Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Prawo w turystyce

»

Organizatorzy turystyki zastanawiają się nad najlepszym rozwiązaniem. Nie jesteśmy instytucją charyt

Co dalej? Co się stanie, jeśli wulkan znów wybuchnie i zatrzyma turystów za granicą? – pytają zniecierpliwieni touroperatorzy. Raz zapłacili, drugi raz płacić nie chcą.

Zamieszanie, które wynika z nieprecyzyjnego prawa, dało się touroperatorom we znaki. Chmura pyłu wulkanicznego, która w połowie kwietnia zablokowała ruch lotniczy nad Europą, nie była jednorazowym wydarzeniem, problem może znów się pojawić – ostrzegają sejsmolodzy, uprzedzając wybuch islandzkiej Katli. W ciągu ostatnich 1100 lat wulkan wybuchał trzy razy, w każdym przypadku jego aktywność poprzedzały wybuchy Eyjafjoel.

– Uważam, że powinniśmy dać jasny komunikat, że następnym razem nie weźmiemy na siebie całych kosztów – mówi Łukasz Mikosz, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu OK Services. – To ważne szczególnie w przypadku mediów. One już teraz uznały, że skoro sobie raz poradziliśmy, to następnym razem też damy sobie radę, i całkowicie pomijają kwestię strat, jakie ponieśliśmy. Tylko że następnym razem koszty mogą być jeszcze większe, a niektóre firmy już teraz nie wyszły z całej sytuacji bez szwanku – podkreśla.

Wstępnie mówi się o dwóch proponowanych przez MSiT, rozwiązaniach: przeniesieniu całości kosztów na klienta lub ich podziale pomiędzy organizatora wyjazdu a osobę, która z niego korzysta. – Muszę przyznać, że najpierw byłem za tym, żeby iść na rozwiązanie: pół na pół, czyli część obciążeń bierze na siebie klient, część touroperator. Dzisiaj żałuję, bo jak się okazało, nie ma nic bez skutków – komentuje Marek Kamieński, biegły sądowy i właściciel biura Mag-Mar. W ostatnim tygodniu kwietnia pan Marek otrzymał trzy zapytania z sądu dotyczące pyłu wulkanicznego. W kolejnym tygodniu już we wtorek na jego biurku znalazły się cztery kolejne. – Nawet nie wyobrażałem sobie, że sprawy zajdą tak daleko – mówi Kamieński. – Jeden z klientów skarży biuro, z którym pojechał na wakacje, z tytułu niemożności wykonywania stosunku pracy. Pracodawca potrącił mu z pensji należność za pięć dni pracy, o które przedłużył się jego pobyt za granicą. Nie była to wina klienta, a tylko sytuacja wyjątkowa. Kto powinien ponosić za to winę? – pyta Kamieński i sugeruje, że ustępstwa wobec klientów mogą dla touroperatorów skończyć się jeszcze większymi kłopotami. – Jeśli pójdziemy z klientem na układ 50 na 50, to potem będziemy musieli zapłacić również połowę za jego niewykorzystany urlop albo Bóg jeden raczy wiedzieć za co jeszcze – dodaje.
– Pokażmy opinii publicznej, ile straciliśmy – radzi Łukasz Mikosz. – Linie lotnicze otwarcie mówią o swoich stratach idących w dziesiątki milionów złotych. Może my też powinniśmy zrobić takie podsumowanie i pokazać, że realne straty touroperatorów związane z ostatnim odwołaniem lotów to nie przelewki. Powinniśmy ustalić na linii PIT – Ministerstwo Sportu i Turystki – Urząd Lotnictwa Cywilnego realną partycypację w ponoszonych kosztach, która nie będzie dyskryminowała ani turystów, ani touroperatorów – podsumowuje. MKK


11 maja, posiedzenie komisji d.s. Turystyki Wyjazdowej, Spraw Międzynarodowych i Transportu Polskiej Izby Turystyki, Warszawa

2010-06-16

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter