Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Regiony

»

Żegluga usycha bez wsparcia rządu

Mała żeglowność polskich szlaków wodnych to efekt braku niezbędnych modernizacji, a przede wszystkim indolencji władz obojętnych na rozwój żeglugi tranzytowej i pasażerskiej w kraju. Aby poprawić ten stan rzeczy, zmienić się musi nastawienie władz do spraw wodnych, o co walczą różne ruchy wodniackie w całej Polsce.

Polska jest bogato wyposażona w drogi wodne, mimo to tylko ich niewielki procent może być wykorzystywany na potrzeby żeglugi śródlądowej. Powodem jest kiepski stan polskich akwenów. Kilkudziesięcioletnie zaniedbania, brak działań rewitalizacyjnych, które poprawiłyby ich żeglowność, jakość i czystość, powodują postępującą degradację szlaków wodnych, co w konsekwencji skutkuje nie tylko coraz większymi utrudnieniami w realizowaniu przepraw towarowych i pasażerskich, ale ogranicza możliwość eksploatowania polskich wód i wykorzystania ich potencjału w zakresie, w jakim pozwalałyby na to warunki naturalne. Tworzący się system zarządzania gospodarką wodną zgodny jest ze standardami europejskimi. – Jednak brak wystarczających środków finansowych przeznaczonych na utrzymanie wielofunkcyjności rzek, stanowiących podstawowy składnik zasobów wodnych kraju, prowadzi do zwiększenia zapotrzebowania na dotacje w latach następnych, a w konsekwencji do degradacji i niszczenia obiektów hydrotechnicznych, budowli regulacyjnych oraz całych odcinków rzek już uregulowanych – ocenia Mirosław Czerny z Centrum Turystyki Wodnej PTTK. 

Woda rozporoszona po instytucjach 
Przyczyn zaniedbań należy upatrywać po pierwsze w braku jasno określonej polityki względem spraw wodnych, po drugie w rozproszeniu zadań ich dotyczących na dwie instytucje, które w dodatku powierzone obowiązki wykonują nieefektywnie. Obecnie sprawy wodne należą do kompetencji Ministerstwa Środowiska i Ministerstwa Transportu. Pierwsze z nich zajmuje się zarządzaniem drogami śródlądowymi, drugie odpowiada za realizację działań związanych z transportem wodnym. Niskie nakłady na rozwój szlaków wodnych i opieszałość departamentów wskazują dobitnie, że nie jest to priorytet dla władz państwowych. Nic dziwnego, że coraz częściej słyszy się głosy postulujące, by samorządom lokalnym powierzyć zarządzanie i eksploatację niektórych odcinków dróg wodnych. Tym sposobem sprawy żeglugi śródlądowej przeszłyby w ręce podmiotów naprawdę zainteresowanych ich rozwojem.
Szlaki dla turystyki wodnej liczą łącznie ponad 11 tys. km, z tego 34 proc. dostępnych jest dla jachtów żaglowych, motorówek i kajaków, a reszta – wyłącznie dla kajaków. Żegluga pasażerska odbywa się na Wiśle i Odrze na ściśle określonych odcinkach. Z żeglugi śródlądowej rocznie korzysta ok. 1,5 mln osób. Samorządy lokalne już dawno dostrzegły potencjał dla rozwoju regionu, jaki niosą za sobą szlaki wodne i chętnie inwestują w budowę lub modernizację infrastruktury lub dostosowywanie akwenów do wymogów turystyki. W ostatnich latach poczyniono szereg inwestycji w budowę marin, przystani, stanowisk cumowniczych wraz z zapleczem sanitarnym, bazą hotelową.
Branża musi walczyć o swoje
Zdaniem uczestników I Sejmiku Żeglugi Śródlądowej, który w połowie lipca obradował w Elblągu, potrzebna jest konsolidacja środowisk wodniackich w Polsce, które wpłynęłyby na zmianę podejścia władz do spraw wodnych, a w konsekwencji przyspieszyły bieg działań zmierzających do poprawy obecnej sytuacji. Sejmik, który zgromadził przedstawicieli kilkudziesięciu stowarzyszeń i inicjatyw wodniackich oraz tych związanych z turystyką wodną, a także środowisk akademickich, samorządów lokalnych i władz państwowych, był platformą wymiany informacji, doświadczeń oraz pomysłów na to, jak uzdrowić polską żeglugę śródlądową. Jak się okazało – był inicjatywą potrzebną. MM


10–11 lipca 2013 r., Sejmik Żeglugi Śródlądowej, Elbląg

2013-09-15

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter