Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT Ubezpieczenia w turystyce

Gwarancje ubezpieczeniowe do wymiany Od ubiegłego roku obowiązują nowe zasady pozyskiwania gwarancji ubezpieczeniowej, niezbędnej do prowadzenia działalności organizatora oraz pośrednika turystycznego.

Zmiany wywołały falę krytyki już w momencie wprowadzania nowelizacji. Nowemu systemowi wiele brakuje do doskonałości.
Do nowych zasad przyznawania gwarancji ubezpieczeniowych mają zastrzeżenia nie tylko touroperatorzy, ale też sami ubezpieczyciele. Uwag zgłoszonych do rozporządzenia było ok. 300, część z nich pochodziła również z Komisji Nadzoru Finansowego i Ministerstwa Finansów. Jak twierdzą przedstawiciele branży turystycznej i ubezpieczeniowej, w ostatecznej wersji wprowadzone zostały jedynie niektóre z nich i to te nieuwzględniające zasadniczych zastrzeżeń.  

Nie każdy udzieli gwarancji
Jednym z takich zastrzeżeń było zniesienie różnic między gwarancją a umową ubezpieczenia. – W wyniku błędnego zrównania gwarancji z umową ubezpieczenia banki odmawiają dziś wystawiania gwarancji, co jeszcze bardziej ogranicza możliwości uzyskania zabezpieczenia wymaganego ustawą – tłumaczy Beata Kalitowska, dyrektor zarządzająca w ERV. – Dla ubezpieczycieli jest to również palący problem. Mamy nadzieję, że władze uświadomią sobie ryzyko braku dostępnej oferty zabezpieczeń dla organizatorów i podejmą współpracę z rynkiem, mającą na celu zmianę obecnych regulacji – dodaje Beata Kalitowska. Kolejny problem związany jest z wprowadzeniem wyższych sum gwarancyjnych, które dla towarzystw ubezpieczeniowych oznaczają ryzyko dużo wyższe niż poprzednio. Warto podkreślić, że gwarancja ubezpieczeniowa w przypadku upadku touroperatora jest zawsze uruchamiana, w tym miejscu nie ma możliwości negocjowania wypłacenia np. części ustanowionej nią kwoty. – Wzrastające dwu- czy trzykrotnie sumy gwarancyjne są równoznaczne z podwyższeniem ryzyka dla ubezpieczyciela, a co za tym idzie coraz trudniejsze jest ustanowienie wystarczających zabezpieczeń do udzielanych gwarancji – uważa Katarzyna Szepczyńska, dyrektor departamentu ubezpieczeń turystycznych w AXA. Kłopot stanowić może także znalezienie odpowiedniego zabezpieczenia pod wymaganą gwarancję. Specyfika branży turystycznej sprawia, że touroperatorzy często nie posiadają majątku trwałego, którym można by zabezpieczyć gwarancję. Z kolei zbyt wysoka blokada środków finansowych na rachunku bankowym może spowodować problemy z utrzymaniem odpowiedniej płynności finansowej organizatorów. – Jedynie zmiana regulacji prawnych i wprowadzenie np. dwustopniowego systemu zabezpieczeń pozwolą na zapewnienie pełnej ochrony interesów klienta bez ponoszenia przez branżę turystyczną zbyt wysokich kosztów gwarancji w każdym roku działalności – dodaje Katarzyna Szepczyńska. 

Uderzenie (także) w klienta
Wyższe składki odprowadzane do towarzystw ubezpieczeniowych oznaczają przerzucenie przynajmniej części kosztów na klienta. – Nowe zasady pozyskiwania gwarancji ubezpieczeniowych sprawiły, że touroperatorzy musieli poradzić sobie z dużo wyższymi kosztami niż miało to miejsce przed nowelizacją ustawy – zauważa Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystycznych (PZOT). – Wyższe koszty organizatora uderzają finalnie w klienta, który musi za swoje wakacje zapłacić więcej – dodaje prezes PZOT. Na gigantyczne składki narzekają sami touroperatorzy. – Przejście z kwoty gwarancji ubezpieczeniowej liczonej jako 6 proc. od rocznego obrotu do 14 proc., a w niektórych przypadkach nawet do 20 proc. powoduje, że koszty prowadzenia działalności touroperatorskiej bardzo rosną. Niestety fakt ten odczują także klienci – przyznaje Semir Hamouda, prezes Sun&Fun Holidays. Z jednej strony organizatorzy przyznają, że znowelizowana ustawa lepiej chroni turystę w przypadku ogłoszenia przez biuro podróży upadłości, z drugiej podkreślają, że generuje ona sporo problemów odczuwalnych w codziennym procesie sprzedaży. 

Dodatkowe koszty
Poza wspomnianymi wysokimi kosztami i trudnościami z pozyskaniem ubezpieczyciela gotowego wystawić odpowiednią gwarancję, dużą niedogodnością może być praktyczne przestrzeganie maksymalnej kwoty zaliczki, jaką touroperator jest uprawniony pobierać, by pozostać w zgodzie z nowymi zasadami. – Zmiany w ustawie spowodowały, że obecnie touroperatorzy wymagają niższych zaliczek, niż miało to miejsce przed nowelizacją. Obecnie klient nie może wpłacić nic ponad 30 proc. kwoty imprezy na więcej niż 180 dni przed wyjazdem. Gdyby organizator zaakceptował taką wpłatę, nie respektowałby zapisów ustawy – tłumaczy Remigiusz Talarek, wiceprezes Rainbow Tours. W praktyce oznacza to, że jeśli touroperator nie chce wejść w kolejny próg składek, musi bardzo rygorystycznie przestrzegać tej zasady. Okazuje się, że nie zawsze to co w teorii łatwe, w praktyce jest możliwe do zrealizowania. Klienci często sami decydują, że wpłacą organizatorowi trochę więcej pieniędzy, w takim wypadku ten ostatni musi
turyście nadpłatę zwrócić. W przeciwnym wypadku wykracza poza określone przez ministra finansów widełki. Takie przesyłanie pieniędzy generuje nie tylko dodatkową pracę, ale też niepotrzebne koszty. Prezes Piątek uważa, że w tym przypadku lepiej ustalić kwotę zaliczki np. na 20 proc., co pomoże uniknąć nadpłat, z powodu których ubezpieczyciel będzie zmuszony naliczyć mu wyższą składkę. – Nie warto mieć nadziei na pobłażliwość urzędników prowadzących kontrole, którzy niedostosowania się do zapisów ustawy nie będą raczej traktować jako wydarzenia incydentalnego – twierdzi prezes PZOT. 

Państwo chroni, ale czy skutecznie?
Pojawia się zatem pytanie, dla kogo nowy system pozyskiwania gwarancji ubezpieczeniowych jest korzystny. Branża przyznaje, że na pewno dla klienta, choć większość zapytanych touroperatorów zastrzega, iż sprawdzić system można tylko w praktyce. Oznacza to, że dopóki nie upadnie kolejne biuro, trudno ocenić, na ile państwo polskie zabezpieczyło turystę. Krzysztof Piątek dostrzega już dziś pewną wadę systemu. – Nawet jeśli touroperator wykupi odpowiednią gwarancję ubezpieczeniową, nawet jeśli jej suma okaże się rzeczywiście wystarczająca dla pokrycia kosztów sprowadzenia turystów do kraju i zwrotu wszystkich wpłaconych zaliczek, to klient i tak bardzo długo czeka na wypłatę należnych mu pieniędzy. Winne są temu przepisy, które uniemożliwiają beneficjentom gwarancji ubezpieczeniowych szybko uruchomić wypłatę – informuje prezes PZOT. Kolejnym problemem są luki w prawie, które pozwalają na ucieczkę od nowych zasad. Znane są przypadki touroperatorów zmieniających swoją osobowość prawną, czyli de facto rozpoczynających działalność gospodarczą, co skutkowało ustaleniem składki na poziomie niższym, niż wynikałoby to z rzeczywistych rozmiarów prowadzonej działalności. 

Zmienić na lepsze
Branża ma kilka pomysłów, jak ulepszyć obowiązujący system.
Pojawiają się propozycje utworzenia funduszu, do którego wpłacane byłyby pieniądze w ustalonej kwocie naliczane od każdego obsłużonego klienta.
W przypadku bankructwa touroperatora, zwrotu zaliczek i kosztów
sprowadzenia turystów do kraju rezygnowanoby, przynajmniej częściowo, z takiego zabezpieczenia. Dzięki temu udałoby się obniżyć wysokość gwarancji ubezpieczeniowych i składek. – Rozwiązaniem, które można byłoby zaimplementować na rynku turystycznym, są zabezpieczenia działalności banków odprowadzających rezerwy do NBP albo działalność biur maklerskich, jakie w ramach Systemu Rekompensat deponują środki w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych – tłumaczy Agnieszka Kalinowska, główna księgowa w Neckermann Polska. Z kolei Semir Hamouda podkreśla, że obecny system obliczania gwarancji ubezpieczeniowych jest zbyt skomplikowany. – Powinno powrócić się do zasady naliczania wysokości sumy gwarancyjnej jako pewnego procentu od obrotu – uważa prezes Sun&Fun Holidays.
Nowości często potrzebują czasu, by pozyskać akceptację ogółu. W tym wypadku takim ogółem są branża turystyczna i ubezpieczeniowa, które mimo upływu kilku miesięcy od wprowadzenia zmian, nadal mają zastrzeżenia do obowiązujących zapisów. Tym razem nie chodzi jednak o nieuzasadniony upór, ale o takie dostosowanie przepisów do wytycznych Unii Europejskiej, które jednocześnie uwzględniałoby potrzeby i możliwości przedsiębiorców. Bo poza przestrzeganiem zasady „lepiej zapobiegać, niż leczyć” trzeba pamiętać o jeszcze jednej – „po pierwsze nie szkodzić”. MG

2012-04-15

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter