Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT - Turystyka rowerowa

Analiza | Krajowa turystyka rowerowa praktycznie nie istnieje, zagraniczna ma się lepiej. Rowerzyści to wciąż indywidualiści Organizatorzy turystyki rowerowej przyznają, że ten rynek nadal jest bardzo mały, zwłaszcza w porównaniu z sąsiadami zza Odry, gdzie liczbę turystów wybierających taką formę wypoczynku liczy się w setkach tysięcy osób rocznie. Joanna Morawska

W ostatnich latach w Polsce daje się zaobserwować stały wzrost liczby chętnych na wyprawy rowerowe, ale wciąż na wykupienie tego typu wycieczki decyduje się nie więcej niż 2 tys. dorosłych rocznie.
W rybnickim biurze Nomad, które organizuje zagraniczne wyprawy rowerowe, ofertę wykupiło 50 osób. – Nasze biuro istnieje niecały rok, działalność zarejestrowaliśmy w kwietniu 2010 r. więc czas na akcję marketingową przed zeszłym sezonem był mocno skrócony. Na chwilę obecną liczba zgłoszonych uczestników na sezon 2011 już osiągnęła poziom z zeszłego roku. Największym zainteresowaniem cieszy się Europa Zachodnia, głównie Toskania, Austria i północna Hiszpania, dużo osób także pyta o Francję, którą planujemy wprowadzić dopiero w przyszłym sezonie – mówi Jan Świeży, właściciel biura. Biuro Eagle z Warszawy notuje coroczny dwucyfrowy wzrost liczby uczestników swoich wypraw. Standardowe kierunki to typowe trasy Austrii, Alzacji, wyprawy z Niemiec przez Austrię do Włoch, Dania i Holandia, surowe Alandy, Lofoty i Nordkapp, a także Portugalia i Lazurowe Wybrzeże lub klimatyczna droga do Santiago de Compostela.
Samodzielnie czy z biurem?
Obecnie większość turystów organizuje sobie rowerowe wyjazdy na własną rękę. Są to zazwyczaj zapaleńcy, którzy lubią długie dzienne dystanse (nierzadko powyżej 100 km) i którym dzięki dobrej kondycji nie przeszkadza wożenie całego swojego sprzętu (namioty, ubrania, śpiwory itd.) w sakwach rowerowych. Czy zatem zorganizowana turystyka rowerowa jako produkt ma rację bytu? – Przetarliśmy przez 9 lat istnienia chyba wszystkie rowerowe szlaki Europy. Mam świadomość, że wiele osób wzoruje się na naszych opisach i wycieczkach, samodzielnie 2-3 osobowo organizując wyjazd. Często też doradzamy indywidualnym osobom, które chcą się wybrać np. na Bornholm, typowo rodzinne miejsce na pobyt rowerowy. Niemniej dla większości kompletna oferta, pomoc profesjonalnego biura jest gwarantem udanego i bezpiecznego wyjazdu. Obserwując zagraniczne tendencje, turystyka rowerowa będzie się rozwijać również poprzez indywidualne pakiety rowerowe po określonych szlakach, zawierające generalnie rezerwację kolejnych, lokalnych hoteli wraz z transportem bagaży – mówi Piotr Kobus, właściciel biura Eagle.
Poszerzyć target
Jak przyznaje Jan Świeży, nadal największą grupą odbiorców są ludzie młodzi w wieku 18-30 lat. Ale z jego obserwacji wynika, że w ostatnich latach największy wzrost liczby klientów następuje w segmencie 40-60 lat. Najstarszy uczestnik wyjazdu organizowanego przez biuro Nomad miał 73 lata. Grupy szkolne i młodzieżowe nadal stanowią większość, ale tu potencjał wzrostu jest ograniczony i ich procentowy udział w rynku systematycznie maleje. – Nasze trasy są przeznaczone dla osób chcących w rekreacyjny sposób pokonywać krótkie dystanse na jednośladach, łącząc to ze zwiedzaniem mijanych okolic. Na naszych wycieczkach podróżujemy „na lekko” – wszystkie bagaże przewozi wóz serwisowy, a śpimy głównie w hotelach. Jest to dużo wygodniejszy sposób podróży i choć nie odpowiada on osobom nastawionym na „hardcore”, to obecnie coraz częściej do ludzi w średnim wieku docierają nasze argumenty – mówi.
Kolejnym wyzwaniem jest przekonanie klienta do ceny wyjazdu. – Zazwyczaj osoby, które decydują się na tego typu wyjazd po raz pierwszy, mają rozeznanie tylko w ofertach all-inclusive do krajów basenu Morza Śródziemnego, a dobrze zorganizowana wycieczka rowerowa to bardzo trudne zadanie logistyczne. Dziesięciodniowy wyjazd autokarem do Austrii z wyżywieniem HB kosztuje 2500 zł, a 10 dni all-inclusive w Tunezji to koszt 20-30 proc. mniejszy – mówi Jan Świeży. O wyższych kosztach takiego wyjazdu decyduje fakt, że organizatorzy turystyki rowerowej jako niszowej nie mają szans na uzyskanie tak dużych zniżek, jak liderzy rynku wczasów w momencie bukowania hoteli na cały sezon. W przypadku wyjazdów, gdzie codziennie zmienia się miejsce zakwaterowania, sytuacja jest jeszcze trudniejsza i nie ułatwia jej mała liczebność grup (maksymalnie 18 uczestników). Ponadto wyszkolenie i pensja pilota oraz koszty rekonesansów są wyższe, gdyż i odpowiedzialność na nim spoczywająca jest dużo większa. Pozostałe czynniki to wydatki na wóz serwisowy, przyczepkę do przewozu rowerów i skomplikowane transfery oraz dużo większy nakład pracy przy tworzeniu i rezerwowaniu takiego wyjazdu. – Staramy się to każdemu cierpliwie tłumaczyć. Nie każdy chce słuchać czy zgadzać się z nami, ale na szczęście coraz więcej klientów jest świadomych tych różnic – podsumowuje Jan Świeży.
Mimo że w ocenie organizatorów turystyki rowerowej polski rynek takich usług nie wypada najgorzej, jednak porównując go z niemieckim, trzeba wysnuć wniosek, że pozostajemy w tej dziedzinie daleko w tyle. – Typowy Niemiec, np. mieszkający w Hamburgu, chętnie wykupuje wycieczkę rowerową po okolicach np. Bawarii, nie mówiąc oczywiście o zwiedzaniu zagranicznych regionów. Jest świadomy zwiększonych nakładów, które należy ponieść, aby mieć do dyspozycji pilota i bus wożący bagaże. Bez problemu sam przyleci lub dojedzie na wycieczkę na Mazury rozpoczynającą się w Warszawie. Z chęcią korzysta z różnego rodzaju aktywnych form spędzania czasu, dysponując również większymi możliwościami finansowymi. Dlatego w Austrii i Niemczech działa od 30 – 40 lat kilkadziesiąt typowo rowerowych biur podróży – mówi Piotr Kobus. Polski klient poszukuje oferty taniej, w odległych miejscach, z transportem i na własnym rowerze. Nie korzysta też z zorganizowanych wycieczek po Polsce. – Ludzie organizują sobie wyprawy rowerowe po kraju indywidualnie albo nie jeżdżą wcale, więc nie ma zainteresowania takimi ofertami proponowanymi przez biura. Incydentalnych przypadków, że ktoś wykupi wycieczkę, nie można przecież nazwać rozwojem krajowej turystyki rowerowej – mówi Agnieszka Śniadewicz, właścicielka biura Aster Tours. – W ubiegłym roku nie sprzedaliśmy ani jednej takiej oferty, dlatego postanowiliśmy zawiesić działalność w tym obszarze. Trudno powiedzieć, czy turystyka rowerowa jako produkt się rozwinie. Przede wszystkim dlatego, że cała turystyka krajowa kuleje, bo brakuje dobrze działających jednostek odpowiedzialnych za tę gałąź. Poważne braki są także w infrastrukturze. Poza tym jesteśmy takim społeczeństwem, które niewiele robi dla siebie, nie ma też działań promocyjnych mających na celu zaktywizowanie ludności – dodaje.

2011-03-15

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter