Jędrocha Anna - sylwetka
Definiuje najważniejsze problemy polskiej turystyki przyjazdowej
Czas akwizytorów się kończy
Należąca do założycieli Krakowskiej Izby Turystyki oraz Stowarzyszenia Konferencje i Kongresy w Polsce Anna Jędrocha zwraca uwagę na konieczność zapewnienia polskiemu incomingowi silniejszego niż dotychczas narzędzia lobby. Zwraca też uwagę na korzyści, jakie wynikają z przejrzystości cen.
Anna Jędrocha nie boi się zmian. Pełna nowych pomysłów zachęca do rozwijania struktur samorządowych. Według niej wiele dzisiejszych problemów branży można rozwiązać, poprawiając komunikację pomiędzy poszczególnymi podmiotami.
Incoming potrzebuje lobby
Zorientowana na turystykę przyjazdową, doskonale zna jej potrzeby. Tym, co według Anny Jędrochy dość mocno przeszkadza w rozwoju polskiego incomingu, jest wciąż jeszcze za mała współpraca pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorcami. Tę jednak mogą poprawić zrzeszające branżę samorządy. – Polska Organizacja Turystyczna pozyskuje na promocję dość duże pieniądze. Prawdą jest, że POT narzuca nam główne tematy kampanii. Jednak polscy przedsiębiorcy najczęściej jeszcze nie dorośli, żeby włączyć się w dialog z sektorem publicznym, żeby iść tą samą drogą i osiągać wspólne cele promocyjne lub walczyć o swój punkt widzenia – opisuje Anna Jędrocha. Dodaje, że pewnym remedium na obecną sytuację może być rozwój działalności w ramach samorządów branżowych. – Organizacje są potrzebne. Szczególnie teraz, w okresie kryzysu ekonomicznego i fali bankructw, które podważyły naszą wiarygodność, potrzebujemy silnej reprezentacji. Potrzebę tę potwierdza też fakt, że ostatnio przybywa nam, a nie ubywa, nowych organizacji branżowych, takich jak Polski Związek Organizatorów Turystyki, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Agentów Turystycznych. Ale oczywiście te nowe organizacje to sygnał dla izb turystycznych, że nie spełniają oczekiwań poszczególnych segmentów gospodarki turystycznej. Każda organizacja potrzebuje „świeżej krwi”, aby zachować obiektywny punkt widzenia i nadążać za zmieniającymi się oczekiwaniami. Podczas gdy inne sektory dorabiają się nowych reprezentacji, nasz sektor ma jedynie wciąż jeszcze nieformalne Forum Turystyki Przyjazdowej przy POT. Formalnie nie ma ono statusu stowarzyszenia, więc nikt do niego się nie zwraca o opinię – przypomina Anna Jędrocha.
Internet nie porówna emocji
Jako prezes Krakowskiej Izby Turystyki mocno angażuje się również w obronę pośredników, agentów turystycznych i małych organizatorów. – Agenci byli, są i będą potrzebni – zapewnia Anna Jędrocha i pyta: – Czy ktoś mówi, że agent ubezpieczeniowy jest niepotrzebny? Wręcz przeciwnie, odgrywa rolę naszego doradcy w ubezpieczeniach. Agent turystyczny pełni podobną funkcję doradcy klienta przy wyborze celu podróży – dodaje. Choć zdaje sobie sprawę, że ci klienci, którzy przy wyborze będą kierowali się wyłącznie kryterium ceny, poprzestaną na internecie, jest przekonana, że ci, którzy będą chcieli wydać na wakacje więcej, by mieć pewność, że wrócą zadowoleni, z pewnością udadzą się do doradcy. – Oczywiście agent będzie musiał dysponować większą wiedzą, niż tylko informacje zawarte w katalogu, najlepiej popartą własnymi doświadczeniami. I tu widzę dużą rolę izb i organizacji turystycznych, które udostępnią agentom taką platformę do networkingu. Tak więc czas akwizytorów rzeczywiście się kończy, nadchodzi czas doradców – oznajmia Anna Jędrocha. Zwraca też uwagę, że choć porównywarki są dla agentów poważnym zagrożeniem, póki co internet nie jest jeszcze w stanie zagwarantować nam porównania emocji.
Czas pracy kosztuje
Jednak chociaż znalazły się nowe powody dla pozostania na rynku pośredników w sprzedaży oferty turystycznej, coraz trudniej uczynić to zajęcie opłacalnym. – Rynek usług turystycznych w Polsce jest stabilny, ale zbytnio rozproszony. Oczywiście bardzo cieszy mnie fakt, że większość podmiotów branży turystycznej to małe firmy i mikroprzedsiębiorstwa, że odnajdują się na konkurencyjnym rynku i czerpią ze swojej działalności satysfakcję i zyski. Ale zyski się kurczą, klienci obniżają budżety na cele turystyczne, a my między sobą prowadzimy wyniszczającą wojnę cenową – opisuje Anna Jędrocha. – Moje motto w pracy zawodowej to: „zarabiaj i daj zarobić innym”, a w działalności społecznej: „współpracuj i postępuj etycznie” – dodaje prezes KIT. – Wyrosłam już z „wyścigu szczurów”, nie dążę do zysku za wszelką cenę, szanuję wszystkich, którzy odważyli się na podjęcie własnej działalności gospodarczej, bo z własnego doświadczenia wiem, że konkurencja w branży turystycznej jest duża, a zaufanie i współpraca bardzo ograniczone – twierdzi Anna Jędrocha. Zwraca jednak uwagę, że klienci coraz częściej uznają marże za wysokie, choć faktycznie nie wiedzą, ile one wynoszą. – Klienci, którzy do mnie przychodzą uważają, że mogę żyć z prowizji. Mój czas pracy kosztuje. Jestem za przejrzystością cen. Chcę pokazywać klientom, że zasługuję na te pieniądze, tak, żeby nikt mi ich nie żałował. To wymaga zmiany nastawienia tak samych klientów, jak i dostawców usług. Konkurencja jest ostra, a my pracujemy na minimalnych stawkach. To byłby zdrowy układ, gdybyśmy mogli pokazywać mechanizmy kształtowania cen. Gdy mamy do czynienia z ofertą przygotowywaną przez touroperatora, dlaczego klient nie miałby wiedzieć, ile zarabiamy na pośredniczeniu w sprzedaży? – pyta Anna Jędrocha.
Turystyka i MICE
Ciągłe przewodzenie Krakowskiej Izbie Turystyki oraz niedawny wybór na prezesa Stowarzyszenia Konferencje i Kongresy w Polsce pokazują, że taki odważny sposób myślenia spotyka się nie tylko z zainteresowaniem, ale i z aprobatą znacznej części branży. A przegłosowanie – za jej sugestią – w Izbie Turystyki RP decyzji o utworzeniu zespołu do spraw turystyki przyjazdowej daje pewną nadzieję na wzmocnienie lobby polskiego incomingu. KP
powrót