Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Poradnia

»

Jak sobie radzić z wahaniami walutowymi?

Istnieje kilka metod zabezpieczania się przed zmianami kursów. Transakcje hedgingowe w kilku aspektach mają przewagę nad standardowymi metodami. Profesjonalne instytucje finansowe oferują wiele rozwiązań pozwalających zmniejszyć ryzyko kursowe. Sztywne zabezpieczenie ryzyka kursowego nie zawsze okazuje się opłacalne dla touroperatora.

W ostatnim czasie rynek usług turystycznych został zaalarmowany informacją, że w związku z gwałtownym osłabieniem się złotówki biura turystyczne rozważają podniesienie cen letnich wycieczek. Powstaje w takim razie pytanie, w jaki dokładnie sposób działalność branży turystycznej jest związana z kursami walutowymi oraz czy można zawczasu zabezpieczyć się przed niekorzystnym scenariuszem.

1.Pamiętaj, że wahania kursów mają dla ciebie decydujące znaczenie
Biuro podróży organizujące wypoczynek za granicą znajduje się w specyficznej sytuacji, ponieważ jego przychody – czyli w głównej mierze należności od klientów – są wyrażone w złotych, natomiast koszty – opłaty za transport, zakwaterowanie itp. – w walutach zagranicznych, np. euro lub dolarach. Dodatkowo ceny wycieczek ustalane są z reguły ze sporym wyprzedzeniem (ok. pół roku), więc wyliczenie w złotówkach, uwzględniające kurs waluty zagranicznej na dzień publikacji oferty, może nie odpowiadać rzeczywistym wydatkom biura w przyszłości. Możliwe są dwa przeciwstawne scenariusze: umocnienie się złotówki na rynku walutowym, co oznacza, że biuro za pieniądze wpłacone od klientów będzie mogło zakupić więcej waluty zagranicznej i w efekcie jego przychód zostanie zwiększony, lub osłabienie się złotówki, co analogicznie będzie skutkować mniejszą ilością waluty zagranicznej oraz zmniejszeniem przychodu biura. W ekstremalnym przypadku może się okazać, że koszty biura przewyższą jego przychody od klientów – warto zdawać sobie sprawę, że w perspektywie półrocznej zmiany na rynku walutowym mogą sięgać kilkudziesięciu procent (co dało się zaobserwować w zeszłym roku w zachowaniu kursu euro do złotego).

2. Proste metody niekoniecznie są skuteczne
Najprostszą metodą zapobiegania takim wydarzeniom jest uwzględnianie odpowiednio zmodyfikowanego kursu podczas ustalania ceny wycieczki. Rozwiązanie to ma niestety wadę: niezwykle trudno przewidzieć, jaka będzie zmienność kursu w nadchodzącym okresie, a kilkudziesięcioprocentowe modyfikacje, które dają spory margines bezpieczeństwa, mogą spowodować, że ceny wycieczek nie będą konkurencyjne w stosunku do cen biur, które stosują inne metody.

Kolejnym rozwiązaniem jest wyrażanie cen wycieczek w walucie zagranicznej, np. w euro, co skutkuje przeniesieniem ryzyka kursowego na klienta. W tym przypadku kupujący ponosi stratę w chwili osłabienia się polskiej waluty oraz jest odpowiedzialny za wybieranie takiego momentu płatności, w którym kurs wymiany będzie dla niego najkorzystniejszy. Niestety, jak pokazuje zeszłoroczny przykład jednego z biur działających na polskim rynku, gwałtowne osłabienie się złotego może sprawić, że tego rodzaju wycieczki stracą na atrakcyjności dosłownie z dnia na dzień.

3. Hedging zabezpieczy cię przed osłabieniem złotówki,
ale nie za darmo
Żadna z powyżej opisanych metod nie wydaje się dostarczać satysfakcjonującego zabezpieczenia przed wahaniami kursów walutowych. Poszukiwania bardziej adekwatnego rozwiązania prowadzą w samo serce rynku finansowego, do tzw. transakcji hedgingowych (z and. hedge – zabezpieczenie). Są to transakcje, które podmiot komercyjny (w szczególności biuro turystyczne) zawiera z bankiem inwestycyjnym w celu neutralizacji ryzyka związanego z prowadzoną przez niego na co dzień działalnością. Z reguły chodzi o zabezpieczenie się przed niekorzystnymi wydarzeniami na rynkach finansowych, które mogłyby pomniejszyć ciężko wypracowany zysk przedsiębiorstwa. Z punktu widzenia polskiej branży turystycznej najbardziej interesująca jest możliwość zarezerwowania sobie przyszłego (np. za pół roku) kursu wymiany złotówek na walutę zagraniczną.

Profesjonalne instytucje finansowe oferują mnogość skrojonych na miarę rozwiązań mogących pomóc w działalności turystycznej, ale my spróbujemy się przyjrzeć dwóm uniwersalnym sposobom radzenia sobie z ryzykiem walutowym: tzw. transakcjom forward oraz opcjom walutowym. Transakcje typu forward polegają na zawarciu z bankiem umowy zobowiązującej obie strony do zrealizowania w określonym dniu w przyszłości operacji wymiany walut na warunkach ściśle zdefiniowanych w dniu zawarcia transakcji. (np. podmiot umawia się z bankiem 2 sierpnia, że kupi od niego 20 mln euro za złotówki w dniu 1 grudnia 2010 r. po kursie 4,13). Dzięki takiej umowie biuro turystyczne podczas tworzenia swojej oferty ma możliwość uwzględnienia przyszłego kursu wymiany zaoferowanego przez bank, który w przypadku pary euro/złoty przy aktualnych uwarunkowaniach rynkowych będzie odbiegał od bieżącego o mniej więcej kilka procent. Ustalenie przyszłego kursu wymiany złotówek na euro powoduje, że ceny wycieczek mogą pozostać niezmienione przez cały czas trwania oferty bez względu na zmiany kursów walutowych w tym okresie. Biuro jest zabezpieczone przed niekorzystnym osłabieniem się złotego, ale warto również pamiętać, że w przypadku odwrotnym, czyli przy umocnieniu złotówki, biuro nie będzie miało udziału w zyskach i będzie zmuszone zakupić euro po wcześniej ustalonym kursie. Coś za coś, w zamian za zabezpieczenie przed niekorzystnym scenariuszem biuro rezygnuje z korzyści wynikających z realizacji scenariusza pozytywnego. Dodatkowym zastrzeżeniem w transakcji typu forward jest fakt, iż oprócz kursu z góry należy określić również kwotę, na jaką zostanie przeprowadzona transakcja, więc biuro, które nie jest pewne ilości sprzedanych wycieczek, musi się posiłkować prognozami przyszłych przepływów pieniężnych i nie będzie w stanie w stu procentach zabezpieczyć swojego ryzyka.

Alternatywą dla transakcji typu forward są transakcje opcyjne. Biuro może kupić od banku tzw. opcję kupna waluty w określonym dniu w przyszłości. Tak samo jak w przypadku transakcji forward wielkość transakcji oraz kurs są ustalane w momencie kupna opcji. Jednakże przewagą takiego rozwiązania jest brak przymusu dokonania zakupu na warunkach określonych na początku umowy. Wtedy jedynym kosztem poniesionym przez biuro jest opłata za zakup opcji. Oznacza to, że biuro nie tylko otrzymuje zabezpieczenie przed negatywnym scenariuszem, lecz także zachowuje możliwość czerpania korzyści w przypadku umocnienia się złotówki.

4. Bez hedgingu wiele zależy od przypadku
Transakcje hedgingowe w kilku aspektach mają przewagę nad standardowymi metodami. Stosunkowo niewielkim kosztem dają możliwość zabezpieczenia się przed niekorzystnym wydarzeniami na rynkach walutowych. Jeżeli oferta została przygotowana z uwzględnieniem kosztów poniesionych w walucie zagranicznej, biuro ma pewność, że wpłaty od klientów wystarczą na ich pokrycie. Dodatkowo należy zdać sobie sprawę, że w przypadku braku transakcji hedgingowych zysk lub strata biura zależy nie tylko od tego, jak dobrze radzi sobie ono na rynku usług turystycznych, lecz także od czynników, nad którymi nie ma żadnej kontroli. Warto również wspomnieć, że oprócz neutralizacji wpływu kursów walutowych na zachodzie Europy popularne wśród touroperatorów jest zabezpieczanie ryzyka związanego z ceną paliwa lotniczego.

Jakub Urbanowicz, niezależny ekspert, specjalista od rynku stopy procentowej i instrumentów pochodnych, były pracownik działu treasury w banku komercyjnym oraz trader obligacji.

OPINIA
Piotr Henicz,
wiceprezes zarządu Itaki ds. sprzedaży i marketingu
My różne formy hedgowania stosujemy przynajmniej od sześciu lat. Robimy to jednak w nieco inny sposób niż wspominane ostatnio często w mediach TUI, które podpisało umowę z bankiem. Hedging, który prowadzimy, dotyczy przede wszystkim umów zawieranych z liniami lotniczymi i hotelami. Na szczęście osiągamy dość wysokie obroty i nasz cash flow jest na tyle dobry, że możemy sobie pozwolić na wysokie przedpłaty. Faktem jest, że nie ma w Polsce biura, które byłoby stać na zahedgowanie 100 proc. środków na hotele i przeloty. Można jednak sięgnąć po jeszcze jedno rozwiązanie. Płynność finansowa pozwala również na zakup waluty, w momencie kiedy osiąga ona najkorzystniejsze ceny, i wykorzystanie jej później w wybranym momencie. My możemy sobie pozwolić na takie działania,
ale niestety nie jest to rozwiązanie, na które stać wszystkie firmy. Żeby zainwestować w dużą ilość waluty, trzeba mieć zawsze jakieś wolne środki. Jeśli płynność jest zachwiana, nic z tego.

2010-08-01

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter