Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Poradnia

»

Niezbędne ubezpieczenie od kolejnych wulkanów

Wybuch islandzkiego wulkanu to chyba jeden z niewielu kataklizmów, na którym nie stracą towarzystwa ubezpieczeniowe. Na odszkodowania na pewno nie mogą liczyć linie lotnicze, ponieważ nie doszło do uszkodzenia sprzętu. Od tego typu zdarzenia nie były ubezpieczone również biura podróży.

Najbardziej rozczarowani z powodu niekorzystnych zapisów w polisach ubezpieczeniowych na pewno są przewoźnicy lotniczy. Liniom, pomimo strat przychodów rzędu 300 mln dolarów dziennie, nie należą się odszkodowania, ich polisy dają bowiem ochronę tylko w przypadku zniszczenia samolotów czy wyposażenia lotnisk. W podobnie trudnej sytuacji znaleźli się touroperatorzy.
– Nie można stworzyć ubezpieczenia od siły wyższej – mówi Jan Grzegorz Prądzyńskiego, prezes zarządu PIU.
– Zdarzenie, przed którym chroni nas ubezpieczenie, musi być dokładnie zdefiniowane. Tylko wtedy zakład ubezpieczeń jest w stanie objąć klienta ochroną, stosując wszelkie standardy bezpieczeństwa, i wyliczyć na nią składkę. Stąd też możemy znaleźć na rynku ubezpieczenia chroniące przed skutkami, niektórych rodzajów siły wyższej, np. trzęsienie ziemi czy powódź. Takie zdarzenia definiuje się w ubezpieczeniu i wówczas ich skutki są objęte ochroną – tłumaczy. Jak wynika z informacji Polskiej Izby Ubezpieczeń, od tego typu zdarzenia przedsiębiorcę świadczącego usługi turystyczne mogłoby uchronić właściwie tylko polisa typu all risk, w której w przeciwieństwie do typowych produktów wymienione są tylko te zdarzenia, których ubezpieczenie nie obejmuje.

Zazwyczaj jest na odwrót, a lista zdarzeń, za które nie przysługuje odszkodowanie, jest dużo dłuższa
. – Każde ubezpieczenie dla każdej branży musi mieć dokładnie nazwane ryzyka, które bierze na siebie ubezpieczyciel – mowi Prądzyński.
– Szczególnym przykładem ubezpieczenia jest tzw. all risk, w którym nie wymienia się zakresu zdarzeń, przed skutkami których klient ma zapewnioną ochronę, ale za to wymienia się zakres ryzyk, za które ubezpieczyciel nie odpowiada. Ale również takie ubezpieczenie nie jest polisą od każdego rodzaju siły wyższej – podkreśla.
W branży turystycznej sprawa dodatkowych kosztów, które powstały podczas gdy turyści utknęli za granicą, właściwie rozgrywa się na linii touroperator – klient. Podczas kwietniowej blokady lotnisk obciążenia wzięli na siebie organizatorzy wyjazdów. Wciąż trwa dyskusja, czy tak samo należy postąpić następnym razem. Dodatkowym problemem dla organizatorów na pewno były osoby, które czekały na wylot w kraju. Odkładany termin wylotu i zaniepokojenie wśród klientów wywołało falę rezygnacji. Izabela Sokołowska-Kulas z gdańskiego oddziału kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy komentowała w „Dzienniu Gazecie Prawnej”, że w takim przypadku sytuację precyzuje treść umowy zawartej przez turystę z biurem podróży. – Jeżeli jest w niej ubezpieczenie od rezygnacji z imprezy, nie powinno być kłopotów ze zwrotem kosztów od ubezpieczyciela. Gdy takiego zapisu w umowie nie ma, odpowiedzialność za poniesione straty ponosi klient – tłumaczy Sokołowska-Kulas. Tą kwestię reguluje dodatkowo ustawa o usługach turystycznych, która zwalnia organizatora imprezy turystycznej z odpowiedzialności za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy, spowodowane wyłącznie siłą wyższą, jak np. chmura pyłu wulkanicznego. W tej sytuacji klient nie może żądać odszkodowania za nieodbytą wycieczkę, a jedynie zwrotu kosztów, i to pod warunkiem, że organizator nie zaproponuje mu wyjazdu w innym terminie lub za pomocą innego środka transportu. W odpowiedzi na nie do końca uregulowaną sytuację i potrzeby turystów na rynku pojawiły się nowe produkty.  MKK

2010-06-16

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter