Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Regiony

»

Stolica o krok za czołówką

Walka o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury pokazuje braki lokalnych strategii marketingowych W wyścigu o tytuł ESK w 2016 r. rywalizacja nabiera tempa. Powoli też zaczyna się typowanie faworytów. Co ciekawe, wśród nich brak jak na razie stolicy.

Gabriela Jatkowska
Korzyści płynących z posiadania tytułu Europejskiej Stolicy Kultury nie da się przecenić. W roku, w którym miasto piastuje tytuł, odnotowuje się ogromny przypływ turystów. Z badań Komisji Kultury Parlamentu Europejskiego wynika, że w mieście, które otrzymuje tytuł Europejskiej Stolicy Kultury następuje 12-proc. wzrost ruchu turystycznego w stosunku do poprzedniego roku. – Liverpool, który był Europejską Stolicą Kultury w 2008 r., zakładał dwa miliony zwiedzających, tymczasem przyciągnął 12 mililionów – podkreśla Ewa Czeszejko-Sochacka, pełnomocnik m.st. Warszawy do uzyskania tytułu ESK w 2016 roku.
Miasta są oceniane za szereg różnorodnych imprez kulturalnych. Bogaty kalendarz wydarzeń jest istotny, ale w konkursie o tytuł ESK nie chodzi tylko o ilość. – Ideą starań o tytuł jest przede wszystkim wypracowanie długofalowej wizji rozwoju kultury. Miasto, które stanie się Europejską Stolicą Kultury, powinno udowodnić, że jest zdolne do wzbogacenia współczesnej Europy poprzez tworzenie wydarzeń międzynarodowego formatu oraz do współpracy z zagranicznymi parterami – wyjaśnia Anna Proszowska-Sala, ekspert w zakresie public relations oraz strategii komunikacyjnych miast i regionów, dyrektor zarządzający City Bell Consulting.
Korona tylko dla jednego
W głosowaniu internautów stolica Polski plasuje się na szarym końcu z zaledwie 0,75-proc. poparciem (dla porównania Łódź, która w głosowaniu przoduje, uzbierała 40,47 proc. głosów). Fachowcy również podkreślają nikłe szanse miasta. – Uważam oczywiście, że faworytem w wyścigu jest Łódź, duże szanse daję także Gdańskowi, Katowicom oraz Wrocławi – komentuje Monika Karolczak, zastępca dyrektora z Urzędu Miasta Łódź. Na pytanie o zwycięstwo Warszawy dyrektor odpowiada wymownym milczeniem. Z kolei Anna Proszowska-Sala waha się. – Naprawdę trudno mi powiedzieć. W ostatnich latach stolice państw nie otrzymywały tego tytułu. W pewnym sensie powinny same w sobie być stolicami kultury – z racji pozycji, jaką mają w kraju, możliwości finansowych i infrastrukturalnych. Warszawa ma oczywiście wiele wydarzeń kulturalnych z wypracowaną przez kilka lat renomą, ale to chyba jednak za mało. Myślę, że wciąż brakuje kreatywności – stwierdza.
Co za dużo, to niezdrowo
Mimo słabych sondaży Warszawa nie poddaje się i konsoliduje wszystkie siły. – Chcemy przede wszystkim zmienić wizerunek stolicy z centrum biznesowego na miasto związane z kulturą – wyjaśnia Czeszejko-Sochacka. – Zresztą Warszawa była zawsze miastem pozytywnie nastawionym na eksperymenty – podkreśla. Mimo tych zapewnień jak na razie działania władz mają raczej mało eksperymentalny charakter. Propozycje ratusza dotyczące tego, czym Warszawę promować, zamykają się po raz kolejny w obszarze znanych i mocno ogranych motywów takich jak chociażby Rok Chopinowski. – Starania Warszawy w zdobyciu ESK wcale na tym się nie kończą – ripostuje Ewa Czeszejko-Sochacka. – Owszem, wizytówką oraz symbolem Warszawy jest Chopin. Ale oprócz tego mamy mnóstwo wydarzeń takich jak Orange Warsaw Festiwal, który przyciągnął w zeszłym roku rzeszę odwiedzających. Wspólnie z Liverpoolem stworzyliśmy też Warsaw Music Week (festiwal muzyki klubowej) powołany do życia specjalnie ze względu na starania o tytuł ESK – oburza się. Warszawskie festiwale jednak, na tle łódzkiego Camerimage, gdyńskiego festiwalu filmowego czy poznańskiej Malty nie są tak jednoznacznie identyfikowane z miastem, w którym są organizowane. Jest ich poza tym za dużo. W rezultacie brak Warszawie spójności i jednorodnie nakreślonej strategii marketingowej. Problemem jest też fakt, że stolica nie posiada konkretnego, jednoznacznie kojarzącego się z nią symbolu. – Wiele dobrego dla procesu starań mogłaby zdziałać właściwa komunikacja marketingowa. Warszawa potrzebuje jasnej wizji i konsekwencji, odwagi, rozmachu, zaskoczenia i dobrej publicity. Z pewnością ma wiele możliwości, tylko czy je wykorzysta? – pyta Proszowska-Sala.
Koordynacja i spójność
kluczem do sukcesu
Są jednak wydarzenia, które pokazują, że stolica potrafi zaskoczyć nieszablonowymi projektami. Takim wydarzeniem było czerwcowa Noc Pragi. Uczestniczyła w niej większość miejscowych klubów, które powstają tu jak grzyby po deszczu. Było ciekawie, interesująco, inaczej. Widać było też wymierne efekty – w imprezie pomimo niepogody wzięło udział blisko 40 tys. osób. Mimo to nie można oprzeć się wrażeniu, że miasto eksperymentu – jak chcą widzieć Warszawę przedstawiciele zespołu ds. ESK – pod względem odwagi i rozmachu pomysłów promocyjnych pozostaje w tyle chociażby za nowocześnie promującą się Łodzią, która za sprawą m.in. projektu „Odkoduj Łódź” (systemu informacji turystycznej) przedstawia atrakcyjny i innowacyjny pomysł zwiedzania miasta. – Umieszczone na konkretnych budynkach fotokody dzięki telefonom komórkowym zamieniają się w zawsze dostępne centra informacji turystycznej. Wystarczy wysłać darmowy SMS i ściągnąć oprogramowanie. Po zrobieniu zdjęcia fotokodowi otrzymamy dostęp do informacji o zabytku, samej Łodzi, do map. Wszystko z opcją audioprzewodnika i w trzech wersjach językowych – wyjaśnia Łukasz Rychliński, przedstawiciel MobileMS, pomysłodawcy projektu.
Stolica wydaje się też bardziej zachowawcza niż coraz bardziej awangardowy Gdańsk, który stawia na oryginalność i konsekwentnie buduje na tym swój wizerunek. – Gdańsk w konkursie o tytuł ESK pozycjonuje się bardzo wyraziście. Chce pokazać się od innej strony – tej mniej pomnikowej, ale niepokornej, niezależnej, awangardowej, zaangażowanej. W Gdańsku kultura angażuje mieszkańców – a to w walce o tytuł ESK jest bardzo ważne. – komentuje Anna Proszowska-Sala. Przedstawiciele miasta podkreślają też, że istotne są działania mające na celu aktywizację społeczności lokalnych, zmianę postaw i zaangażowanie. – Chcemy zarazić gdańszczan pozytywnym myśleniem o swojej najbliższej okolicy, zaszczepić w nich chęć wspólnego działania, pokazać, jak poprzez sztukę można zmieniać przestrzeń, w której żyją – podkreśla Aleksandra Szymańska, dyrektor biura Gdańsk Europejska Stolica Kultury 2016.

12 czerwca, Noc Pragi, Warszawa
25 czerwca, debata na temat starań Warszawy o uzyskanie ESK, Warszawa 30 czerwca, konferencja „Odkoduj Łódź”, Warszawa


LOT Kraina Lessowych Wąwozów nie tylko wymyśla produkty, lecz także je sprzedaje
Kraina sensownych rozwiązań


W Krainie Lessowych Wąwozów proces przekształcania potencjalnych atrakcji w konkretne produkty turystyczne widać gołym okiem.
Liliana Olchowik
Wszystko zaczęło się od szkoleń zcyklu „Turystyka – wspólna sprawa”. Wtedy, we wrześniu 2003 r., zawiązał się LOT, na początku pod szyldem: Ziemia Nałęczowska. Uzdrowisko Nałęczów – jeden z pierwszych członków LOT – zaoferowało lokal przy bramie parku zdrojowego. Stało się też jednym z najpoważniejszych płatników stowarzyszenia (dziś prym wiodą Puławy) – przypomina Andrzej Kozłowski, dyrektor do spraw marketingu Uzdrowiska Nałęczów.
Wiesław Czerniec, który stanął na czele LOT, okazał się człowiekiem pragmatycznym. W lokalu uruchomił informację turystyczną, sprzedaż pamiątek i wydawnictw o regionie oraz rezerwację miejsc noclegowych.
W miarę jak do Nałęczowa przyłączały się nowe gminy, LOT rozszerzała swoją działalność o promocję kolejnych miejscowości i wydarzeń. Nie ma targów turystycznych, na których Kraina Lessowych Wąwozów nie byłaby obecna. Członkowie LOT, wśród których jest 60 podmiotów branży turystycznej, samorządy miast, gmin i wsi, prywatne muzea i galerie, kwatery agroturystyczne i hotele, karczmy i kawiarnie, odczuli efekt synergii. Potwierdziło się to, co wiadomo już od dawna: pojedynczy skansen, warsztat rękodzielniczy czy kapela ludowa to dla współczesnego turysty nie powód, by udać się w podróż. Nagromadzenie atrakcji plus odpowiednia infrastruktura taką motywację już stwarzają.
Grzmot kowala
Wiesław Czerniec wywodzi się z Wojciechowa – wsi pod Nałęczowem słynącej z kowalstwa artystycznego. Był przez lata dyrektorem Wieży Ariańskiej, muzeum regionalnego z szeroką ekspozycją poświęconą temu ginącemu rzemiosłu. Kowalstwo jest też jednym
z kluczowych elementów „lessowej” oferty. To zasługa między innymi Romana Czerńca, nie tylko kowala i artysty, lecz także urodzonego showmana. Jego kuźnia działa w tym samym miejscu od 1920 r., on sam jest kowalem
w trzecim pokoleniu. – Wychowałem się w tej kuźni – mówi. – A pracuję w niej od chwili, gdy skończyłem szkołę podstawową. Teraz już nie kuję koni, tylko okuwam pałace. Robię ogrodzenia i kraty na zamówienie, do Niemiec, Francji… – dodaje. Swoje umiejętności przedstawił też odwiedzającym miejscowość dziennikarzom. Wykonanie przez niego podkowy to popis łączący misterium ognia i żonglerkę, od którego nie można oderwać oczu. Kowalski spektakl wieńczy poczęstunek w dwóch wersjach smakowych: konkretniejszej, zwanej Grzmotem Kowala, i łagodniejszej o nazwie: Łzy Kowalowej. Potrawy jego żony serwowane w karczmie Biesiada to z kolei misterium kulinarne. Niecodziennie je się w końcu zupę z sałaty.
Największą doroczną imprezą są tu Ogólnopolskie Warsztaty Kowalskie (w tym roku XVI edycja, od 29 czerwca do 11 lipca) podczas których adepci tej sztuki integrują się, uczą od najlepszych kucia i zdobienia metalu, dyskutują.
Do Wojciechowa – polskiej stolicy kowalstwa, z muzeum, pokazami, warsztatami, agroturystyką – turyści i kuracjusze przyjeżdżają coraz chętniej, a pokaz dla grupy można zamówić przez LOT w Nałęczowie.
Smak na Lubelszczyznę
O ile Szlak Żelaza i Kowalskich Tradycji jest już skomercjalizowanym produktem, kolejny pomysł – Szlak Smaków Krainy Lessowych Wąwozów – choć zarysowany i opisany, pozostaje na etapie rozwoju. Wbrew pozorom nie jest to tylko wędrówka przez restauracje i karczmy. W ramach tego szlaku m.in. zobaczyć można, na czym polega hodowla karpi, jesiotrów, pstrągów na 200 ha stawów, z degustacją ryb prosto z wędzarni (gospodarstwo rybackie Pstrąg Pustelnia w Woli Rudzkiej). Przekonać się można też, że w okolicach małopolskiego przełomu Wisły odradza się winiarstwo.
W winnicy Solaris w Opolu Lubelskim spróbować można wina produkowane przez Mikołaja Mickiewicza. Z kolei w Poniatowej nawet lepienie pierogów okazuje się nie lada atrakcją. Muzyka, trochę nalewki i mnóstwo zabawy z mąką i wałkiem.
– Jak myślicie, czy to się sprzeda? – pytał dziennikarzy dyrektor LOT.
A oni nie mieli wątpliwości: tylko zwozić grupy! Szlak smaków to także wizyta w miniskansenie. Jak się cepem młóciło zboże, można zobaczyć u Małgorzaty Kowalczyk (Wojciechowsko Zagroda, Wojciechów Kolonia Piąta). Poza tym są młyny na Bystrej (mielenie mąki) czy piekarnie (bułki w kształcie wiolinowego klucza, nie mówiąc o kazimierzowskich kogutach).
Zasada Bucholza
Kraina Lessowych Wąwozów (www.kraina.org.pl) proponuje także szlak muzeów (wspaniała kolekcja minerałów w młynie Hipolita, z lekcją płukania złota) czy poprawianie zdrowia i urody na bazie szerokiego wachlarza usług w Nałęczowie. Możliwe są tu wszelkie aktywności: rowery, konie, spływy kajakowe, ale także narty (ośrodek sportów zimowych w Wąwolnicy) i rajdy terenówkami (www.gaziorki.pl) przez wąwozy. Wszystko jest do kupienia, bowiem tutejsza LOT nie poprzestaje na wymyślaniu i rozwijaniu produktów. Stowarzyszenie je także sprzedaje – działając jako lokalny touroperator.
I tu przypomina się zasada Michała Bucholza, eksperta prowadzącego wiele unijnych szkoleń: LOT to pół sukcesu. Do rozwoju produktów turystycznych potrzebny jest także TOL – touroperator lokalny.
Wiesław Czerniec nie jeździ na zjazdy LOT-ów czy narady ROT-ów. Nie zabiega o certyfikaty ani Edeny. Produkty Krainy Lessowych Wąwozów mają jedną, niezaprzeczalną zaletę: nie są abstrakcją. – Zawarliśmy w statucie stowarzyszenia działalność touroperatorską – mówi. – Początkowo chcieliśmy, by komercjalizacją produktów zajęło się jedno z biur członkowskich. Prawda jest jednak taka, że nawet promowany przez LOT produkt na początku słabo się sprzedaje. Musi chwycić i zaistnieć na rynku, by można było na nim zarobić. To etap nieopłacalny dla prywatnych podmiotów gospodarczych, ale nie da się go przeskoczyć. To rola naszego stowarzyszenia – stwierdza.

21-23 czerwca, study tour, Kraina Lessowych Wąwozów


Wrocław zwraca się w stronę rzeki
Brzegi Odry turystycznym produktem


Dolnośląskie wychodzi poza stereotypy i też chce rozwijać turystykę wodną.
Idea imprezy „Spotkajmy się nad Odrą” wywodzi się z przedwojennej tradycji. To wówczas mieszkańcy i osoby przyjeżdżające do Wrocławia chętnie spotykali się nad brzegami rzeki, która odgrywała stricte turystyczną rolę – podkreśla Paulina Pietrykiewicz, specjalistka ds. turystyki z Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.
Impreza „Spotkajmy się nad Odrą” odbywa się już od pięciu lat. W tym roku wzbogacona została o konferencję poświęconą tematyce turystyki wodnej. W wydarzeniu wzięło udział grono przedstawicieli wrocławskiego świata turystyki, z Rajmundem Papiernikiem, dyrektorem DOT, na czele. – Dolnośląskie nie dostrzega możliwości tej turystyki, stąd pomysł powrotu do korzeni – wyjaśnia Papiernik. Na konferencji pojawili się też przedstawiciele współorganizatora imprezy, czyli Zarządu Gospodarki Wodnej, a także pracownicy regionalnych ośrodków turystycznych, m.in. Zbigniew Pasiek, dyrektor Hotelu Tumskiego, który przedstawił projekt barki – pierwszej restauracji na Odrze. GJ
25 czerwca, „Spotkajmy się nad Odrą” , Wrocław


Stolica zabiega o homoseksualnych turystów
Warszawa gay-friendly


Wizyty studyjne dla dziennikarzy mediów LGTB mają przekonać europejskich turystów, że Warszawa jest miastem ciekawym i otwartym
Pyta pani o wrażenia? Więcej niż pozytywne – zapewnia Barbara Tekieli, dyrektor Stołecznego Biura Informacji i Promocji Turystycznej. Pokazaliśmy naszym gościom Warszawę jakiej nie znali z przewodników i o jakiej wcześniej nie słyszeli – podkreśla. Urzędnicy mówią, że efekty przerosły ich najśmielsze oczekiwania. Zaledwie w tydzień po wizycie dziennikarzy z Francji w mediach LGTB zaroiło się od pochlebnych materiałów.
Czerwcowy study tour dla Francuzów to element szerszej akcji biura, prowadzonej we współpracy z Polskimi Ośrodkami Informacji Turystycznej oraz International Gay & Lesbian Travel Associacion. W sumie wizyt było pięć i uczestniczyło w nich 26 dziennikarzy reprezentujących media LGBT z różnych krajów.
Jak tłumaczą urzędnicy podstawowym celem była prezentacja Warszawy jako miasta Chopina otwartego dla różnych grup turystów, także tych planujących udział w organizowanej w lipcu paradzie Europride. – Poza miejscami znanymi, takimi jak szlak Chopina i jego muzeum, pokazaliśmy mediom również zainaugurowaną w czerwcu w Muzeum Narodowym wystawę Ars Homo Erotica. Przygotowaliśmy też bogatą ofertę dotyczącą wieczornych koncertów lub przedstawień w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej i zwróciliśmy ich uwagę na życie nocne stolicy i clubbing – mówi Barbara Tekieli. MKK

Marzec – czerwiec, wizyty studyjne przedstawicieli zachodnich mediów LGBT, Warszawa


Atrakcja przybliżająca zabytki wzbogaciła się o nowe obiekty
Park Miniatur rozpoczął drugi sezon

Nowe miniatury i aż sześć historycznych pikników. Letni sezon dla Parku Miniatur w Gierłoży zapowiada się pracowicie. Odwiedzający mogą liczyć na moc atrakcji.
W tym roku na gości parku założonego przez miłośników regionu czeka kilkanaście nowych miniatur zabytkowych budowli regionu północno-wschodniej Polski. Dodatkowo organizatorzy zaplanowali sześć rodzinnych pikników historycznych, przybliżających turystom czasy od wczesnego średniowiecza po II wojnę światową. Mało kto wie, jak wiele monumentalnych krzyżackich zamków i pięknych pałaców, zachowało się na Warmii i Mazurach. W Parku Miniatur Warmii i Mazur w Gierłoży na ponad 30 000 metrów kwadratowych prezentowane są miniatury najpiękniejszych i najstarszych z nich, drobiazgowo odtworzone w skali 1:25 i rozlokowane na gigantycznej mapie regionu. W ten sposób goście wędrując po regionie, zwiedzają najważniejsze, także już nieistniejące, budowle dawnych Prus Wschodnich. Co roku ekspozycja jest wzbogacana o kolejne miniatury, przedstawiające historyczne obiekty z czasów ich świetności. Nowością w sezonie 2010 są m.in. miniatury m.in. pałacu w Drogoszy, zamków w Reszlu, Lidzbarku Warmińskim i Nidzicy, grobowca rodziny Farenheid w Rapie czy też Wieży Bismarcka w Mrągowie, które staną obok obecnych miniatur, w tym wiaduktu kolejowego w Stańczykach, chaty mazurskiej i pałacu w Sztynorcie. Zaprezentowana zostanie także replika kapliczki warmińskiej oraz słupa granicznego z Prostek z poł. XVI w. – wyznaczającego niegdyś granicę między Prusami a Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Do 28 czerwca tego roku park odwiedziło ponad pięć tysięcy osób. MKK


Miasto przygotowuje rekonstrukcję bitwy
Weekend z historią


Centralny plac Piłsudskiego na jeden wieczór zamieni się w pole bitwy. Tak jak przed 71 laty w Mszczonowie spotkają się na nim żołnierze 31. pułku Strzelców Kaniowskich z oddziałami tyłowymi XVI Korpusu Pancernego Wehrmachtu.
Z okazji rocznicy bitwy mszczonowskiej 10 września odbędzie się w centrum miasta wieczorna rekonstrukcja starcia. Na ulicach Mszczonowa odtworzone zostaną kluczowe epizody bitwy, jakie rozegrały się na głównym miejskim placu. Jak zapowiadają organizatorzy w przedsięwzięciu zostaną wykorzystane zabytkowy i zrekonstruowany sprzęt wojskowy z epoki, oraz efekty pirotechniczne i dźwiękowe. Scenariusz widowiska powstał dzięki współpracy z osobami zaangażowanymi w prowadzenie niedawno utworzonej Izby Pamięci Ziemi Mszczonowskiej.
Za organizację odpowiada Urząd Miejski w Mszczonowie przy współudziale Fundacji Polonia Militaris oraz Łódzkiego Stowarzyszenia Strzelców Kaniowskich i 15. Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia. Rekonstrukcja bitwy to jeden z elementów produktu turystycznego “Weekend z termami Mszczonów” Gmina dostała na związane z nim działania dofinansowanie w wysokości 600 tys. zł.MKK

2010-07-20

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter