Hiszpańska Monika - sylwetka
Jestem typem społecznika Monika Hiszpańska, ceni w branży nieprzewidywalność i dynamikę rozwoju. Choć jej droga do turystyki trwała aż 14 lat, w końcu odnalazła swoje miejsce i satysfakcję z tego, co robi.
Jak się okazuje nie każdy, kto pracuje w branży turystycznej – czy to jako touroperator, czy też jako agent – od dziecka marzył o tej pracy. Monika Hiszpańska, właścicielka Agencji Turystycznej Viva z Nowego Dworu Mazowieckiego i wiceprezes OSAT-u, zanim trafiła do turystyki miała konkretny pomysł na życie. Chciała być fizjoterapeutką. Zdobyła niezbędne wykształcenie, by w 1991 roku, po ukończeniu szkoły w Konstancinie, podjąć pracę w zawodzie. – Wówczas fizjoterapia nie była dziedziną tak bardzo docenianą jak to ma miejsce dzisiaj. I niestety nie spełniała moich oczekiwań. Mimo wszystko uważam jednak, że była to wdzięczna i bardzo potrzeba praca – mówi. Później Hiszpańska znalazła zatrudnienie w agencji ubezpieczeniowej, z którą była związana przez 9 lat. Otwarcie przyznaje, że choć nie mogła narzekać na wysokość zarobków, praca nie dawała satysfakcji. – Nie lubiłam tego rodzaju pracy. Na szczęście zrozumiałam, że nie mogę dłużej zajmować się ubezpieczeniami, bo stracę całą radość i sens życia – wyjaśnia.
Czasem potrzeba zmiany
Odważnym krokiem było otwarcie biura podróży. – Wraz z siostrą Agnieszką miałyśmy do zagospodarowania lokal. Jako że od dziecka dużo podróżowałyśmy z rodzicami, nie było problemu z wyborem sektora, w którym miałyśmy pracować. Zdecydowałyśmy się na poważną inwestycję i w 2000 r. postanowiłyśmy powołać do życia agencję turystyczną Viva.
Po 12 latach mogę śmiało powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji i podjęłabym ją ponownie – tłumaczy Hiszpańska. W czasie pracy w turystyce poznała branżę i dowiedziała się, jakie cechy są najbardziej cenione. Za najważniejsze uważa rzetelność, optymizm i cierpliwość. – Niewątpliwie przez te wszystkie lata przeżyłam wiele miłych, ale i dziwnych sytuacji. Czasami śmieję się na wspomnienie widoku pod biurem trzech rodzin, które w tym momencie powinny lądować w Egipcie, a które pomyliły terminy i przyszły do mnie z prośbą o pomoc – śmieje się. Gotowość do pomocy sprawia, że klienci wracają do biura. Cieszy ją, że rozpoznawalność marki wśród klientów oraz zaufanie do niej wciąż wzrasta. – Jedyne na co mogę obecnie narzekać w swojej pracy to brak czasu. Przeszkadza mi brak dostatecznej ilości czasu na kontakt z drugim człowiekiem, na rozmowę z nim i solidne przygotowanie dla niego oferty. Niestety, obecnie jestem pochłonięta tzw. „papierologią”, czyli fakturami, umowami, rozliczeniami, których jest tak dużo, że można się zgubić – mówi.
Podbój południa Europy
Chociaż Monika Hiszpańska twierdzi, że nie ma konkretnego hobby, wie jak dobrze spędzić czas wolny. Dawniej dużo podróżowała. Przyznaje, że uwielbia to robić, zwłaszcza własnym samochodem. Nic dziwnego, bo przecież wielokrotnie wyjazdy organizowane samodzielnie wiążą się z większą liczbą niesamowitych przygód. – Na początku lat 90. organizowałam wraz ze znajomymi coroczne, trzytygodniowe wspólne wypady. Głównie zwiedzaliśmy południe Europy. Zakwaterowanie mieliśmy w domkach, w namiotach, na kempingach. Wtedy nikt nie słyszał nawet o all-inclusive – wspomina. Twierdzi, że te wakacyjne wyjazdy zapisały się w jej pamięci jako bezcenne momenty. – Do dziś pamiętam smak naleśników i zimnego cidru z knajpy niedaleko Kanionu Verdun oraz zapach lawendowego pola pod Grasse. Chciałabym jeszcze kiedyś udać się ponownie w takie podróże – dodaje. Poza wyjazdami kocha zwierzęta. Jest posiadaczką psa – akity amerykańskiej. Ceni także twórczość dwóch malarzy współczesnych – Jacka Yerki i Rafała Kostrzewy, a w wolnych chwilach słucha muzyki, głównie popowej i rockowej. – Bardzo lubię głośno słuchać muzyki. Zazwyczaj pozwalam sobie na to pod nieobecność domowników – tłumaczy. Do grona jej ulubionych wykonawców należą między innymi A-ha, Robbie Wiliams, Coldplay, Cranberries, Placebo, Kombi, Piasek i Zakopover. – Po pracy lubię się zrelaksować. Usiąść przed telewizorem, wyciszyć. Czasami eksperymentuję w kuchni, przyjemność sprawia mi też urządzanie domu – dodaje.
Świetlana przyszłość
Monika Hiszpańska z natury jest optymistką. Uśmiech towarzyszy jej na co dzień: w domu i w pracy. – Mam taką dewizę życiową, że zawsze trzeba widzieć pozytywy. Brzmi ona tak: „Na zapas nie warto się martwić, na zapas warto się cieszyć” – zdradza. Takie nastawienie może przynieść tylko wiele dobrego. Ktoś, kto ma takie podejście może osiągnąć naprawdę wiele. Zapytana o to, co uważa za swój sukces od razu mówi o biurze. – Jestem dumna z tego, że wielu klientów do nas wraca, że spotykamy się z dużą liczbą rekomendacji. To naprawdę cieszy – mówi. Twierdzi, że wszelkie trudności udaje się jej pokonywać dzięki wrodzonemu optymizmowi oraz otoczeniu osób, które są przyjazne, pomocne, życzliwe. – Poza tym fakt, że znalazłam się w tej rubryce też można rozpatrywać w kategoriach sukcesu – śmieje się.
Przyszłość widzi w różowych okularach. Ma listę kilku przedsięwzięć, które chciałaby zrealizować, ale niczego nie zdradza. Przecież konkurencja nie śpi. W sferze marzeń pozostaje prowadzenie biura z pokładu własnego jachtu dryfującego na pięknych chorwackich wodach. – Mówiąc poważnie, mam nadzieję, że biura będą dynamicznie się rozwijały, a branża wciąż doskonaliła. Jestem typem społecznika, działam w dwóch stowarzyszeniach i chciałabym cały czas znajdować czas na taką działalność, po prostu bardzo ją lubię – wyznaje.
powrót