Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Regiony

»

Ministerstwo pogroziło uzdrowiskom palcem

Choć w mediach huczy, że aż 10 uzdrowisk może stracić swój status, władze sanatoriów uspokajają – większość zarzutów okazała się bezpodstawna, a gminy poczyniły zbyt wiele inwestycji, by teraz dopuścić do takiej straty.

Aż 10 popularnych uzdrowisk zostało zagrożonych utratą swojego statusu. Chodzi o nieprzestrzeganie zapisów zawartych w ustawie o lecznictwie uzdrowiskowym. Pięciu gminom (Cieplice-Zdrój, Augustów, Supraśl, Dąbki i Krasnobród) zarzucono, że nie wydobywają borowiny na terenach uzdrowiska, trzem (Goczałkowice-Zdrój, Sopot i Kamień Pomorski), że przekraczają dopuszczalne dla uzdrowiska normy hałasu, gminie Wapienne – niesprawne gospodarowanie surowcami naturalnymi, a Muszynie – niezgodne z ustawą ograniczenia w kuracji kąpielami w wodach mineralnych. Ministerstwo postawiło ultimatum – albo gminy naprawią zaniedbania, albo stracą status uzdrowiska. Gminy jednak bronią się, że zarzuty dotyczą drobnostek, obowiązujące w ustawie normy są wyśrubowane, a czas jaki ministerstwo dało na naprawę zaniedbań jest zbyt krótki.
Kompletny brak profesjonalizmu
W odpowiedzi na groźbę ministerstwa ze strony gmin uzdrowiskowych posypał się cały grad oskarżeń w kierunku resortu zdrowia. Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP wystosowało list do ministra Bartosza Arłukowicza. Władze stowarzyszenia zauważają w nim, że dla większości gmin uzdrowiska są bezcenne, nie tylko z powodu swojego statusu, lecz ze względu na pozytywny wpływ na rozwój miejscowej turystyki oraz usług wellness i spa.
Normy są wyśrubowane
O braku merytorycznych podstaw do rzucania tak poważnych gróźb w kierunku uzdrowisk mówią również władze poszczególnych gmin. – Patrząc na zapisy ustawy, widać, że warunkiem uzyskania statusu uzdrowiska jest spełnienie trzech kryteriów dotyczących: klimatu, bazy i złóż – zauważa Lech Fronckiel, prezes spółki BiaVita Polska, zarządzającej Sanatorium Uzdrowiskowym w Augustowie. Dodaje, że w wypadku Augustowa nie ma żadnych wątpliwości co do spełniania przez gminę dwóch pierwszych warunków, natomiast problemy z realizacją trzeciego wynikają ustanowienia na terenie dotychczasowych źródeł borowin obszaru Natura 2000. Przypomina, że władze Augustowa już od 2009 r. prowadzą starania albo o odzyskanie dostępu do poprzednich kopalin, albo o wyznaczenie nowych. Obronnie na zarzuty reagują też władze uzdrowiska w Sopocie. – Moim zdaniem zarzuty dotyczą drobnych uchybień – komentuje Wojciech Fułek, przewodniczący Rady Miasta Sopotu i polski przedstawiciel w Europejskim Związku Uzdrowisk. Według niego w wypadku Sopotu wzięto pod uwagę parametry, które w polskim prawie są bardzo wyśrubowane i nie mają swoich odpowiedników w żadnym z krajów europejskich. – Np. w Niemczech zalecane limity są dwa razy większe niż te obowiązujące u nas. Nie musimy wybiegać przed szereg – zauważa Fułek. Dodaje również, że zapisane w ustawie normy nie biorą pod uwagę konieczności łączenia potrzeb uzdrowiskowych z normalnym życiem turystycznym miasta. – Widać, że uzdrowiska ewoluują, pozostały strefy niekomercyjne, ale rozwijają się i te komercyjne, z rozbudowaną ofertą dodatkową. Tymczasem wydaje się, że część urzędników wciąż oczekuje od władz uzdrowisk takich wielkich molochów, w których będą realizowane oferty masowe, a kuracjusze będą w ciszy przechadzali się po parku – ironizuje Wojciech Fułek.
Wiele hałasu o nic?
Pojawia się pytanie, czy to, co w założeniach ministerstwa miało być szklanką zimnej wody, faktycznie nie osłabi turystycznej pozycji uzdrowisk. Kolejny raz okazałoby się wtedy, że władzom udało się utopić przedsiębiorców w przysłowiowej łyżce wody. KP

2013-09-30

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter