Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT - Turystyka młodzieżowa cd.

Stagnacja nie zachęca do szaleństw. To nie demografia jest największym zagrożeniem dla turystyki młodzieżowej. Największe problemy na tym rynku to przedsiębiorczy i samodzielni nauczyciele, silna choć bardzo lokalna konkurencja oraz czynniki ważne dla całej branży: wahania walutowe i wzrost cen paliwa.

Podobnie jak turystyka językowa, która jest jedną z gałęzi tego rynku, turystyka młodzieżowa kryzys przeżyła bez drastycznych spadków sprzedaży czy spektakularnego załamania. Większość wiodących firm nie zanotowała mniejszych obrotów, ale też nie może się pochwalić ich znaczącym wzrostem. Wynika to z faktu, że wyjazdy i obozy letnie dla dzieci są bardzo ważną pozycją w domowym budżecie Polaków, z której niechętnie rezygnują nawet w cięższych warunkach ekonomicznych. Rodzice w pierwszej kolejności dbają o to, aby wysłać na wypoczynek swoje pociechy, a dopiero potem o to, żeby zorganizować wyjazd dla siebie. A jeśli już inwestują, to chcą, aby był to pieniądz dobrze wydany. Dlatego organizator nie może już tylko ograniczać się do zapewnienia przejazdów, noclegów i opieki. Stawiane są coraz większe wymagania, a popularność zyskują wyjazdy profilowane, tzw. intercamps. O ile dla dzieci główną motywacją jest wyrwanie się spod opieki,
o tyle dla ich rodziców równie ważne jest, aby program wyjazdu był jak najbardziej zapełniony atrakcjami i zajęciami, żeby dla młodego uczestnika płynęło z niego jak najwięcej korzyści. 

Wyjazdy profilowane zapewniają większą sprzedaż
Najlepiej radzą sobie właśnie ci, którzy wyspecjalizowali się w jakimś konkretnym rodzaju wypoczynku. – Nasi koledzy narzekają na spadek sprzedaży, wszyscy twierdzą, że ten rynek się kurczy, ale my odnotowaliśmy wzrost – mówi Bartosz Milewski z łódzkiej Róży Wiatrów. – Wysyłamy rocznie kilkadziesiąt turnusów, rozwijamy sprzedaż wycieczek morskich. Zapewne powodem tej sytuacji jest fakt, że zajęliśmy niszę i zajmujemy się wyjazdami żeglarskimi we wszystkich aspektach – dodaje. Podobnie dużą sprzedaż zanotowała firma Kompas, która organizuje wyjazdy tematyczne i interdyscyplinarne. – Rynek zmienił się pod tym względem, że uczestnicy wybierają te obozy, które mają jakąś określoną specyfikę. Te, na których przewidziano za dużo czasu wolnego, są odrzucane – mówi Agnieszka Iwan z Kompasu. Z drugiej strony w warunkach kryzysu touroperatorzy nie ryzykują z wprowadzaniem zbyt wielu nowych produktów, nie szaleją z doborem nowych destynacji. W tej gałęzi branży jeszcze ważniejsze niż w turystyce dla dorosłych jest zaufanie klienta, który dla swoich dzieci będzie wybierał to, co sprawdzone. Większość firm, która nie znalazła dla siebie niszy i konkuruje na wszystkich polach, proponując ofertę uniwersalną, boryka się ze stagnacją. – Od dwóch lat obserwujemy kryzys w sprzedaży – mówi Adam Drąg, prezes OK Tours. – Z jednej strony nie zanotowaliśmy spadku, ale wzrostów też nie ma – dodaje. Ci, którzy zanotowali wzrost, np. firma Harctour, szacują go na poziomie 2–3 proc. – Jest raczej stabilnie – mówi Krzysztof Maziński, prezes biura But. – Obserwujemy niewielki wzrost sprzedaży, ale wyniki nie są oszałamiające – ocenia.
 
Konkurencja może drobna, ale uciążliwa
Rynek turystyki młodzieżowej jest na tyle rozdrobniony, że ciężko jest oszacować jego wartość. Liderów i dużych firm sprzedających na całą Polskę jest niewiele, wymieniane są przede wszystkim Almatur, Atas, OK Tours, ale też kilka regionalnych firm, takich jak warszawski But czy krakowska Jaworzyna. W pierwszej dziesiątce zapewne znalazłby się opolski Turpol, który wszedł na ten rynek przebojem, jednak mimo niezłych wyników wycofał się już z działalności. Wśród wyjazdów specjalistycznych przoduje właśnie gdański Kompas, natomiast na coraz popularniejsze obozy żeglarskie najwięcej turystów, bo ok. 1600 rocznie, wysyła Róża Wiatrów. – Ten rynek jest specyficzny pod tym względem, że brakuje dużych liderów – mówi Damian Gienerowicz z firmy Harctour. – Działa mnóstwo organizatorów, którzy sprzedają niewiele, ich oferta jest przygotowywana pod grupy szkolne lub sportowe. Poza tym na rynku jest wiele podmiotów niekomercyjnych, takich jak np. Caritas – dodaje. Dlatego większość dużych firm nie decyduje się na specjalizację swoich usług, stawiają na klienta masowego, traktując profil raczej jako dodatek do usługi wszechstronnej, takiej jak zagraniczne wyjazdy rekreacyjne. Obozy profilowane sprawdzają się w warunkach krajowych, a coraz więcej firm poszerza oferty destynacji zagranicznych. Nie robią tego małe firmy, rodzinne, jedno- lub dwuosobowe. – Zagrożenie z ich strony jest lokalne, ale nie oznacza to, że bez znaczenia. Firmy małe zadowalają się niewielką marżą, nie ponoszą kosztów działalności – mówi Tomasz Jurkowski, prezes biura Koliber. 

Szkoły wcale nie są żyłą złota
Małe firmy skupiają się na zagospodarowaniu rynku wycieczek szkolnych, wkładając w to dużo wysiłku. Konkurencją są tutaj również organizacje niekomercyjne. Coraz więcej biur wycofuje się więc z działalności na tym polu.
– Rynek szkolny jest bardzo trudny, ponieważ panują tu kosmicznie małe marże – tłumaczy Krzysztof Maziński. – W przypadku wyjazdu klasowego należy równać w dół, nie ma miejsca na indywidualizm, wszystko ma się odbywać po jak najmniejszych cenach i marżach – dodaje. W sytuacji, gdy na obóz czy zieloną szkołę ma pojechać cała klasa, wyjazd będzie dostosowany do tych, którzy mogą zapłacić mniej i wybrana zostanie najtańsza oferta. Organizacja takich imprez to również dużo większa odpowiedzialność. Utrapieniem są też nowocześni, zinformatyzowani i przedsiębiorczy nauczyciele, którzy organizują wyjazdy sami, na co pozwala im prawo. W dobie internetu nie jest wcale trudno zorganizować wyjazd, nawet zagraniczny, po najmniejszych możliwych kosztach. Po cichu mówi się o tym, że nie wszyscy robią to niekomercyjnie. Zdarzają się też pedagodzy ambitni, którzy z uporem ingerują w program opracowany przez touroperatora, nawet wtedy, gdy korzystają
z jego usług i zlecają organizację wycieczki. – Nauczyciele rozwijają skrzydła, zaczynają organizować wyjazdy nie tylko krajowe, ale też zagraniczne. Dużą konkurencją są też agresywnie wchodzące do szkół małe firmy – mówi Tomasz Jurkowski. Rynek wyjazdów śródrocznych pomału się kurczy. – Ze względu na liczne trudności zrezygnowaliśmy z organizacji wycieczek szkolnych, skupiamy się na tym, żeby jak najlepiej i bezbłędnie organizować imprezy wakacyjne – mówi Adam Drąg. Nie wszyscy organizatorzy rezygnują jednak z działania na tym polu, twierdząc, że stała obecność wśród młodzieży szkolnej, nawet mimo niewielkich zysków i napotykanych trudności, jest w tym segmencie istotna. – Ważne jest, żeby być kojarzonym jako organizator, to bardzo poprawia płynność – tłumaczy Krzysztof Maziński.
Marzena Zarzycka

2011-04-04

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter