Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT - Wydarzenia Kulturalne

Sprowadzony do ogórków i chleba ze smalcem na targowym stoisku. Przez lata pomiatany i niedoceniany – folklor trzyma się mocno. Na pewno jednak nie za sprawą zarządzających promocją turystyczną. Ci ostatni mówią: Już dość koronczarek i kół gospodyń wiejskich.

Łowicz wciąż za daleko od Warszawy (Magdalena Kowalska)

Sprowadzony do ogórków i chleba ze smalcem na targowym stoisku. Przez lata pomiatany i niedoceniany – folklor trzyma się mocno. Na pewno jednak nie za sprawą zarządzających promocją turystyczną. Ci ostatni mówią: Już dość koronczarek i kół gospodyń wiejskich.
 

Władze myślą: oni i tak sobie poradzą. Jeszcze niedawno korzystaliśmy z pieniędzy ministerstwa kultury przeznaczonych na projekty folklorystyczne – opowiada Maciej Malangiewicz, dyrektor Łowickiego
Ośrodka Kultury.
– Wydawaliśmy płyty, publikacje. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale w tym roku ministerstwo nie przyznało nam ani złotówki – podkreśla. Kiedy działaczom z Łowicza odcięto środki, stworzyli projekt „Pielęgnuj folklor”.
– To strona internetowa, która ma być pokojowym protestem przeciwko działaniom ministerstwa – tłumaczy swój pomysł Malangiewicz.
– Spójrzmy prawdzie w oczy, motywy łowickie są chyba najbardziej rozpoznawalnymi elementami wzornictwa ludowego. Nie można ot tak po prostu zapomnieć o tym regionie – oburza się.

POT na opak
Dla folkloru nadeszła zła passa. Polska Organizacja Turystyczna wyznaczająca kierunki promocji kraju o ludowości wyraźnie zapomina.
– W naszej strategii wyraźnie określamy elementy, które mają być ważne, wiodące – mówi Rafał Szmytke, prezes POT.
– To nie jest tak, że ja siadłem i postanowiłem: koniec z folklorem. Robiliśmy szczegółowe badania, z których wynika, że lepiej sprzedaje się Polska nowoczesna. Chcemy pokazywać, że nasz kraj jest innowacyjny i zaskakujący – opowiada. Kierownictwo organizacji przekonuje, że nie zapomina o tradycji i kulturze, których wiele krajów nam zazdrości, ale nie chce ich prezentować w takiej stylistyce.
– Nie będziemy promować już zespołów ludowych i kół gospodyń wiejskich, choć muszę przyznać, że ten klimat przewinie się w naszych działaniach – zaznacza Szmytke. Organizacja wykorzysta wzornictwo folklorystyczne, ale tylko w modnej postaci tzw. folk design, czyli przetworzonych motywów ludowych.
– To jest dość modny trend widoczny choćby w logo Euro 2012 czy na fasadzie naszego pawilonu na Expo – zauważa prezes POT. Zdaniem dr Krzysztofa Widawskiego, kierownika Zakładu Geografii Regionalnej i Turystyki na Uniwersytecie Wrocławskim, w myśleniu o folklorze cały czas pokutuje podejście z lat PRL, kiedy był traktowany jak coś sztucznego i kojarzony głównie z wyrobami z cepelii. A folklor może być i atrakcyjny, i nośny.
– Spójrzmy choćby na Hiszpanię. Jeśli zapytamy statystycznego Polaka, co mu się kojarzy z tym krajem odpowie, że walki byków i szkoły flamenco – tłumaczy Widawski – Tylko że to nie jest charakterystyczne dla całej Hiszpanii, a właściwe tylko dla jej jednego regionu – Andaluzji. Hiszpanie po prostu zauważyli, że to się świetnie sprzedaje i na tym budowali swoją markę. Faktycznie na przykład na Majorce szkół flamenco jest mniej niż we Wrocławiu, ale pokazy tańca dla turystów są organizowane prawie wszędzie. Dzięki temu skojarzenia dotyczące Hiszpanii są tak spójne i jednoznaczne – przekonuje. Zdaniem działaczy z Łowicza ciężka praca i inwestycja w ludowy wizerunek zwracają się, ale na efekty trzeba poczekać.
– Nam to zajęło siedem, może dziewięć lat. Imprezy z czasem nabrały sznytu, pomogła dobra reklama – wspomina Maciej Malangiewicz.
– Urząd miasta pieniędzy na promocję nie skąpi, więc billboardy stanęły na wszystkich trasach wjazdowych do miasta. Nasze reklamy można zobaczyć też w Nieborowie, Arkadii czy Żelazowej Woli, czyli w sąsiednich, również atrakcyjnych turystycznie miejscowościach – przekonuje.

Folk niejedno ma imię
Zdaniem badaczy ludowość jako element oferty turystycznej może być atrakcyjna, bardziej jednak jako kultura duchowa niż dziedzictwo materialne.
– W Polsce na razie funkcjonuje to przede wszystkim na zasadzie oferty komplementarnej, uzupełniającej. Mówię tu choćby o turyście, który cały dzień spędza na wędrówce po górach a wieczorem chętnie przyjdzie i zobaczy koncert w ramach Festiwalu Folkloru Ziem Górskich – tłumaczy Krzysztof Widawski.
– Pewnie niewielu jest pasjonatów, którzy przyjadą do Zakopanego na sam festiwal, ale przypuszczam też, że wiele osób, które są akurat w stolicy Tatr, odwiedza go, bo to ciekawa oferta na spędzenie wieczoru – dodaje. Tradycyjna plenerowa impreza z udziałem zespołu regionalnego to jednak impreza przede wszystkim dla rodzin i osób w średnim wieku. Żeby zainteresować ludowością młodsze pokolenia, samorządowcy eksperymentują z folklorem w wersji pop.
– W tym roku odbędzie się w Łowiczu już trzecia edycja festiwalu sztuki żywej – mówi Maciej Malangiewicz – To prawdziwa gratka dla artystów, którzy folklorem się inspirują, ale starają się go sprzedawać w nieco innej formie. W festiwalu biorą udział grafficiarze, którzy wplatają w swoje rysunki motywy łowickie, albo zespoły muzyczne grające czasem bardzo alternatywną muzykę, ale z ludowym brzmieniem – opowiada. Takie pomysły nie przypadają do gustu folklorystycznym purystom, którzy twierdzą, że walory edukacyjne ma tylko ludowość w najczystszej formie.
– Być może etnografowie mnie za to potępią, ale uważam, że uproszczenia są dopuszczalne – komentuje Widawski. – Jeżeli tylko jakaś rzeczywistość nie wypacza folkloru, nie robi mu krzywdy, to ja to kupuję. Nie wszyscy muszą rozumieć niuanse i symbolikę, ale jeśli komuś ten nawet uproszczony motyw plastyczny czy muzyczny się spodoba, to już jest ważne. Jeśli będzie chciał, poszerzy swoją wiedzę, najważniejsze, że dowiedział się, że coś takiego w ogóle istnieje – podsumowuje.

Krok do przodu, nie do tyłu

Polska Organizacja Turystyczna do idei promocji polskiej ludowości podchodzi mimo wszystko jak pies do jeża.
– Mam wrażenie, że promocja przez ludowość wzmacnia wizerunek Polski jako kraju zacofanego w stosunku do nowoczesnej Europy – tłumaczy poglądy członków organizacji jej prezes.
– Ten stereotyp staramy się właśnie obalić. A sam fakt, że do potęgi przemysłowej jeszcze nam trochę brakuje, wykorzystujemy, promując dziewicze tereny poprzez wsparcie eko- i agro turystyki – tłumaczy. Prezes POT pytany, czy nie uważa, że ekoturystyka i motywy ludowe w sposób naturalny się uzupełniają, dorzuca tylko zapewnienie, że organizacja zamierza propagować polską kuchnię, i zapiera się, że folku nie skreśla.
– On zawsze był i będzie. My nie negujemy jego istnienia. Po prostu chcemy wspierać i wybijać inne elementy – podkreśla Szmytke. Zdaniem Malangiewicza kierownictwo organizacji popełnia strategiczny błąd.
– Słowiański folklor jest dużo bogatszy niż ten w krajach zachodnich – twierdzi Malangiewicz. – Polska Organizacja Turystyczna twierdzi, że stara się przyciągnąć bogatych turystów z Europy. To właśnie jest atrakcja dla nich. Francuzi nie mają drewnianych wiosek i nigdzie indziej nie zobaczą stylu zakopiańskiego. Na zachodzie nie ma już miejsc, gdzie chodzi się w strojach regionalnych, więc to też nie lada atrakcja. W dodatku turyści są tam oswojeni z tego typu ofertą. Czemu by tego nie wykorzystać? – pyta.



OPINIA
Małgorzata Jędruch-Włodarczyk, etnomuzykolog, dziennikarz niezależny, rzecznik prasowy Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie
Wyjazdy turystyczne nie są długie. Najczęściej nie ma czasu na wgłębianie się w charakter miasta. W pośpiechu „zalicza się” najważniejsze zabytki i obiekty muzealne, korzysta z restauracji, które polecają dania lokalnej kuchni, szuka się pamiątek, które za kilka, kilkanaście lat przypomną o wizycie w jakimś miejscu…
Dużo ciekawszym „bagażem” z wyjazdu może być jednak pamięć wydarzeń, ludzi i miejsc ułatwiają to na przykład ciekawe koncerty. Muzyka, czy to ludowa, tradycyjna, czy występy zespołów folklorystycznych wkrada się w świadomość i w niej zostaje. U naszych zachodnich sąsiadów systematyczne wyjazdy na letnie festiwale ludowej muzyki są czymś naturalnym i pożądanym. Przykładem najznakomitszym jest Festiwal Muzyki Folkowej w Rudolstadt w Niemczech niedaleko Jeny i Gery. Na trzy dni zjeżdża tam tysiące ludzi, którzy przyjeżdżają oczywiście przede wszystkim na koncerty, ale też nocują na campingach, w pensjonatach i w hotelach, kupują mnóstwo przedmiotów „etnodesignerskich” i uczestniczą w warsztatach. Chciałoby się, aby w Polsce powstały takie miejsca – nie tylko Festiwal w Kazimierzu nad Wisłą, nie tylko Festiwal Górali Polskich w Żywcu, nie tylko Ethnoport w Poznaniu. Choćby Szydłowiec, piękne miejsce w sercu naszego kraju, z Muzeum Instrumentów Ludowych.


Kultura i turystyka nie mają się ku sobie (GJ)

Urzędy miast oraz urzędy marszałkowskie coraz więcej wydają na działalność kulturalną. Impreza goni imprezę, ale turystów na razie z tego powodu nie przybywa.
Ogółem budżet Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w bieżącym roku wynosi 2,3 mld zł. Około 6 mld wydadzą samorządy,a reszty dopełnią inne instytucje publiczne i prywatne. Wciąż jednak brak skonsolidowanej polityki promocyjnej, która mnożyłaby zyski, łącząc kulturę z turystyką. Instytucje nie dostrzegają turystycznego potencjału imprez. W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego można zagubić się w gąszczu licznych departamentów. W Departamencie Edukacji i Kultury uzyskamy informacje tylko o ewentualnych dotacjach na wydarzenia kulturalne.
– W tej chwili mamy 116 przedsięwzięć, objętych dofinansowaniem urzędu marszałkowskiego – informuje urzędnik z departamentu w województwie podkarpackim. Ich promocją zajmuje się już inna jednostka (Departament Promocji, Turystyki i Sportu), u pracowników której trudno jednak dowiedzieć się czegokolwiek na temat współpracy z lokalną branżą.
– Zajmujemy się kategoryzacją hoteli, a nie współpracą w trakcie takich wydarzeń – dowiadujemy się w Departamentu Promocji, Turystyki i Sportu. Odsyłanie z departamentu do departamentu jest powszechną praktyką.  Brak też chęci współpracy z branżą.
– U nas jest mało hoteli, jest problem z noclegiem. Często nie ma możliwości przenocowania całego autokaru, istnieje potrzeba szukania zaplecza hotelowego poza miastem – komentuje pragnący zachować anonimowość pracownik wydziału turystyki w lokalnym urzędzie. I dodaje – Chcieliśmy na oficjalnej stronie województwa zamieścić pełną informację na temat odbywających się festiwali oraz ewentualnego noclegu, jednak nie dostaliśmy na to zgody. Urząd zasłania się istnieniem regionalnej organizacji turystycznej, która ma być wszechwiedzącym guru w kwestiach organizowania imprez kulturalnych – zauważa. W konsekwencji potencjalny klient spędza czas na samodzielnym przeszukiwaniu stron internetowych, pojedynczych telefonach do poszczególnych organizatorów, a następnie hoteli. Nie ma ani chęci, ani – wedle wyobrażeń urzędniczych – potrzeby dostarczenia pełnowartościowej informacji. Turysta i organizator są pozostawieni sami sobie. 


OPINIA
Tadeusz Milik, prezes Furnel Travel International

Jeśli w program wycieczek chcemy włączyć jakieś wydarzenie kulturalne organizowane przez np. urząd miasta, musimy wiedzieć o tym wcześniej. Problem z różnego rodzaju imprezami kulturalnymi nie polega na tym, że ich nie ma, ale na braku odpowiedniej informacji. Urzędy nie przesyłają takiej informacji, więc często po prostu o nich nie wiemy. Załóżmy, że chcielibyśmy do programu wycieczki zagranicznej włączyć uczestnictwo w Warszawskiej Jesieni, jednak do ostatniej chwili nie znamy szczegółów. Brak jest przede wszystkim informacji, która podana byłaby odpowiednio wcześniej. Musimy wiedzieć o imprezach z wyprzedzeniem. A tu często występuje problem. Czasami staramy się działać ad hoc i w ostatniej chwili włączamy do programu tego typu kulturalne wydarzenia, jednak nie jest to działanie profesjonalne. Bez skorelowanej informacji o wydarzeniu, nie możemy takiej atrakcji sprzedać. Współpracę z urzędnikami oceniam więc dość nisko.


KRÓTKO

Festiwal „Śląskie Smaki” po raz piąty będzie promował region. Tegoroczna edycja imprezy organizowanej przez Śląską Organizację Turystyczną odbędzie się 19 czerwca w Złotym Potoku. Tradycyjnie największą atrakcją festiwalu będzie konkurs kulinarny. Zmagania kucharzy będą się odbywać przy akompaniamencie muzyki i w towarzystwie kabaretowych skeczy. Gwiazdą wieczoru będzie legendarny zespół „Śląsk”. Tegoroczną nowością jest towarzyszący konkursowi kulinarnemu festiwal nalewek oraz pokaz kulinarny mistrza kuchni, Karola Okrasy. MKK

Spotkanie z kulturą kresową w Mrągowie już w sierpniu. „Festiwal Kultury Kresowej” jedyne tego typu wydarzenie w Polsce rusza już 6 sierpnia. Prze trzy dni Mrągowo będzie gościło zespoły muzyczne i taneczne z tanecznych z Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy. Występom w różnych punktach miasta towarzyszą wystawy plastyczne, fotograficzne, rękodzieła, wieczory poetyckie, kiermasze i degustacje kresowych potraw. MKK

Traveltech podbija kraje nadbałtyckie (MKK)

Firma specjalizująca się w projektowaniu i budowie systemów rezerwacyjnych chce pozyskać nowych klientów na rynku nadbałtyckim. Przedstawiciele Traveltech wspólnie z Travelport postanowili odwiedzić Tallin, Rygę oraz Wilno i tam zaprezentować wspólnie swoją ofertę. W spotkaniach uczestniczyli przedstawiciele największych biur podróży zajmujących się obsługą firm oraz klientów indywidualnych w krajach nadbałtyckich.

Trzy wymiary promocji (MKK)

Firma 3d zaprezentowała możliwości zastosowania trójwymiarowej technologii w turystyce. Przedstawiciele firmy przekonują, że to doskonałe narzędzie do promocji miast i regionów na targach czy konferencjach. Technologia daje możliwość tworzenia interaktywnych prezentacji terenu i wizualizacji możliwych sposobów jego zagospodarowania.
Seminarium, które odbyło się pod koniec maja, wzbogacone zostało pokazami interaktywnych, trójwymiarowych aplikacji wykonanych przez spółkę 3D m.in. dla miasta Zabrza, Bielska-Białej czy Milwaukee w USA. Uczestnicy mogli zapoznać się z technologią wirtualnej rzeczywistości i jej zastosowaniem w biznesie.


GAT wciąż niczyja (MKK)

Ministerstwo Skarbu odwołało aukcję GAT zaplanowaną na 10 czerwca. Powodem jest brak ofert ze strony inwestorów. Agencja świadczy usługi turystyczne, hotelarskie i gastronomiczne. Sto procent jej udziałów należy w tej chwili do Skarbu Państwa. Wadium uprawniające do udziału w aukcji wynosiło 3,8 mln. zł, czyli 5 proc. ceny wywoławczej. Wartość majątku GAT oszacowano na 77 mln zł. Gliwicka spółka posiada sieć obiektów wypoczynkowych i rekreacyjnych położonych na terenie całego kraju. Firma zarządza również ośrodkami narciarskimi w Szczyrku i Korbielowie. Głównymi odbiorcami jej usług są osoby z województw śląskiego i mazowieckiego, organizatorzy szkoleń oraz osoby wyjeżdżające na wypoczynek zorganizowany przez zakład pracy. GAT współpracuje z Polską Izbą Turystyki i Stowarzyszeniem Zarządców Obiektów Turystycznych. 

Polka wyróżniona (MAK)

Najwyższa nagroda dla pracowników sieci Marriott International Award of Excellence trafiła w ręce Idali Kostrzewskiej, dyrektor do spraw obsługi gości warszawskiego hotelu Marriott.
Nagroda została ustanowiona w 1987 r. i wręczana jest ośmiu pracownikom z całego świata w tym jednemu niepełnosprawnemu. Nominowani są wyróżniani za swoją postawą w pracy oraz takie cechy jak konsekwentne dążenie do celu, rzetelność, charakter, zaangażowanie i wytrwałość.
– To dla mnie ogromny zaszczyt. Jestem dumna z tej nagrody, ale podkreślam, że to nie tylko ja jestem jej adresatem, ale też sto osób, z którymi współpracuję – mówi laureatka. Albert Helms, dyrektor genertalny, dodaje – Idalia jest wyjątkowa, bo dzięki niej wszyscy czują się w hotelu jak w domu. Ogromna ilość naszych gości przyjeżdża specjalnie dla niej. Jesteśmy z niej bardzo dumni – podkreśla. Idalia Kostrzewska prawie 20 lat temu rozpoczęła pracę w hotelu, zaczynając jako hostessa w warszawskiej restauracji Marriott. Po 10 latach pracy, zmieniając stanowiska, została dyrektorem obsługi gości.


Festiwale zyskanych i straconych szans (Gabriela Jatkowska)

Nośna impreza kulturalna może jak magnes przyciągnąć do nawet pozornie nieatrakcyjnego miejsca tłumy turystów. Uda się to jednak tylko wtedy, gdy będzie oparta na przemyślanej
strategii.


To oczywiste, że nie tylko wielkie miasta mogą budować swoją markę na wydarzeniach kulturalnych. Wystarczy wspomnieć chociażby Jarocin. Wydarzenie organizowane w mało atrakcyjnym mieście urosło do rangi jednego z najważniejszych propozycji koncertowych w Polsce. Festiwal jarociński rok rocznie przyciąga ok. 8-9 tys. wielbicieli ostrej muzyki i jest jedynym większych wydarzeń kulturalnych w mieście. Podobnie stało się z niegdyś nieznanym miastem Cannes, którego nazwę kojarzą dziś nie tylko wielbiciele kina. Wszystkie te miejscowości mają jeden wspólny mianownik: znalazły haczyk, na który łapią potencjalnych widzów. Oferują coś, czego nie mają inne miasta. I na tym opierają całą swoją strategię eventową.
– Wszelkie wydarzenia są okazją do dotknięcia miasta, do snucia przez nie swojej legendy. Niektóre festiwale jak Jarocin czy Gdyński Festiwal Filmowy zlewają się w jedną całość z miastami, w których są organizowane, a ich nazwy traktuje się synonimicznie – podkreśla Anna Proszowska-Sala, dyrektor zarządzająca firmy consultingowej Citybell.

Co za dużo, to niezdrowo

Eksperci od promocji zgodnie podkreślają: przy wymyślaniu koncepcji wydarzenia kulturalnego liczy się unikatowość pomysłu. Przykładem dobrze zorganizowanej imprezy – zaplanowanej i skupionej na zupełnie wyjątkowym produkcie – stał się Open Hair Festiwal w Sieradzu, który co roku przyciąga do miasta fanów awangardowych cięć oraz odważnych tapirów.
– Dzięki temu festiwalowi fryzjerstwa Sieradz znany jest na całym świecie. W zeszłym roku dostaliśmy wyróżnienie ze strony Światowego Forum Fryzjerów w Paryżu. Z kolei w tym zaproszono nas do udziału
w Festiwalu Promocji Miast i Regionów. Dostaliśmy też nagrodę specjalną Związku Miast Polskich – chwali się Arkadiusz Kiełbasa, inspektor w Urzędzie Miasta Sieradz, organizator Open Hair Festiwal.
Czasem, żeby odnieść sukces, wystarczyć może jeden chwytliwy produkt regionalny. Chociażby zwykła śliwka, która stała się symbolem Szydłowa, odkąd powołano tam do życia święto z fioletowym owocem
w roli głównej. Obecnie na tym wydarzeniu miasto skupia gros swoich wysiłków promocyjnych.
Nie wszystkie miasta zdają się jednak wierzyć w moc jednego dobrze wypromowanego produktu. Świdnica ma w swojej ofercie przynajmniej cztery festiwale, z czego jeden – Festiwal Reżyserii – okazał się organizacyjną klapą. Nie zwrócił uwagi widzów, skierowany był tylko do lokalnego odbiorcy i podczas inauguracyjnej edycji uczestniczyły w nim niecałe 2 tys. widzów.
– Nie wszystkie festiwale są w stanie przyciągnąć turystów. Do nich zalicza się to wydarzenie. O wiele lepiej radzi sobie impreza pt.   Rekonstrukcje historyczne”, która odtwarza wydarzenia z wojen śląskich
– tłumaczy Witold Tomkiewicz, dyrektor Świdnickiego Ośrodka Kultury, które organizowało Festiwal Reżyserii przez dwie kolejne edycje, ale zajęcia się trzecią już się nie podjęło. Trudno wróżyć imprezie sukces, Urząd Miasta w Świdnicy nawet nie posiada zaktualizowanych informacji na temat tegorocznego organizatora (którym jest Miejska Biblioteka Publiczna), będąc jednocześnie współorganizatorem oraz instytucją współfinansującą. Warto na marginesie dodać, że pierwsza edycja kosztowała urząd
150 tys. zł.

Wariacje turystyczne
Różnorodność propozycji imprez kulturalnych implikuje powstawanie nowych form turystyki. Festiwale piwa w różnych miejscach na świecie czy propozycje gastronomiczne zrodziły turystykę kulinarną. Smakosze i wielbiciele trunków są w stanie przemierzyć setki kilometrów, by zaspokoić swoje głód
i pragnienie. Śladami wydarzeń muzycznych, karnawałowych, fiest czy festynów podążają turyści festiwalowi, jarmarczni czy turniejowi. Jeśli tylko propozycja na dobre zadomowi się w ich umysłach, nie będzie potrzeby wykładania ogromnych pieniędzy na promocję. Jednak samo powoływanie do życia nowego tworu kulturalnego musi iść w parze z kompleksowym planowaniem od strony marketingowej. Informacja o imprezie powinna intrygować, budzić ciekawość, aż w końcu doprowadzać do sytuacji, w której bez danego festiwalu po prostu nie można się obejść. Ważne jest też, żeby nie stawiać sobie sztucznych barier. Nawet jeśli wydarzenie kierowane jest do ściśle określonej publiczności, myślenie
o niej w kategoriach niszowej grupy docelowej to duży błąd. – Niezależnie od tego, do kogo adresowane są wydarzenia, powinno wiedzieć o nim jak najwięcej osób – stwierdza Wojciech Kliniewski, dyrektor Departamentu Komunikacji Rynkowej PTC Era, organizującego festiwal Era Nowe Horyzonty. Nie wszędzie też sprawdzają się restrykcyjne budżety. – Przede wszystkim nie można oszczędzać na kampanii promocyjnej eventu. Odpowiednia oprawa, popularyzacja są kluczem do sukcesu – podsumowuje Anna Proszowska-Sala. 


Chaty są już w sieci (MG)

Powstał portal z ofertą gospodarstw agroturystycznych woj. kujawsko-pomorskiego. Nowa strona ma pomóc w promocji turystyki wypoczynkowej.

Witryna pozwala przy użyciu wyszukiwarki przejrzeć agroturystyczną ofertę regionu z uwzględnieniem m.in. ceny i długości pobytu. Wszystkie gospodarstwa podzielone są według powiatów, co ułatwia szybkie wyszukiwanie. Przy każdej ofercie znaleźć można szczegółową mapkę z zaznaczoną lokalizacją
i charakterystyką gospodarstwa, oferowane atrakcje, bazę noclegową, cennik i galerie zdjęć. Dodatkowo obok oferty wczasowicze mogą wyrazić opinie o pobycie i wystawić indywidualną ocenę. Dzięki opiniom użytkowników powstał ranking najlepszych gospodarstw agroturystycznych regionu. Na stronie są także wyszczególnione atrakcje turystyczne województwa z podziałem na powiaty.
– Portal powstał przede wszystkim z myślą o turystach polskich i zagranicznych. Strona jest ciągle udoskonalana, ponieważ chcemy, by z czasem portal stał się kompleksowym źródłem informacji o agroturystycznych formach wypoczynku w naszym regionie –- mówi Beata Krzemińska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego w Toruniu. Portal Agroturystyka - Wieś Kujawsko – Pomorska Zaprasza został przygotowany przez Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, na zlecenie samorządu wojewódzkiego. Strona powstała dzięki środkom Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich.


Pozycjonowanie: słowo klucz do internetowego sukcesu (Maria Kilijańska)

Wysokie miejsce w wyszukiwarce daje pewność znalezienia się w pierwszej dziesiątce tych, którzy liczą się w walce o uwagę internauty. Jak dostać się do ścisłej czołówki? Pomaga w tym pozycjonowanie stron internetowych.
 

Skuteczne pozycjonowanie jest niezbędne, by zaistnieć w branży, bo kogo nie ma w Google, ten nie istnieje – mówi Małgorzata Kucharska-Grochocka z Sunrise System. Konkurencja jest duża, bo i wachlarz biur, ofert i promocji turystycznych szeroki. Jednak jak zauważają eksperci, efektywne pozycjonowanie jest wynikiem skutecznej i długofalowej strategii marketingu internetowego. Zbliża się czas wakacji, więc i sezonowe zapytania są coraz bardziej popularne.
– Najważniejszym elementem jest prawidłowa budowa serwisu pod kątem wyszukiwarek internetowych, na co zwracamy uwagę od samego początku. Poprawny serwis internetowy to klucz do doskonałej indeksacji. To natomiast pociąga za sobą zwiększanie szans na zdobycie rzeszy klientów z tzw. długiego ogona – szukających niestandardowo – np. po nazwach hoteli czy nawet – przy danej ulicy 50 m od plaży – mówi Piotr Firlej, właściciel Top Solutions.

Złap klienta w sieć

Dziś turysta, zanim pójdzie do biura, żeby wykupić wycieczkę, najpierw robi research ofert w internecie. Tam dokonuje się pierwszy etap selekcji. Zdarza się oczywiście, że kupujący poszukuje ofert na stronach konkretnego touroperatora, częściej jednak szuka różnych możliwości za pomocą internetowych wyszukiwarek poprzez wpisywanie słów zapytań. Należy jednak pamiętać, że efekt jego poszukiwań nie zależy od przypadku, ale od starannie opracowanej strategii twórców stron internetowych. Nie ma co liczyć na szczęście, bo wysoki wynik to efekt skutecznego pozycjonowania. A jest o co walczyć. Jak podaje TNS OBOP, samodzielne poszukiwanie informacji w internecie na wybranych etapach zakupu wycieczek deklaruje dwóch na trzech badanych. Wskazują oni też, że w 63 proc. internet i w 60 proc. bezpośrednia wizyta w biurze podróży są najczęściej wykorzystywanymi przez nich źródłami informacji o wycieczkach.
– Należy też pamiętać, że Google tym różni się od innych rynków, że nie bierze pod uwagę tego, czy biuro jest małe, czy duże – istotne jest tylko i wyłącznie to, czy serwis zbudowany jest poprawnie oraz czy pozycjonowanie realizowane jest skutecznie  – mówi Piotr Firlej. W firmach zajmujących się profesjonalnym pozycjonowaniem stron cały proces odbywa się falowo i pooddawany jest licznym analizom.
– Punktem wyjścia jest zbadanie, czy serwis jest zbudowany zgodnie ze standardami sieciowymi W3C (organizacji, która zajmuje się ustanawianiem zasad pisania i przesyłu stron WWW), i w jakim aspekcie wymaga szczególnej optymalizacji pod kątem osiągnięcia dobrych pozycji na określone słowa kluczowe. W dalszych etapach opracowujemy plan zmian na stronie: modyfikacji w kodzie oraz ewentualnie przeredagowania zgodnie z zasadami tzw. SEO Copywritingu – wyjaśnia Miron Kłosiński, menedżer ds. szkoleń i rozwoju technologii z Sunrise System.
– Drugą częścią procesu pozycjonowania są działania offsite, czyli taka praca nad otoczeniem serwisu, by był on lepiej widziany przez roboty sieciowe – dodaje.

Internetowe Zosie – Samosie
Pozycjonowanie to nie tylko oferta dla touroperatorów czy biur agencyjnych oferujących wycieczki, ale również dla hoteli czy serwisów z ofertami wynajmu kwater sezonowych. Tu jednak sytuacja wygląda inaczej, a głównie dlatego, że mali przedsiębiorcy nie korzystają z usług specjalistów z racji na koszty, jakie się z tym wiążą.
– Sami we własnym zakresie zajmujemy się pozycjonowaniem. Gdyby nie to, nie mielibyśmy tak wysokiego wyniku w wyszukiwarce. Jest to proces długofalowy, który rozpoczęliśmy w 2003 r., umieszczając linki na stronach branżowych – mówi Krzysztof Głobiowski z serwisu Letnik.pl. Jednak jak zauważają właściciele portali, linki umieszczane na popularnych serwisach to już przeszłość, algorytmy ustawiane przez Google cały czas się zmieniają, dlatego klucz do sukcesu to wiedza tajemna, którą eksperci nie chcą się dzielić z innymi. Wciąż jednak ma znaczenie szybkość otwieranej strony czy treść, jaka się na niej znajduje. Warto też pomyśleć o innych rozwiązaniach.
– Internet to medium nieznoszące stagnacji, dlatego forma reklamy również powinna ewoluować w czasie – mówi Łukasz Machura, SEM menedżer Sunrise System – Z pewnością jednak można i warto wspierać ten proces innymi działaniami wykorzystującymi potencjał wyszukiwarek, na przykład kampanie AdWords, czyli linki sponsorowane, albo kampanie kontekstowe. Obok zdywersyfikowania źródeł odwiedzin, zyskujemy też ich ilościowy wzrost, co nazywamy w branży efektem wzmocnienia. Polega on na tym, że przy łączeniu metod SEO (czyli pozycjonowania) i PPC (czyli np. linków) liczba odwiedzin jest większa, niż gdyby stosować te metody osobno i zsumować liczbę pozyskanych wejść na stronę – dodaje.
Według Machury dojrzała strategia marketingu w wyszukiwarkach łączy się również z profesjonalną analityką, czyli twórczym wykorzystaniem statystyk odwiedzin. Pozwala to na sprawdzenie, czego i gdzie klient najczęściej szukał, co jest najbardziej atrakcyjne i co zatrzymuje wzrok odwiedzających na stronie. – Na przykład Google Analytics pozwala zbadać, kto, skąd, w jakim czasie i jak długo eksplorował naszą stronę WWW, na czym się skupił, w którym momencie wyszedł z serwisu, jakimi ścieżkami poruszają się nabywcy i co zachęca ich do złożenia zapytania ofertowo rezerwacji – mówi Łukasz Machura. Współczesny marketing w wyszukiwarkach wymaga zatem wieloetapowego podejścia od reklamy przez konstruktywną analizę po dostosowywanie serwisu do upodobań internautów.


Kto przygarnie na noc VIP-a?  (Gabriela Jatkowska)

W związku z przewodnictwem Radzie Unii Europejskiej w 2011 roku, Polska staje przed nie lada wyzwaniem. Prezydencja, która trwa sześć miesięcy jest świetną okazją do zarobku dla hotelarzy. Sposób wyłaniania szczęśliwców, którzy przyjmą zagranicznych gości budzi jednak pewne wątpliwości.


Z  doświadczeń poprzednich krajów członkowskich wynika, że najważniejsze spotkania polityczne organizowane przy okazji prezydencji powinny iść w parze z przygotowaniem specjalnych wydarzeń kulturalnych. Te polskie będą miały miejsce nie tylko w stolicy. Interesujące dla przedstawicieli państw unijnych są też imprezy i spotkania studyjne organizowane w regionach. Poszczególne miasta miały możliwość zgłaszania chęci zorganizowania imprez, po uprzednim spełnieniu kilku wymogów. Chodzi tu przede wszystkim o zapewnienie oferty bazy hotelowej o odpowiednim standardzie.
– Muszą to być obiekty ponad trzygwiazdkowe. Odpadają, oczywiście, hotele a la Gierek – komentuje Józef Ratajski, wiceprezes PIT. Powinny być ponad to usytuowane w niedużej odległości od lotniska, mieć salę konferencyjną (zdolną pomieścić min 120 osób), zaplecze dla mediów i odpowiedniej wielkości parking. Wszelkie wymogi, jakie muszą spełnić, zawarte są w Programie Przygotowań Rzeczypospolitej Polskiej Do Objęcia i Sprawowania Przewodnictwa W Radzie Unii Europejskiej.
Do organizacji spotkań delegacji państw członkowskich wytypowano 13 miast (m.in. Gdańsk, Wrocław, Katowice, Kraków). MSZ poleciło władzom samorządowym stworzenie list hoteli spełniających wyżej wymienione wymogi. Miały one wysłać do wszystkich tych obiektów ofertę współpracy.
Jakiś czas później odbyło się spotkanie PIT z przedstawicielami ministerstwa. Resort twierdzi, że nie zajmowano się na nim wyłanianiem konkretnych obiektów. Inną wersję przedstawia PIT, która podaje, że analizowano wówczas 32 nadesłane oferty, spośród których wyselekcjonowano te najbardziej odpowiadające wymogom określonym w programie.
Jak widać, z zapowiadanych wcześniej przetargów nic nie wyszło. Wątpliwości budzi też sposób klasyfikowania obiektów. Do przyjęcia gości zagranicznych zielone światło dostał m.in. Hotel Warszawa z Augustowa. – Jest to obiekt przystosowany do przyjęcia VIP-ów. Można korzystać z wielu atrakcji takich jak rejsy statkiem – podkreśla Krzysztof Kunicki z działu marketingu hotelu Warszawa. Hotel odznaczony jest jednak trzema gwiazdkami, a wymogi co do pokoi noclegowych były nakreślone jasno – hotele muszą być przynajmniej czterogwiazdkowe, ze wskazaniem na pięciogwiazdkowe.
Również te firmy, które chciałyby oferować miejsca noclegowe i konferencyjne podczas spotkań politycznych, nie biorą udziału w żadnych przetargach. Jak na razie wyłoniono jedynie miasta, które będą gościć przedstawicieli państw członkowskich.
– Baza ich obiektów została już poddana weryfikacji, jednak nie muszą one stawać do przetargu, bowiem jest to sytuacja nadzwyczajna, wyjęta spod prawa zamówień publicznych – stwierdza Aleksandra Piasecka z Departamentu Koordynacji Przewodnictwa Polski w Radzie Unii Europejskiej przy MSZ Jedyny przetarg, jak podaje, został rozpisany na wyłonienie firmy zajmującej się systemem rezerwacji miejsc w hotelach.


Polska baza hoteli coraz większa  (Tomasz Dziedzic)

Wartość indeksu hotelowego pokazuje, że podaż na rynku cały czas rośnie.
Dynamika zmian indeksu, szczególnie widoczna w ostatnich latach, świadczy o szybkim nie tylko ilościowym, ale i jakościowym rozwoju polskiej bazy hotelowej. Jego wartość w ciągu ostatnich 15 lat wyliczana dla całej Polski wzrosła ponad trzykrotnie i w 2009 r. przekroczyła poziom 4200 pkt. Liczba hoteli w tym okresie wzrosła 2,5 razy. Skala i charakter zmian wskazują, że gros polskich hoteli (szczególnie w średniej i wyższych kategorii) powstało w ostatnich kilkunastu latach. W ten sposób Polska ma jedną z najnowocześniejszych w Europie bazę hotelową i fakt ten powinien być eksponowany w działaniach marketingowych, zarówno na rynku krajowym, jak i za granicą.

Słabsi też już silniejsi
Wartość indeksu wyliczana może być dla mniejszych terytorialnie jednostek niż cały kraj. Instytut Turystyki od początku posługiwania się tym wskaźnikiem określa także jego wartości dla wszystkich województw, a w przypadku Mazowieckiego – z uwagi na jego specyfikę – oddzielnie dla Warszawy i osobno dla pozostałej części województwa. W układzie regionalnym pierwsze miejsce od wielu lat należy do woj. małopolskiego, a jego przewaga nad następnym (woj. dolnośląskim) ostatnio z roku na rok rośnie. I tak w 2009 r. dla Małopolskiego wartość HIT wyniosła 656 pkt, dla Dolnośląskiego 458 pkt, podczas gdy w 2005 r. było to odpowiednio 403,5 pkt i 349 pkt, a w 2000 r. Dolny Śląsk zajmował pierwsze miejsce i miał 255 pkt, a Małopolska 181 pkt. W 2009 r. kolejne miejsca zajmowały: Wielkopolska, Śląsk i Pomorze. W tym gronie znalazło się również Mazowsze, ale liczone łącznie z Warszawą. W 2009 r. regiony z wartością Indeksu poniżej 100 pkt były tylko dwa (Opolskie i Podlaskie), a w 2000 r. połowa, czyli osiem. Świadczy to dobitnie, że rozwój bazy hotelowej obejmuje nie tylko województwa tradycyjnie silne w recepcji krajowego i międzynarodowego ruchu turystycznego, ale także te słabsze. Z drugiej strony – posługując się regionalnym HIT – widzimy, że zwiększa się dystans pomiędzy województwami z najbardziej i najmniej rozwiniętą bazą hotelową. I tak na przykład w 2000 r. liderujący wtedy Dolny Śląsk przewyższał ostatnie Świętokrzyskie 7,7 razy, a w 2009 r. Małopolska ma wskaźnik wyższy od zamykającego tabelę Podlaskiego prawie 11 razy.

Popyt na czwartą gwiazdkę
W oparciu o ogólną wartość indeksu dla danego obszaru można wyliczyć wartość średnią istniejących tam obiektów hotelowych. W przypadku rozkładu zrównoważonego, gdy liczba obiektów wyższych kategorii zbliżona jest do liczby w kategoriach niskich, a skala kategoryzacji podzielona jest na pięć stopni, wartość średniego HIT powinna kształtować się na poziomie ok.
3 pkt.  W Polsce proporcje te były przez lata zachwiane na rzecz bardzo dużego udziału obiektów jedno - i dwugwiazdkowych i małej liczby hoteli wyższych kategorii. W ostatnich latach także pod tym względem sytuacja ulega znacznym zmianom i poprawie wartości tego wskaźnika. O ile na początku obecnej dekady kształtował się on na poziomie 2,18-2,19 pkt, to w 2007 r. osiągnął 2,50 pkt, a w 2009 r. 2,59 pkt (wartości średniego HIT w latach 1994-2009). Świadczy to o znaczących przemianach strukturalnych i odgrywaniu coraz większej roli w podaży przez hotele wyżej kategoryzowane. Ponieważ obiekty te mają także wyższy stopień wykorzystania niż hotele niższych klas, rosnące znaczenie tego segmentu bazy przekłada się na stronę popytową.

Jak policzyć HIT?

Hotelowy Indeks Terytorialny jako narzędzie analizy rynku hotelowego został opracowany i wdrożony przez Instytut Turystyki. Stanowi on rodzaj miary syntetycznej, tzn. opierającej się na dwóch (lub więcej) miarach naturalnych. W tym przypadku jest to liczba obiektów hotelowych w danej kategorii (zgodnie z obowiązującą w Polsce kategoryzacją hoteli) oraz wartość przypisana każdej z kategorii – im wyższa kategoria, tym wyższa wartość. Wartość indeksu obliczana jest w postaci sumy iloczynów liczby obiektów i wartości kategorii. Wartość wskaźnika ujmuje jednocześnie aspekt ilościowy (liczba hoteli) oraz jakościowy (przyznane im kategorie). HIT może być wyliczany dla wybranego okresu i określonej przestrzeni.

2010-06-16

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter