii, historii, architektury, socjologii, języków obcych, marketingu, sprzedaży, obsługi klienta czy nowych technologii. A to wszystko wymaga czasu, czasu i jeszcze raz czasu, więc na inne sprawy pozostaje go nie za wiele. Nieliczne wolne chwile nasz bohater spędza przy komputerze, szperając po aukcjach w poszukiwaniu co ciekawszych okazji do... zakupu znaczków do swojej kolekcji. Bo filatelistyka to jego wielka pasja, którą zaraził go ojciec. – Nie mogę w żadnym wypadku nazwać się profesjonalistą, raczej zbieraczem – amatorem. Kolekcja obejmuje przede wszystkim znaczki polskie, począwszy od słynnej „1” z czasów Powstania Styczniowego po najnowsze znaczki wypuszczane przez Pocztę Polską – wymienia zastępca dyrektora biura ROT WŁ. – Jestem zodiakalnym lwem, więc zawsze znajdę czas na relaks. A tak serio, wspólnie z moją żoną, Agnieszką, dzielimy pasję do podróży i staramy się zarówno zimą, jak i latem zmontować jakiś ciekawy wyjazd w region lub kraj, który jest nam jeszcze nie do końca znany, albo który urzekł nas wcześniej swoim urokiem. Takim miejscem były dla nas na przykład południowe Morawy. Praca w branży turystycznej ułatwiła mi planowanie tego typu wyjazdów.
Sport inaczej
Kiedy poczuje potrzebę spożytkowania nagromadzonej energii, skrzykuje się z grupą przyjaciół na wieczorne treningi koszykówki. Gra również w amatorskiej lidze CNBA w Łodzi, choć, jak przyznaje, kondycja już nie ta, co kiedyś. Sport bowiem to jego drugie hobby. Jako młody chłopak wykazywał się na tym polu osobliwą inwencją w wymyślaniu, w jaki sposób można uprawiać różne dyscypliny.
– Od siatkówki czy badmintona na trzepaku, przez tenisa na betonowym korcie, baseball przy użyciu deski od ławki i piłki tenisowej po golfa – gospodarz osiedla nas ganiał za wykopywanie dołków w trawnikach – czy rugby, gdzie krew się lała w sposób niekontrolowany – opowiada.
Koszykówka w jego życiu pojawiła się stosunkowo późno, ale potem na fali popularności tej dyscypliny, czyli tzw. czasów jordanowskich i słynnych batalii za oceanem w NBA między Chicago Bulls a Detroit Pistons, New York Knicks i Phoenix Suns, zdominowała w znacznym stopniu jego sportowe zainteresowania. Ta ostatnia drużyna do dzisiaj jest jego ulubioną, także transfer w poprzednim sezonie łodzianina Marcina Gortata do Suns był dla niego doskonałą wiadomością.
– Chciałbym kiedyś wspólnie z moją żoną zasiąść w pierwszym rzędzie na finałowym meczu NBA z udziałem Phoenix Suns i Gortata – abstrahując od ich szans, tego czy sezon w ogóle się zacznie oraz monstrualnej ceny za bilety, która wynosi pewnie kilkanaście tysięcy dolarów – mówi. – Ale to by było coś!
CV
Tomasz Koralewski
urodził się 29 lipca 1978 roku w Łodzi. Ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Łódzkim. Karierę zaczynał jako pilot wycieczek. Pracował w łódzkim oddziale PIT. Stworzył ROT WŁ. Interesuje się historią USA, kulturami prekolumbijskimi i filatelistyką polską.
powrót