Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT - Turystyka językowa

Turystyka językowa jest wciąż na polskim rynku działalnością niszową. Turystyka językowa to rynek trudny i przeznaczonych tylko dla wytrwałych. Mimo wciąż niesłabnącego zainteresowania nauką języków obcych za granicą, biura podróży borykają się z niechęcią touroperatorów, wydłużonym czasem oczekiwania na zyski i nieuczciwą konkurencją szkół językowych.

Waluty szybują w górę, zyski lecą w dół (Aleksandra Rudzińska-Rdzanek)

Polskie biura podróży specjalizujące się w organizowaniu i sprzedaży wyjazdowych kursów językowych można policzyć na palcach jednej ręki. – Dla większości biur podróży jest to po prostu pomysł na dodatkową, uzupełniającą zasadniczą ofertę działalność.
Ten rodzaj turystyki nie zyskuje również poparcia wśród największych touroperatorów, którzy twierdzą, że nie chcą odchodzić od swojego głównego profilu, czyli turystyki czarterowej. W ubiegłym roku żaden z nich nie wzbogacił swojej oferty o kursy językowe za granicą. Dlaczego taka działalność jest traktowana przez branżę turystyczną jako marginalna dziedzina.

Okazuje się, że niektóre z przyczyn są dość banalne. Przeszkodą jest chociażby niedostateczna znajomość języków obcych, która uniemożliwia podpisanie z każdą ze współpracujących szkół umowy. Problemem większego kalibru są oddalone w czasie zyski, ponieważ w przeciwieństwie do imprez masowych, oferta jest tu przygotowywana indywidualnie, dla każdego klienta. Zatem, aby zarobić, trzeba mieć ich sporą ilość.
– Turystyka językowa jest realizowana jedynie przez pasjonatów tej dziedziny – przyznaje Maria Buśkiewicz-Szade, właścicielka biura Premar Travel. – Trzeba mieć do niej dużo cierpliwości, ponieważ tłumaczenie masy dokumentów i rozliczanie każdego klienta osobno jest zajęciem dosyć żmudnym.

Czy ten biznes się opłaca?

Biura podróży zajmujące się tą specyficzną dziedziną zgodnie przyznają, że w roku 2009 przeważały, zresztą jak prawie wszędzie, tendencje spadkowe. Głównym powodem osłabionej sprzedaży był wzrost cen walut, co skutkowało 20-procentową podwyżką cen w złotówkach na kierunkach anglojęzycznych. Dla przykładu, Premar Travel odnotował 12-procentowy spadek sprzedaży kursów językowych dla dzieci i młodzieży. Mniejszym zainteresowaniem cieszyły się też wyjazdy dla dorosłych oraz kursy specjalistyczne (aż o 22 proc.).
W zeszłym roku zanotowaliśmy większy spadek zamówień – przyznaje Andrzej Sławiński. – Ale małe wzrosty i spadki zdarzają się zawsze. Od kilku lat obserwujemy stabilizację na tym rynku. Przestrzegałbym jednak młode firmy przed wiarą w to, że z łatwością wyślą kilku klientów i zarobią kokosy. Wysyłanie do szkół językowych wydaje się proste i dochodowe, ale są to wyjazdy bardzo indywidualne, program trzeba dobrać do potrzeb każdego klienta. Trzeba mu profesjonalnie doradzić, a to wymaga wiedzy i doświadczenia – dodaje.

Klient młody i aktywny
W ubiegłym roku największym zainteresowaniem cieszyły się kursy wakacyjne języka angielskiego wśród młodzieży między 15. a 20. rokiem życia. Hitem okazały się wyjazdy, w których naukę języka można połączyć z aktywnością fizyczną.
Letnie obozy językowe w połączeniu z różnymi formami rekreacji, jak np. „Angielski pod żaglami”, zdobyły uznanie wśród wielu młodych ludzi – mówi Jakub Ryfa z agencji Joytrip.pl. – Tego typu wyjazdy to fuzja działalności biura (instruktorzy odpowiedzialni za część rekreacyjno-logistyczną) i szkoły językowej (lektorzy odpowiedzialni za część merytoryczno-językową).
Młodzi klienci często decydowali się też na kursy językowo-sportowe z udziałem czołowych angielskich klubów piłkarskich. – Porównania sprzedaży w poszczególnych grupach klientów w 2009 r. wynika, że najczęściej wyjeżdża młodzież ucząca się, a rodzice traktują kurs jako inwestycję w przyszłość dziecka – twierdzi Maria Buśkiewicz-Szade z Premar Travel. – Obliczyliśmy, że ich wyjazdy stanowią 68 proc. całej sprzedaży kursów w zeszłym roku. Tak jak w poprzednich latach, królował niepodzielnie język angielski, potem niemiecki i hiszpański, a dopiero daleko za nimi język francuski oraz języki orientalne.

Nieuczciwi są wśród nas

Trudna sytuacja biur trudniących się wyjazdami językowymi wiąże się również z nieuczciwymi praktykami polskich szkół językowych.
– Często różne szkoły organizują obozy, kolonie i zimowiska językowe bez pomocy organizatorów turystyki i bez posiadania potrzebnych licencji – narzeka Jakub Ryfa. – Jest to przypadłość ciężka do wykrycia, ponieważ taka szkoła nie promuje swoich wyjazdów na zewnątrz a jedynie skupia się na swoich uczniach uczęszczających na zajęcia. Według współwłaściciela Joytrip.pl tego rodzaju nieetyczne zachowania psują rynek i mogą mieć wpływ na to, że takie produkty stają się coraz bardziej marginalną częścią rynku profesjonalnej turystyki.
Biura podróży chętnie podjęłyby współpracę ze szkołami językowymi w Polsce, ale najczęściej zgłaszają się do nich tylko małe firmy. Powodem tego jest prawdopodobnie traktowanie biur jako niebezpiecznej konkurencji, której należy się wystrzegać.
Często szkoły organizują kursy takie same jak my, które nazywają zagranicznymi – twierdzi Maria Buśkiewicz-Szade. – Nie ma to jednak wiele wspólnego z profesjonalną ofertą nauki języka. Szkoły wynajmują pensjonat, organizują dojazd, a reszta dzieje się jak w Polsce – polska grupa młodzieży, polscy lektorzy i oczywiście bardzo niska skuteczność nauki – dodaje.

DOSSIER

Największe biura podróży zajmujące się turystyką językową w opinii przedstawicieli branży:
• ATAS, prezes :Andrzej Sławiński, Józefów
• Almatramp, prezes: Jerzy Świerczyński, Łódź,
• Almatur, prezes: Mirosław Sikorski, Warszawa
• Premar Travel, prezes: Maria Szade, Wrocław

OPINIA
Maja Nowak-Bończa, wykładowca w Collegium Medicum, Instytut Zdrowia Publicznego UJ

Turystyka językowa w Polsce ma przyszłość. Moi studenci po powrocie z kursu za granicą mówią biegle po angielsku, lepiej przyswajają wiedzę i są bardziej otwarci na kontakt z żywym językiem. Choć z pewnością oferta językowa touroperatorów i agencji jest bogata, to jednak miałabym większe zaufanie do kursu organizowanego przez szkołę językową. W obu przypadkach niezmiernie istotna jest częsta weryfikacja certyfikatów zagranicznych szkół językowych, w których zamierzamy podjąć naukę. Akredytacja ośrodka językowego to jeszcze za mało, aby być pewnym odpowiedniego standardu nauczania. Często jest tak, że szkoły otrzymują certyfikaty a potem nie spełniają podstawowych kryteriów.

2010-01-16

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter