Kozłowski Andrzej - sylwetka
Nowy dyrektor zarządzający MT Targi ma bogate doświadczenie w turystyce Turystyka jest sinusoidą
Andrzej Kozłowski, były prezes POT, a obecnie dyrektor zarządzający MT Targi wyjaśnia, że internet nie jest zagrożeniem ani dla imprez targowych, ani dla biur agencyjnych. Zdradza też, na jakie pytania można znaleźć odpowiedzi przetrząsając kosze na śmieci.
Sam o sobie mówi, że jest już chyba jedną z żywych historii polskiej turystyki. Zapał, z jakim zakasał rękawy do pracy na nowym stanowisku pokazuje, że stara szkoła turystyki przez długo pozostanie nie do prześcignięcia.
Jak sam przyznaje, dla kogoś urodzonego w tak małym miasteczku, jak on, największym sukcesem jest wyrwanie się ze swojego środowiska. – Urodziłem się w Oleśnie i tam skończyłem szkołę średnią – wspomina Andrzej Kozłowski. – Człowiek wiedział, jaka jest jego przyszłość w tym małym miasteczku, bo praktycznie tej przyszłości wtedy w ogóle nie było. Zastanawiałem się, jak się stamtąd wyrwać. Wiedziałem, że tym mieście, kiedyś w przyszłości, kiedy będę starszym panem, to mogę zostać co najwyżej burmistrzem. Chcąc cokolwiek zrobić, trzeba było się wyrwać z tego środowiska – opisuje. Tym, co dało mu szansę przeskoczenia o poziom wyżej, było rozpoczęcie studiów. Jednak i to nie było łatwe. – Pierwszą pracę po liceum podjąłem jako brygadzista oborowy. Chciałem pójść na weterynarię, a wtedy trzeba było mieć punkty. A że nie pochodziłem z chłopskiej rodziny, to jedyną szansą było pójść do pracy do PGR-u, do rolnictwa, żeby zdobyć te punkty – przypomina Kozłowski. – Dla mnie to był sukces, że z tego Oleśna trafiłem do Warszawy. Po studiach wróciłem do rodzinnej miejscowości, później trafiłem do Częstochowy, a z Częstochowy do Warszawy – opowiada. – Wszystko to wiązało się z moim awansem zawodowym.
Targi czeka ewolucja
Teraz najbardziej koncentruje się na pracy w MT Targi. Wygląda na to, że nie tylko entuzjazm nowo zatrudnionego dyrektora, ale szczere przekonania sprawiają, iż zdecydowanie zaprzecza, by czas targów przemijał. – To nie jest kwestia liczby imprez targowych. Kondycja targów zależy od tych samych czynników, co sytuacja innych przedsiębiorstw – tłumaczy Andrzej Kozłowski.
Według niego turystyka, tak jak inne sektory gospodarki, intensywnie się zmienia. – Problem jest taki, że za ewolucją, jaka zaszła w branży turystycznej, nie nadążały do tej pory targi. To nie jest tylko problem Polski. – mówi Andrzej Kozłowski. Dodaje, że targi, zarówno te w Polsce, jak i za granicą, muszą ewoluować, muszą poddawać się zmianom, które będą odpowiadały coraz to nowym potrzebom i możliwościom przedsiębiorców. – Musimy zrozumieć, że to my jesteśmy dla wystawców i to my musimy im stworzyć warunki do działań biznesowych. Targi nie polegają na tym, że sprzedajemy kolejne metry kwadratowe. Targi nie są po to, żebyśmy organizowali kolejne seminaria na temat marketingu w internecie. Po to jest tysiąc innych organizowanych szkoleń w ciągu roku – przedstawia swoją opinię Andrzej Kozłowski. Przypomina również, że podstawowym obowiązkiem organizatora targów jest zapewnienie wystawcom klientów – zarówno tych biznesowych, jak też indywidualnych. W pracy przy organizacji targów pomagają mu doświadczenia zdobyte w czasach, w których sam występował jako wystawca i kiedy kierował Polską Organizacją Turystyczną.
– Miałem taką tezę gdy pracowałem jeszcze w poprzednich firmach turystycznych. Mówiłem sobie: „Kozłowski, jak tobie się uda załatwić tyle, że zwrócą ci się koszty targów, to jesteś panisko. Reszta jest promocją.” Bo na salonie trzeba bywać – przypomina. Dodaje, że to od organizatorów zależy, na ile obecność wystawcy na targach będzie przynosiła mu zyski poprzez promocję, a na ile zwróci się poprzez podpisane umowy czy nawiązane nowe kontakty biznesowe. – Jak byłem prezesem POT-u, to robiliśmy analizę, które nasze polskie wydawnictwa są dobre, a które złe. Na przykład o godz. 18 na ITB moi pracownicy szli do koszy i patrzyli jakie polskie broszury są wyrzucane, a jakich w koszach nie ma. I wiedzieliśmy, że tego trzeba mniej produkować, a tego więcej – opisuje Andrzej Kozłowski. Przypomina również, że choć internet skupia coraz większe grono klientów, długo jeszcze nie zastąpi takich branżowych spotkań, jakimi są targi. Według niego to samo dotyczy przyszłości agentów turystycznych. Jednak aby przetrwać, także oni muszą zmienić swoje podejście do prowadzonego przez siebie interesu.
Druga noga biznesu
Dyrektor MT Targi przypomina, że tak, jak internet nie zagraża jeszcze targom, tak nie zagrozi agentom. O ile będą oni potrafili dostosować się do nowych warunków rynkowych. – Wszyscy, którzy pracują za ladą, muszą stać się doradcami – twierdzi Andrzej Kozłowski. Dodaje jednak, że zmiana nastawienia nie wystarczy do uratowania tej ważnej części turystyki. – Problem wielu agentów wynika z tego, że w biznesie nie można opierać się „na jednej nodze”. Jeśli prowadzę biuro podróży, to może zajmę się i tym, że będę organizował na przykład imprezy turystyczne dla młodzieży szkolnej z mojego regionu czy będę obsługiwał podróżniczo firmy z tego obszaru. Nie można liczyć tylko na to, że będę żył z kilku touroperatorów, których produkt sprzedaję. Agenci muszą rozszerzać swoją ofertę – stwierdza.
Zachować marzenia
Choć jak mówi, zwykł pracować od ósmej do zwycięstwa, więc ma niewiele czasu na rozwijanie swojej fotograficznej pasji, wciąż planuje kolejne wystawy i podróże. – Ostatnio bardzo się opuściłem, jeśli chodzi o podróżowanie. Jeszcze mi zostało parę krajów, w których chciałbym być, chociaż zjeździłem pół świata, a może i więcej.
W życiu najeździłem się sporo, jako działacz Polskiej Izby Turystyki, potem jako prezes POT. Jest jednak jeszcze parę miejsc do odwiedzenia – mówi. – Jednak aktualnie żyję dniem dzisiejszym, ponieważ w MT Targi pracuję dopiero od trzech miesięcy. Nie przewiduję więc żadnych turbulencji. Zresztą, nigdy nie pracowałem w żadnej firmie krótko – zaznacza. KP
powrót