Eliasz Karolina - sylwetka
Właścicielka Jaguar Travel wyjaśnia, jakie korzyści płyną z pracy stacjonarnej
Jestem mocno osadzona w teraźniejszości
Karolina Eliasz, od 11 lat prowadząca biuro Jaguar Travel w Szczecinie, zdradza, co skłoniło ją do rezygnacji z pracy pilota wycieczek. Zdradza również, do czego przydaje się Google Earth w sprzedaży agencyjnej.
Kiedy zobaczy się ją po raz pierwszy, trudno uwierzyć, że już od ponad 10 lat z sukcesami prowadzi własny interes. Jednak ta drobna, wiecznie roześmiana blondynka o niebieskich oczach potrafi zadziwić stanowczością i skutecznością.
Marynarskie rejsy
Jak mówi, nie wyobraża sobie już dziś innej pracy niż w turystyce. Jednak to, co teraz wydaje się oczywiste, u początku jej kariery wcale takie nie było. – O wyborze turystyki zdecydowało to, że czułam, iż ani prawo, ani medycyna nie pociągają mnie tak, jak chcieliby tego rodzice – przyznaje Karolina Eliasz. – Moja mama jest po medycynie, więc początkowo mój wybór studiów był dla niej pewną porażką pedagogiczną. Ale potem powiedziała, że mnie rozumie i że cieszy się, że nie będę musiała tak jak ona siedzieć po nocach nad książkami. Za to tata był marynarzem. Od małego wyjeżdżałam z nim na rejsy. A przecież do podróżowania były to ciężkie czasy. Nasze paszporty leżały w szufladzie u władz. Bardzo ceniłam sobie te wyjazdy, chociaż to nie były jakieś egzotyczne podróże – najczęściej kraje Europy, a zwłaszcza Włochy – wspomina właścicielka biura podróży Jaguar Travel. Tym, co pomogło jej w odnalezieniu się w branży turystycznej była znaleziona jeszcze podczas studiów praca animatora czasu wolnego dla Scan Holiday na Rodos. Dzięki temu kończąc szkołę, posiadała już blisko czteroletnie doświadczenie zawodowe. Co ciekawe, jej zaradna natura nie spotkała się ze zrozumieniem części wykładowców. – Niektórzy profesorowie bali się, że zamiast pracować w turystyce, będziemy kelnerkami, albo wyślą nas do agencji towarzyskiej. Ale część z nich nas rozumiała i popierała, bo wiedzieli, że w ten sposób zdobywamy doświadczenie – wspomina.
Praca animatora, a następnie pilota miała wiele uroków, jednak daleko jej było do statusu stabilnego zajęcia. – Kiedy wracałam do kraju na przepierki, budziła się we mnie frustracja wynikająca ze zderzenia kultur. Dodatkowo dosięgały mnie wyrzuty od moich rodziców, którzy trochę wytykali mi, że to oni płacą wszystkie moje rachunki. Bo faktem jest, że zarówno jako animator, jak też później jako pilot zarabiałam tyle, że wystarczało jedynie na pokrycie własnych potrzeb – wyjaśnia Karolina Eliasz. W 2002 r. ostatecznie dojrzała do tego, by założyć własne biuro i zacząć pracować stacjonarnie. – Początkowo był to dla mnie duży szok. Praca mocno różniła się od tego, do czego przyzwyczaiłam się przez te sześć lat animacji i pilotażu. Tam było czymś naturalnym, że nawet w ciągu intensywnego dnia znajdzie się choć 20 minut na odpoczynek i drzemkę. A tu nie ma takiego oddechu – opisuje właścicielka Jaguar Travel. Dodaje też, że choć teraz już pogodziła się z koniecznością siedzenia w biurze, początkowo, gdy jeszcze dzwoniły do niej telefony z propozycją pilotażu jakiejś wycieczki, za każdym razem długo musiała walczyć sama ze sobą, by nie rzucić wszystkiego i nie wrócić do dawnego życia. Wraz z biegiem czasu coraz częściej zaczęła dostrzegać plusy swojej nowej sytuacji zawodowej. – Zaletą tej pracy jest bycie niezależnym. Teraz już nie wyobrażam sobie, bym mogła robić w życiu coś innego – wyznaje.
Sprawdzanie palm na Google Earth
Według Karoliny Eliasz sprzedaż wycieczek to wyjątkowo trudne zadanie, bo trzeba mierzyć się z ludzkimi marzeniami. – Osoby, które pracują w gastronomii powiedzą, że wycieczka to produkt, który nie tylko się nie popsuje, ale nawet nie potrzebuje magazynów. Ale nie biorą pod uwagę tego rozdźwięku pomiędzy marzeniami a rzeczywistością – mówi. – To co sprzedaję klientom, to ich marzenia i oczekiwania. Gdy kupuje się buty, od razu wie się, czy pasują czy nie. Gdy jemy jogurt, od razu czujemy, czy nam smakuje czy nie. Ale jeśli chodzi o wyjazd, każdy najpierw jakoś go sobie wyobraża, a potem konfrontuje to z rzeczywistością. Jedziemy na wakacje już z własnym wyobrażeniem palmy i tej przysłowiowej krystalicznie czystej wody. Dlatego, chcąc zapobiec rozczarowaniom, radzę moim klientom, by przed wyjazdem zajrzeli na Google Earth – wyjaśnia właścicielka Jaguar Travel. Dodaje, że cieszy się, iż o większości potencjalnych problemów może porozmawiać ze swoimi klientami w żartobliwy sposób. – Mamy taką branżę, że możemy z klientami wesoło spędzać czas. To nie branża pogrzebowa – śmieje się. Przyznaje, że choć teoretycznie nie ma żadnych zawodowych planów na przyszłość, jest coś, co coraz mocniej ją absorbuje – własna filia. Jej brak i konieczność comiesięcznej opłaty czynszu coraz bardziej jej dokuczają. – Póki co bardzo absorbuje mnie teraźniejszość. Jednak myślę sobie, że fajnie byłoby mieć dużą siedzibę. Taką, w której znajdzie się zarówno miejsce na wypicie kawy, jak i na zorganizowanie wieczornej prezentacji kierunku. Chcielibyśmy mieć kiedyś filie na całym świecie – dodaje z widocznym rozbawieniem. Ten nieschodzący z warg uśmiech nie tylko pomaga przetrwać trudne chwile, lecz przede wszystkim wciąż przyciąga do niej nowych klientów. W czasach kryzysu i ponurych nastrojów społecznych można znaleźć u niej trochę słońca, zanim jeszcze wyjedzie się na tropikalne wakacje. KP
Curriculum vitae
Karolina Eliasz urodziła się 13 października 1975 r. w Szczecinie. Jest absolwentką turystyki i rekreacji na AWF w Poznaniu. Ukończyła również roczne studia podyplomowe z zakresu komunikacji z mediami na UW. Pracę zawodową rozpoczęła w 1997 r.
w Scan Holiday jako animator czasu wolnego na Rodos. W 2002 r. założyła biuro podróży Jaguar Travel. Pasjonują ją sporty wodne. Ma sześcioletnią córkę Emmę.
powrót