Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT Turystyka przyjazdowa

Przyjazdówka chce nowej ustawy. Biura zajmujące się turystyką przyjazdową są rozgoryczone. Znowelizowana Ustawa o usługach turystycznych to według nich bubel prawny, który nakłada na nie haracz w postaci gwarancji ubezpieczeniowej.

Chcą, żeby w regulacjach prawnych wyodrębniono ich kategorię działalności.  Znowelizowana Ustawa o usługach turystycznych dzieli biura podróży na trzy rodzaje. Mamy więc biura działające na terenie Polski jako grupę najmniejszego ryzyka, te operujące za granicą oraz najbardziej ryzykowny rodzaj działalności, czyli organizatorów korzystających z czarterów. – Ta ustawa ma na celu zabezpieczenie polskich klientów – mówi Leszek Ostaszewski, prezes Travel Projekt. – Chodzi o to, żeby turysta mógł wrócić z zagranicznej wycieczki w razie ogłoszenia przez biuro upadłości odzyskać pieniądze. Tylko że te zagrożenia nie dotyczą biur zajmujących się przyjazdami – dodaje. Polskie biura przygotowują bowiem jedynie świadczenia dla zagranicznych klientów, których ubezpiecza rodzimy organizator. Biura polskie pozostają z nimi w relacji B2B, więc ewentualne problemy nie mają bezpośredniego przełożenia na klientów korzystających z ich usług. Gwarancje ubezpieczeniowe są więc w ich przypadku zupełnie zbędne. W dodatku nie są naliczane według najniższych stawek obowiązujących turystykę krajową. – Mamy obowiązek posiadania gwarancji, która nikomu nie służy. To są wyrzucone pieniądze – komentuje sytuację Leszek Ostaszewski.  

Kwestia interpretacji przepisów
Ponieważ traktowani są tak, jak biura organizujące wyjazdy, organizatorzy przyjazdów, aby mieć zezwolenie na prowadzenie działalności, muszą posiadać zgodę urzędu marszałkowskiego. – Urzędy interpretują ustawę jednoznacznie – mówi Dariusz Wojtal, prezes mazowieckiego oddziału PIT. – Wymagają od przyjazdówki zabezpieczeń na równi ze zwykłymi biurami – dodaje. Chcąc uniknąć konieczności wykupienia gwarancji, biura mogą skorzystać z bankowego depozytu. Przy przedłużaniu takiego zabezpieczenia, banki na pół roku zamrażają podwójnie zdeponowaną kwotę. Pozostaje więc negocjować z ubezpieczycielem. Jeśli uda się przekonać go, że relacja B2B z kontrahentami zagranicznymi i brak relacji B2C to mniejsze ryzyko, wtedy warunki finansowe dla biura są korzystniejsze. Taka interpretacja nie leży jednak w interesie ubezpieczyciela. – Po co nie płacić, skoro można płacić – mówi Dariusz Wojtal. – Nie ma tak dobrze, że przyjdzie się do firmy ubezpieczeniowej i powie „ja robię tylko przyjazdówkę więc nie ma żadnego ryzyka”, a ubezpieczyciel odpowie „OK.” – dodaje. 

Lepiej łączyć z wyjazdami
Oczywiście wszystko zależy od relacji z ubezpieczycielem. Jeśli np. sprzedaje się klientom ubezpieczenia konsumenckie danej firmy, to będzie ona bardziej skłonna do negocjacji w sprawie warunków. Łatwiej też mają ci, dla których przyjazdówka jest jedynie częścią działalności. – Ja nie widzę tutaj problemu. Wykazujemy ubezpieczycielowi działalność polegającą na organizowaniu wyjazdów, a przyjazdy nie są w ogóle brane pod uwagę. Ci, którzy do nas przyjeżdżają, są przecież klientami innego biura. Wydaje mi się, że nie wszyscy rozumieją, jak to funkcjonuje. Jasne jest, że w interesie ubezpieczycieli leży, aby jak najwięcej osób się ubezpieczało – mówi Ryszard Cetnarski, prezes Holiday Travel. – Prawdą jest natomiast, że brakuje wydzielonej w strukturach jednostki, która zajmowałaby się lobbingiem na rzecz przyjazdówki – dodaje. 

Nie masz gwarancji, nie masz szans
Niestety ci, którzy zajmują się tylko organizacją przyjazdów, nie mają wyjścia. Jeśli nie chcą wypaść z branży, muszą wykupić gwarancję. Zagraniczni kontrahenci wiedzą, że każde polskie biuro musi ją posiadać i dla bezpieczeństwa współpracują tylko z tymi, którzy spełniają ten wymóg. – Kwestia ta wymaga uregulowania i szczegółowego opisania w ustawie – postuluje Dariusz Wojtal. – Projekt ustawy, który był zaakceptowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, rozwiązywał to, wprowadzając oddzielną kategorię określającą działalność w turystyce przyjazdowej. Jednak ministerstwo poszło w absurd. Stworzono bubel prawny, który niczego nie reguluje, wprowadza jedynie bałagan i nie przystaje do rzeczywistości – komentuje.
– Na takiej samej zasadzie Sejm mógłby nakazać wszystkim, aby jeździli tylko z biurami podróży – mówi Dariusz Wojtal – stawiamy tę kwestię dość ostro, ponieważ obecne regulacje nijak mają się do stanu faktycznego – dodaje.
Turystyka przyjazdowa to bardzo ważna i potrzebna dziedzina branży. To ona odpowiada za tworzenie miejsc pracy w naszym kraju i rozkwit bazy hotelowej. Porządna regulacja kwestii zabezpieczeń mogłaby być początkiem
do zmian na tym polu. Biura które zajmują się tą działalnością czują się natomiast marginalizowane i niedostrzegane przez władze. – Niestety jest tak, że turystyką przyjazdową niewiele osób się interesuje. A prawda jest taka, że ma ona bardzo duży udział w promocji Polski za granicą – mówi Ryszard Cetnarski – Jeśli jedziemy na zagraniczne targi, to promujemy nie tylko siebie, ale również cały kraj – dodaje. Porządna regulacja kwestii zabezpieczeń mogłaby być początkiem zmian, które w efekcie pomogłyby branży przyjazdowej funkcjonować i spełniać rolę naszej zagranicznej reprezentacji. 
Marzena Zarzycka

2011-11-30

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter