Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT Turystyka luksusowa

Rynek dochodowy, lecz wymagający Touroperatorzy specjalizujący się w turystyce luksusowej wymieniają dwa rodzaje podróży charakterystycznych dla tego segmentu. Pierwszy z nich dotyczy wysokiego standardu obsługi, drugi – skomplikowanego programu pobytowego. I to właśnie te dwa typy wyjazdów mają opisywać trendy obowiązujące w segmencie turystyki prestiżowej.

Biuro Podróży New Poland przeprowadziło w 2011 r. badanie na grupie 520 klientów, którzy w latach 2001-2010 skorzystali z jego usług, zamawiając podróże „szyte na miarę”. – Z naszych analiz wynika, że klienci ci są dobrze wyedukowani i to nie tylko dosłownie (ponad 90 proc. respondentów ukończyło studia wyższe), to wyedukowanie dotyczy znajomości samego procesu podróżowania, ale także krajów, do których się wybierają – tłumaczy Monika Falińska, sales manager w New Poland. – Osoby te, poza tym, że dobrze zarabiają, wyróżniają się aspiracjami sięgającymi życia poza kanonem uśrednienia, mają głęboką chęć wyróżnienia się i skłonność do przewodzenia we wszystkim co robią, utrwalaną na bieżąco wysoką pozycją zawodową – wymienia dalej Falińska. Badanie pokazało, że prawie 27 proc. z nich preferuje wyjazdy o cechach edukacyjnych. Często celem wyjazdu jest wyróżnienie się (17,8 proc.) i zbudowanie własnego wizerunku społecznego (21,5 proc.). Nierzadko luksusowi podróżnicy chcą na wakacjach uciec od stresu i rutyny, wybierając miejsca bez zasięgu sieci czy dostępności do mediów. 

Cecha główna – elastyczność
To, że imprezę trzeba dostosować do dat wyznaczonych przez klienta, a nie zaplanowanych przez touroperatora, to właściwie w tym segmencie żadna nowość. – Klienci premium często wybierają niestandardowe długości pobytów lub życzą sobie przelotów jedynie nocą, w obrębie wybranego aliansu lotniczego – zauważa sales manager New Poland. I to właśnie do ich wymagań trzeba dostosować przeloty. A ten element podróży nie zawsze znajduje się w gestii touroperatora. – Bogaci turyści często posiadają własne samoloty, nasza rola polega na dobraniu hoteli – tłumaczy Tomasz Rżysko, dyrektor Dertour Polska. – W tym przypadku wybieramy obiekty o standardzie sześciu gwiazdek, w których jedna noc może kosztować tyle, co tydzień w Egipcie – mówi Rżysko. Szef Dertour Polska wymienia kwotę 100 tys. złotych jako średni koszt dwutygodniowej podróży dla jednej pary. Wśród kierunków pojawiają się miejsca snobistyczne, np. Portofino, popularnością cieszy się także Portugalia. Z kolei Monika Falińska wymienia kierunki bardziej egzotyczne, o scenerii nieprzypominającej w żadnym stopniu codzienności. To dlatego w ofertach biur podróży znajdują się obok Europy, takie destynacje jak Nowa Zelandia, Polinezja Francuska, Mikronezja, bądź kraje dopiero zyskujące grono turystycznych zwolenników, np. Zambia, Angola, Liban, Korea Północna. VIP-y chętnie podróżują też do krajów tradycyjnie uznawanych za drogie, np. do Japonii czy na Kajmany. 

Turystyczne smaczki
Sześciogwiazdkowy hotel to nie jedyny wyznacznik ponadprzeciętności podróży. Poza transportem i zakwaterowaniem w skład imprez wchodzą niecodzienne usługi gwarantujące niezwykłe doznania. Mowa o doświadczeniach, takich jak spotkanie z mnichem, wizyta u ginących plemion, zakwaterowanie w luksusowej willi z mieszkańcami danego kraju. – Wzrost popularności kierunków, gdzie żyją plemiona o unikatowych tradycjach kulturowych, na przestrzeni lat 2007-2011 wyniósł ponad 21 proc. Zjawiska tego nie należy lekceważyć, ponieważ
eksplorowanie destynacji niekomercyjnych, wykluczonych z kręgu zainteresowań turystyki masowej (np. Filipiny, Malawi, Mali, Boliwia) bądź wizyty u plemion (dobrym przykładem są tu Karen w Tajlandii, Papuasi w Papui Nowej Gwinei, Himba w Namibii czy Maorysi w Nowej Zelandii) będą powodowały dalsze „kurczenie się świata” dostępnego dla wybranych – uważa Monika Falińska. W odniesieniu do podróży europejskich 42 proc. osób chce poznać dane miejsce, ale nie od strony turystycznych atrakcji. Mowa tu np. o wakacjach w Paryżu, Mediolanie i Toskanii, których celem nie są światowej sławy muzea, ale raczej możliwość posiedzenia w miejscowej kawiarni czy zakupy spożywcze obejmujące wysokiej jakości oliwę lub wino uznanej marki. Z rozrywek stricte kulturalnych pojawiają się czasem wieczorne koncerty. Badania New Poland pokazały, że od 17 do prawie 42 proc. budżetu przeznaczonego na usługi w destynacji przeznacza się właśnie na takie turystyczne smaczki. 


Dłużej i drożej
W ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła zarówno długość wyjazdu, jak i budżet na niego przeznaczany. New Poland informuje, że w 2001 r. średni czas podróży „szytych na miarę” wynosił 12,8 dnia przy wydatkach na poziomie 640 zł na osobodzień. W 2010 r. turyści wyjeżdżali już na 15 dni, zanotowano też więcej podróży trwających ponad 20 dni. W tym okresie zwiększyły się także wydatki – w 2010 r. na jeden dzień i osobę przeznaczano 1082 zł (+69 proc. w porównaniu z 2001 r). Wyjazdy nie są w tym wypadku niczym szczególnym, to że na wakacje się wyjeżdża, jest rzeczą oczywistą. Pytanie tylko, jak często. W tym zakresie także nastąpiły pewne zmiany. – W 2001 podróże szyte na miarę odbywano średnio rzadziej niż 1 raz w roku, podczas gdy w 2011 r. było to już 3,2 raza rocznie. Podobną tendencję wykazują budżety wyjazdowe, na przestrzeni ostatnich czterech lat wrastały one systematycznie od średnio 11.527 zł w 2007 roku do średnio 14.078 zł w 2010 roku. Budżet planowany na kolejne wyjazdy waha się między 13 tys. a 30 tys. zł na osobę – informuje Monika Falińska. Tomasz Rżysko zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt związany z podróżami VIP-ów. – Rzadko są to pojedyncze rezerwacje. Klienci z tego segmentu chętnie podróżują w większej grupie. Razem jedzie kilka par, a nawet kilka rodzin – informuje szef Dertour Polska. To dlatego takie rezerwacje opiewają zazwyczaj na kilkaset tysięcy złotych. 

Ile wart jest rynek
Polska wymyka się z ogólnoeuropejskich raportów czy światowych trendów i to wcale nie dlatego, że klienci biednieją. To, co zwraca uwagę, to fakt, że bogacący się Polacy zmieniają strukturę pożądanych dóbr luksusowych. Zamiast czarterować jacht na Morzu Południowochińskim, wolą kupić własny i cumować go na stałe np. w Cannes. Z kolei Tomasz Rżysko z Dertour Polska mówi o wzroście sprzedaży na poziomie 30-40 proc. każdego roku. – W Polsce przybywa ludzi majętnych, którzy nie stykają się z problemami związanymi z kryzysem na takim poziomie jak przeciętny mieszkaniec naszego kraju – podsumowuje Tomasz Rżysko. 

Mniejsze ryzyko, więcej pracy
Przeciętnie 100 tys. wydane na rezerwację brzmi imponująco. Touroperatorzy nie chcą zdradzać wysokości marży, jakie obowiązują przy tego typu imprezach, przyznają, że rynek ten jest dla nich bardzo atrakcyjny. Z drugiej strony obsługa VIP-ów to praca z bardzo wymagającym klientem, o coraz bardziej wysublimowanych gustach, szukającym na rynku specjalistów, którzy posiadają bogatszą od niego wiedzę i doświadczenie. Wydaje się, że mówiąc o trendach na rynku podróży luksusowych, zamiast o jego wymiarze finansowym, należy wspomnieć o specjalizacji i perfekcji, do której dążyć muszą operatorzy. I nie chodzi tu tylko o perfekcyjny dobór usług na najwyższym poziomie, ale perfekcyjną znajomość kierunków i możliwości kreowania produktów na bazie nietypowych usług, jakimi dane destynacje mogą się wyróżnić. Wracając na grunt ekonomiczny, warto podkreślić, że podróże luksusowe nie ulegają wpływom zewnętrznym w takim stopniu jak masowe. Te pierwsze na pewno są bardziej odporne na światowe kryzysy, mniejsze znaczenie mają tu też zagrożenia tradycyjnie wymieniane przez organizatorów popturystyki. Skoro nie ma umów gwarancyjnych z hotelami czy liniami czarterowymi, na znaczeniu zaczynają tracić kursy walut czy ceny ropy naftowej. Bo produkt luksusowy szyje się na miarę, w danym miejscu i w danym czasie. MG

2012-03-15

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter