Malezja jest jednym z tych krajów, które obawiając się pogorszenia sytuacji epidemicznej wraz z powrotem zagranicznych turystów, zdecydowała się wstrzymać z otwieraniem granic.
Jeszcze w połowie tego roku mówiło się, że mają pozostać zamknięte do co najmniej drugiego kwartału 2021. Teraz coraz wyraźniej słychać głosy, że brak turystów dewastująco wpływa na lokalną gospodarkę i wcześniejsze otwarcie granic byłoby wskazane. Malezyjscy touroperatorzy wprost mówią, że jeśli w ciągu najbliższego półrocza nie powrócą zagraniczni turyści, pracę może stracić ok. 70 proc. zatrudnionych. Już dziś, jak przekonywał niedawno wiceprzewodniczący Malezyjskiej Rady Turystycznej, Datuk K. Thangavelu, 50 proc. pracowników turystycznych odczuwa negatywne skutki braku przyjezdnych - są zwalniani lub obniżane są ich pensje. Thangavelu podkreśla jednocześnie, że naciskanie na władze, by rozważyła wcześniejsze otwarcie granic, jest nieodpowiedzialne. - Wszyscy zdają sobie sprawę, że odbudowę możemy rozpocząć dopiero po ponownym otwarciu granic Malezji, ale pośpiech, aby to zrobić bez żadnych dowodów naukowych, może doprowadzić do całkowitej katastrofy.
Przedstawiciele branży chcą, by rząd rozważył wprowadzenie narzędzi finansowych, które pomogłyby im w przetrwaniu trudnego okresu. MO