Maroko przestało wpuszczać obcokrajowców pod koniec listopada 2021 roku, a granice zamierza otworzyć pod koniec stycznia. Tamtejsi przedsiębiorcy turystyczni obawiają się, że kraj nie tylko straci w tym czasie klientów, ale że na zamknięciu ucierpi też jego konkurencyjność.
- Te obostrzenia są niewspółmiernie i powodują, że Maroko traci klientów na rzecz swoich konkurentów w basenie Morza Śródziemnego, takich jak Egipt i Turcja – mówi Lahcen Zelmat, szef Marokańskiej Federacji Hotelowej, cytowany przez Reutersa.
Turystyka jest ważną gałęzią gospodarki kraju, w 2019 roku przychody sektora wyniosły 8 miliardów dolarów, co przełożyło się na 7 proc. wpływów do PKB. Ze wstępnych szacunków wynika, że w 2021 roku wpływy wyniosą zaledwie 3,6 miliarda dolarów. Obecnie, czyli w szczycie sezonu, średnie obłożenie w hotelach w Marrakeszu wynosi zaledwie 14 proc. - Boimy się, że w momencie otwarcia granic będzie nam trudno sprzedawać ofertę z powodu nagłego ich zamknięcia wcześniej – mówi touroperator Emmanuelle Barat.
Rząd wspiera branżę, wypłacając zarejestrowanym pracownikom 2 tysiące dirhamów (216 dol.), ale z tego wsparcia nie mogą korzystać firmy zarabiające pośrednio na obsłudze turystów, na przykład gastronomia. MG