Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Ludzie branży

»

A  |   B  |   C  |   D  |   E  |   F  |   G  |   H  |   I  |   J  |   K  |   L  |   M  |   N  |   O  |   P  |   R  |   S  |   T  |   U  |   W  |   Z  |   Ł
Wilk Beata - sylwetka
Właścicielka BP Trapers zdradza, jakie są jej prywatne marzenia
W zgodzie z samą sobą 
Beata Wilk, właścicielka świętującego niedługo 10 lat obecności na rynku BP Trapers, mimo podróżniczej pasji nie chciała pracować w branży turystycznej. Choć dziś nie żałuje swojej decyzji o założeniu własnego biura podróży, w jej życiu wiele miejsca zajmują pasje niezwiązane z pracą zawodową – literatura, nauka włoskiego oraz działalność dobroczynna.
Zdarza się, że ci, którzy dużo czytają o przygodach poprzestają tylko na lekturze. Obkładają się coraz większymi stertami książek podróżniczych, ale sami nie ruszają się z miejsca. Najczęściej bywa jednak odwrotnie – pobudzona literaturą wyobraźnia popycha do decyzji o kolejnych podróżach. Początkowa pasja, staje się z czasem koniecznością. Tak było z Beatą Wilk, właścicielką biura podróży Trapers z Opola. 

W jednej ręce książka, w drugiej bilet

– Już kiedy byłam w liceum, prawie każdy weekend spędzałam z grupą przyjaciół w górach, bez względu na porę roku – opisuje Beata Wilk. – Dziś z utęsknieniem wspominam wędrówki z plecakiem, niejednokrotnie bardzo ciężkim, z karimatą, jedzeniem. Spanie w namiotach, zimową porą w schroniskach – zatapia się w marzeniach. Licealne wyprawy, skoncentrowane głównie na Polsce sprawiły jednak, że wraz z pójściem na studia zatęskniła za dalszymi podróżami. – Nie zapomnę, jak zaraz po egzaminie semestralnym biegłam do autokaru liniowego, który jechał do Rzymu. Pierwszy raz zwiedzałam Rzym nocą, bo przecież następnego dnia musiałam wracać. Szalony pomysł – śmieje się, wspominając. Tymczasem na trzecim roku studiów otrzymała propozycję pracy w opolskim Almaturze. – Do dziś bardzo miło wspominam ten czas, mimo tego, że musiałam pogodzić studia z pracą w normalnym wymiarze – opisuje Beata Wilk. Dodaje, że to właśnie w tym czasie zaczęła więcej podróżować. Zwłaszcza, że zaczęła samodzielnie pilotować wycieczki. 

Praca w szkole

Mimo pierwszych sukcesów w branży turystycznej, Beata Wilk nie porzuciła planów, dla których zdecydowała się iść na polonistykę. – Po skończeniu studiów chciałam uczyć języka polskiego
– opowiada. Niestety, trudna sytuacja na rynku pracy w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to obroniła pracę magisterską, sprawiła, że udało jej się przepracować jako nauczyciel jedynie kilka miesięcy. – Ciężko było w tamtym czasie o pracę na etat, zwłaszcza dla polonisty – wspomina. Niemożność znalezienia stałej pracy w szkole znacząco przyczyniła się do decyzji o powrocie do branży turystycznej. Przez ponad pięć lat pracowała jako pilot wycieczek w jednym z opolskich biur. Potem pojawili się następni pracodawcy. – W końcu znalazłam się w odpowiednim miejscu i czasie, by podjąć decyzję o samodzielnej działalności. To sytuacja życiowa i przypadek zadecydowały, że na dobre związałam się z turystyką – opisuje początki pracy na własny rachunek. 

Nie lubię monotonii 
Pomimo rezygnacji z wymarzonego nauczania, praca w turystyce daje Beacie Wilk również dużo satysfakcji.
W pewnym sensie bywa nawet podobna. – Na co dzień spotykam się z wieloma śmiesznymi sytuacjami – opowiada. – Wiele osób nie zna geografii, poprawnych nazw, nie ma pojęcia o wielu rzeczach. Niestety, nie dotyczy to tylko klientów... – zdradza. Dodaje jednak, że stara się zawsze przekuwać cudzą niewiedzę w żart. – Zdrowe podejście do pracy i uśmiech bardzo pomagają przy obsłudze klienta. Tłumaczę to pracownikom, lepiej żartować niż złościć się i irytować – podsumowuje. Przyznaje również, że zauważyła pewną prawidłowość w życiu i w pracy: zwykle jest tyle samo sukcesów, co porażek. – Jak jest zbyt dobrze, bezproblemowo, to jestem przygotowana na niepowodzenia. Czuję wtedy, że trudności są blisko. Może dlatego jest mi łatwiej je przetrwać, poradzić sobie z problemami, gdyż często przewiduję pewne rzeczy. Albo mam intuicję, która mi podpowiada, jak postępować – opisuje. Jak sama twierdzi, pewne rzeczy jest jej łatwiej przetrwać właśnie dlatego, że je w jakiś sposób przewiduje. Nierzadko to, jak ma postąpić, podpowiada jej intuicja. Siłę do walki z przeciwnościami losu daje jej jednak przede wszystkim to, co dzieje się poza pracą – życie rodzinne oraz dodatkowa działalność charytatywna. 

Jest tyle psów do przygarnięcia
Pomimo napiętego kalendarza i ciągle dzwoniących telefonów najwięcej starań wkłada w to, żeby znaleźć czas na działalność charytatywną. Jak sama przyznaje, po 10 latach działalności osiągnęła już stabilną pozycję i jest w pełni zrealizowana zawodowo. Chociaż wciąż snuje plany dalszego rozwoju firmy (m.in. wprowadzenia nowych kierunków do Ameryki Południowej), to nie zagadnienia związane z pracą zdominowały jej pragnienia. – Prywatnie mam marzenie i mam nadzieję, że uda mi się jego realizacja – zapowiada tajemniczo. – Chciałabym prowadzić z dziećmi minischronisko dla psów. Cieszę się, że udało mi się przekazać moim dzieciom miłość do zwierząt. Nie przejdziemy obojętnie obok bezpańskiego psa. Nasza Maja jest przygarnięta ze schroniska i na każdym kroku oddaje nam swoją wdzięczność. Jest jeszcze tyle psów do przygarnięcia – opisuje.
Natłok obowiązków i nowych wyzwań, które wciąż stają przed rozwijającą się firmą, nie wpływa jednak na filozofię jej właścicielki. – Generalnie nie toleruję „bylejakości” – albo robię coś rzetelnie, albo nie biorę się za nic.
W domu jestem taka sama. Jeśli mogę, to odkładam pewne sprawy na później, ale jak się za coś biorę, to angażuję się na dobre – zapewnia Beata Wilk.

Curriculum vitae

Beata Wilk urodziła się w 1971 roku w Opolu. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Opolskim. Od 2003 roku prowadzi Biuro Podróży Trapers, które w 2012 roku zmieniło
nazwę na Vero Travel. Wcześniej, od 1995 roku, pracownik Almatur, w latach 1996-1999 pilot wycieczek. Jest mężatką, ma dwoje dzieci. 17-letniego syna Michała oraz 12-letnią córkę Olę.

 

powrót

 
.

»



Newsletter

»

Zamów newsletter