Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Regiony

»

Kanał dla łodzi szansą dla regionu

Utworzenie trasy łączącej drogi wodne Europy Wschodniej i Zachodniej coraz mocniej elektryzuje branżę turystyczną. Zakłada on połączenie Kanału Augustowskiego z Wielkimi Jeziorami Mazurskimi. Potrzebny jest jednak plan zagospodarowania przestrzennego.

Pmysłodawcy projektu połączenia Kanału Augustowskiego z Wielkimi Jeziorami Mazurskimi myśleli początkowo jedynie o produkcie dla użytkowników jachtów i hausbotów, jednak coraz więcej osób widzi w nowym szlaku możliwość rozwoju dla swojego sektora. Jeśli nowy szlak wodny faktycznie zostanie utworzony, może stać się osią dla turystyki całej wschodniej Polski. 

Długo oczekiwana polska inicjatywa
Pomysł, by przekopać teren między Kanałem Augustowskim, a poszczególnymi wielkimi jeziorami mazurskimi i uzdatnić go jako szlak wodny narodził się już kilka lat temu. Jednak dopiero od przełomu roku 2012 i 2013 stało się o nim głośno. – Grupa zapaleńców wpadła na pomysł, żeby wreszcie coś zrobić polskimi siłami, bo te setki kilometrów kanałów w dawnych Prusach zbudowali Niemcy, a my nasz Kanał Augustowski zbudowaliśmy już 150 lat temu – zauważa Jacek Piorunek, członek zarządu województwa podlaskiego. Docelowo nowy szlak wodny mógłby mieć nawet 130 km długości, mógłby bowiem prowadzić przez Niemen do Bałtyku.
Według pomysłodawców, szlak ma ożywić ruch turystyczny nie tylko w położonych na jego trasie miejscowościach, lecz także zainwestować w nowe ośrodki turystyczne, które będą rozbudowywały się wraz z rozwojem marin i infrastruktury noclegowej. – Największy potencjał tkwi w połączeniu wody z lądem, konkretnie ruchu na wodzie z turystami lądowymi. Jestem w stanie wyobrazić sobie Ełk, Orzysz lub Rajgród tętniące życiem jak Mikołajki – mówi Piotr Nojszewski, koordynator projektu. 

Szlak nie dla wszystkich
Jednak choć nowa droga wodna jest jak na razie jedynie koncepcją, już pojawiły się pierwsze kontrowersje wokół tego, kto będzie jej użytkownikiem. – Droga wodna będzie budowana tak, aby mogły nią przede wszystkim pływać wypornościowe łodzie, które albo są jachtami, głównie flot czarterowych, albo są statkami turystycznymi, wożącymi pasażerów, jak przez Kanał Elbląski – zapowiada Piotr Nojszewski. – Dlaczego? Bo jest ich dużo i zostawiają pieniądze. Stateczki pasażerskie są ważnym elementem produktu turystycznego dla tzw. turysty lądowego – dodaje. Według niego na nowej drodze wodnej niespecjalnie znajdzie się miejsce dla kajakarzy. – Bardzo lubię kajakarzy i ten rodzaj sportu, lecz wydawało się nam, że przeprowadzenie tak kosztownej inwestycji powinna być nie tyle dla kajakarzy, którzy zazwyczaj mają nieduże potrzeby, ale dla większych jednostek. Każdy – z zazwyczaj sześciu – pasażerów jachtu wydaje codziennie ok. 100 zł. Patrząc na znane mi od lat Wielkie Jeziora Mazurskie i ich kanały, nie mogę powiedzieć, aby było tłoczno od kajaków. Zdarzają się oczywiście kajakarze, ale jest tu ich bardzo mało. Natomiast świetnie sobie radzą na Krutyni czy Sapinie, w miejscach niedostępnych dla dużych łodzi. Myślę, że na naszym szlaku będzie tak samo. Jachty popłyną po szerokiej wodzie, a kajaki szlakami alternatywnymi – tłumaczy Nojszewski. Z poglądem takim nie zgadza się Agnieszka Zyzało, właścicielka organizującego spływy biura Szot. – Szlak, jeśli powstanie, będzie tak czy inaczej wykorzystywany przez kajakarzy – zapowiada. – Kajakarzom aż tak dużo nie potrzeba. Wystarczy, jeśli droga wodna będzie przeznaczona dla jachtów i hausbotów, a motorówki zostaną wykluczone – precyzuje. Według niej środowisko organizatorów turystyki kajakowej ma dostatecznie silne lobby, by nie dopuścić do całkowitego zmarginalizowania swoich potrzeb. 

Nie tylko droga wodna 
Pomimo tych – wydawałoby się – sprzecznych oczekiwań wobec krystalizującej się idei nowej drogi wodnej, obie strony są zgodne co do jednego – szlak może pozytywnie wpłynąć nie tylko na firmy zajmujące się bezpośrednio turystyką wodną. – Budowa nowego kanału nie powinna być nastawiona wyłącznie na turystykę wodną – wyjaśnia Agnieszka Zyzało. – Jeżeli wzdłuż szlaku wybuduje się także ścieżki rowerowe, konne i mariny, wtedy ma on szansę funkcjonować na szerszej płaszczyźnie turystycznej – dodaje. Według niej, tego typu szlak powinien być traktowany przez branżę jako wizytówka dla rozwoju pozostałych sektorów. – Trzeba myśleć od razu o tym, żeby powstawały produkty nie tylko oparte na turystyce wodnej, ale także na innych sektorach. Jako regiony konkurujemy ze sobą. Ale turysty nie obchodzi, kto jest właścicielem produktu, on przyjeżdża tam, gdzie coś się dzieje – potwierdza Jacek Janowski, wicedyrektor departamentu współpracy regionalnej POT. Jeśli projekt utworzenia nowego szlaku wodnego faktycznie ruszy z miejsca, region będzie mógł liczyć na naprawdę duże ożywienie ruchu turystycznego. A połączenie go z innymi szlakami transgranicznymi sprawi, że tak Podlasie, jak Mazury staną się węzłem komunikacyjnym między wschodem a zachodem Europy.


Dossier
Konferencja: „Rozwój i kształtowanie przestrzeni turystycznej nowego międzyregionalnego szlaku wodnego: Wielkie Jeziora Mazurskie–Kanał Augustowski”, Augustów 10–12 maja, organizator: Podlaska Regionalna Organizacja Turystyczna oraz Podlaski Oddział Polskiej Izby Turystyki.

2013-06-30

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter